^36^

4.2K 428 79
                                    


                                


                                                                                                    36.


Patrząc na znane jej otoczenie, na budynki z odnawianymi co kilka lat fasadami, na jednakowe ogródki i luksusowe samochody stojące przed nimi, Christine czuła jak jej żołądek wywraca się do góry nogami.

Ściskała dłoń Joe, nie zwracając uwagi, że niemal zgniata mu kości.

Wierzyła, że będzie dobrze. Że Joe nie odwróci się i nie ucieknie tak, jak zrobiła to ona podczas konfrontacji z Jake'm.

Joe jest od niej silniejszy. To na pewno. Ale o ile? Czy zniesie państwo Mason? Christine nie pozostało nic innego, jak tylko mocno zacisnąć kciuki.

Drzwi otworzyła kobieta, której Christine nie kojarzyła, ale szybko domyśliła się, że to musi być nowa pokojówka. Nikt nigdy nie pracował zbyt długo w tym domu. Nikt nie potrafił sprostać wygórowanym  wymaganiom matki Christine.

-Dzień dobry- odezwał się kobieta. -Panna Mason, jak się domyślam.

-Tak, to ja- odparła Christine. -To mój partner, Joe.

Joe przywitał się podając kobiecie rękę, co kompletnie ją zaskoczyło.

-Ekhm, państwo Mason oczekują państwa w salonie- pokojówka odchrząknęła nerwowo.

Christine podążyła za nią, choć doskonale znała drogę. Nawet będąc już niemal dwudziestoletnią kobietą, kiedy wracała do domu,  musiała meldować się matce czekającej na nią zawsze w salonie na kanapie.

Tuż przed progiem, Christine spojrzała na Joe, który był tak spokojny, że się zaniepokoiła. Żeby tylko nie zemdlał.


Serce waliło jej jak oszalałe, kiedy oboje stanęli twarzą w twarz z rodzicami.

Christine przyjrzała się ojcu, którego zapamiętała jako zawsze idealnie uczesanego i ogolonego mężczyznę, będącego idealną definicją bufona.

Nic się nie zmienił.

Matka nadal wyglądała jak dama, w ołówkowej spódnicy i atłasowej bluzce. Włosy, jak zwykle związane w kok tuż nad karkiem, trochę straciły swój blask.

Jednak co przykuło uwagę Christine, to nowe zmarszczki, jakich wcześniej u nich nie widziała. Zapomniała, że są już sześćdziesięciolatkami.

Za to Joe był tym, który przykuł uwagę rodziców. Wyglądali, jakby ktoś  uderzył ich w twarze  zdechłą, kilkudniową rybą.

-Christine?- wyjąkała wreszcie mama. -Czy to jest twój...- urwała, bo najzwyczajniej w świecie te słowa nie mogły przejść przez jej gardło, o czym Chrissy dobrze wiedziała.

-Partner Christine- dokończył Joe, zaskakując wszystkich swoją śmiałością. -Joseph White.

Ale nie wyciągnął ręki do państwa Mason. Nie powiedział także, że jest mu miło ich poznać i Christine od razu się domyśliła, że chłopak nie pozwoli jej rodzicom na zbyt wiele.

-To jakiś żart?- prychnął ojciec.

Joe momentalnie zesztywniał, a Christine otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, jednak nic konkretnego nie przyszło jej do głowy.

Inny (Seria White cz. 6)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz