^10^

5.4K 389 75
                                    





                                                                                                10.




Marc, Marc...


Wspomnienie o nim nadal żyło w Christine. Nie było czemu się dziwić, w końcu łączyło ich coś naprawdę wyjątkowego.


Nigdy o nim nie zapomni, choćby nawet Joe White codziennie dawał jej taki orgazm jak wczoraj wieczorem i w nocy.


Joe jest niesamowity. Trzeba mu przyznać, że nikt nigdy nie pobudził jej tak jak on. Poza tym czuła się przy nim wyjątkowo bezpiecznie.Jak w domu...

Kiedy obejmował ją ramionami i przytulał do siebie, opuszczała gardę i zachowywała się jak nie ona. Przepełniało ją błogostan.

To prawda, że z drugiej strony była wkurwiona, bo traciła przy nim zdrowy rozsądek. Chryste, gdyby ktoś ją teraz zobaczył, wylądowałaby na bruku.

-Chrissy- usłyszała nagle cichy pomruk Joe.

-Słucham?

-Jesteś dziś wieczorem zajęta?- zapytał.

-Joe, wyobraź sobie, że czasem nawet ja mam wolne- odparła z lekką nutką sarkazmu.

-Serio? Ja pierdolę, w życiu bym nie pomyślał- powiedział mrukliwie.

Christine przewróciła oczami, palcami przesuwając po jego piersi, zaznaczając linie mięśni.


Rozkoszne...


-Dlaczego pytasz?- westchnęła.

-Bo chciałbym cię zabrać na kolację.

Christine zesztywniała.

-Na kolację?!- aż się podniosła.

-Spokojnie. Zanim spanikujesz i wyskoczysz przez okno, powiem, że wybrałem miejsce, gdzie nikt cię nie zobaczy, a już na pewno nie zna.

-Puszcza amazońska?

Tym razem to Joe przewrócił oczami.

-Przyjadę po ciebie o siódmej. A na razie, muszę jechać, bo mam dyżur- z jego piersi wyrwał się głęboki pomruk niezadowolenia.

Christine poczuła, że gdyby miała na sobie majtki, byłyby kompletnie mokre. Powódź między jej nogami na to wskazywała.

Przez kilka chwila studiowała jego rysy. Czekoladowe spojrzenie ciemnych oczu, w których gościły radosne figliki. Wyraźne brwi, proporcjonalny nos, policzki z jednodniowym zarostem.

Na twarzy Christine pojawiły się wypieki. Znów go zapragnęła i już nawet się przed tym nie broniła.

-Mogę skorzystać z prysznica?- zapytał.

-Ekhm... Oczywiście...- wyjąkała, co wywołało u Joe stuwatowy uśmiech.

Pochylił się do niej i pocałował delikatnie, jednocześnie wyraźnie zaznaczając z kim ma do czynienia.

Inny (Seria White cz. 6)Onde histórias criam vida. Descubra agora