9.

1.9K 117 34
                                    

Z mojego gardła wydobył się głośny krzyk. Pobliskie drzewa zaszumiały, a z ich gałęzi runął śnieg. Gorące łzy palące moją skórę spływały strumieniem po moich policzkach. Nie potrafiłam nabrać tchu, wziąć wielkiego oddechu i wypełnić powietrzem moje płuca. Miałam wrażenie, jakbym z każdą chwilą miała coraz mniej tlenu. Usiadłam pod pobliskim drzewem nie zważając na to, że moje spodnie lada chwila zrobiły się całe mokre i przemarzł mi tyłek. Próbowałam się uspokoić, nerwowo łapiąc każdy haust powietrza. Mój świat zawalił się w ciągu kilku minut, gdy wyjawiłam naszą prawdę - moją i Andreasa.

W Oberstdorfie zaczynało zmierzchać i las stał się miejscem, w którym nie do końca chciałam przesiedzieć całą noc. Wiatr zaczął się wzmagać, skuliłam się więc bezskutecznie próbując rozgrzać dłonie. Z oddali usłyszałam śnieg skrzypiący pod nogami. Wzdrygnęłam się. Nie chciałam paść ofiarą jakiejś zwierzyny, która zamieszkiwała to terytorium.

- Ann? - głos rozległ się po lesie napawając mnie nadzieją. Z ogromnym trudem wstałam na odmrożonych już nogach nasłuchując kierunek, skąd dobiegał dźwięk. Z kniei wybiegł Andreas, trzymając w dłoniach puchową kurtkę. Nie jego osoby się spodziewałam. Miałam nadzieję, że moim księciem na białym koniu będzie Cedric... lub Karl. Andreas nie mówiąc nic otulił mnie kurtką. Gdy próbował zapiąć zamek, wyrwałam mu się ze złością, robiąc to samodzielnie.

- Po co tutaj przyszedłeś? - syknęłam próbując założyć rękawiczki, które znalazłam w kieszeniach kurtki. Skoczek podszedł do mnie i znów podjął próbę pomocy. Jednak tym razem, gdy próbowałam się wyrwać, trzymał mnie z całych sił. Nie miałam szans się mu opierać. Gdy poczułam dotyk jego ciepłej skóry, po moim ciele przeszedł dreszcz. Szkoda, że nie był on wywołany niską temperaturą.

- Nie mogłem pozwolić ci zamarznąć - Wellinger wyszeptał patrząc mi w oczy. Odwróciłam wzrok zaciskając usta w jedną linię - Ann, nigdy nie chciałem cię skrzywdzić.

Ponownie na niego spojrzałam. Na jego twarzy malował się autentyczny smutek. Westchnęłam cicho chowając dłonie w kieszenie kurtki. Nadal było mi okropnie zimno.

- Wybaczyłam ci już to kilka lat temu - powiedziałam kładąc dłoń na jego ramieniu. Czułam, jak jego ciało uwalnia się od uwłaczającego go poczucia winy - Trudno jest jednak zapomnieć. Byłeś moim najlepszym przyjacielem. Moją pierwszą miłością.

- A ty moją, Ann. Pierwszą i jedyną.

Zastygłam w bezruchu. Skoczek zbliżył się do mnie nie spuszczając ze mnie wzroku. Poczułam jego ciepły oddech na swoim policzku. Wpił się w moje usta, jakby pragnął to zrobić od bardzo dawna. Mój rozum w stu procentach oddał władanie nad moim ciałem sercu. Wiedziałam, że ten pocałunek będzie miał konsekwencje. Jednak w tamtej chwili rozkoszowałam się smakiem ust Andreasa, który niegdyś złamał moje serce na milion kawałków. 

Alt er love || Andreas WellingerWhere stories live. Discover now