Rozdział siódmy - List od ojca

1.9K 103 10
                                    

- A teraz złóżcie proszę wasze eseje na moim biurku, no już!

Głos nauczyciela sprawił, że Draco z roztargnieniem przeniósł na niego wzrok, który do tej pory umiejscowiony był na roztaczających się za oknem błoniach. Wychwycenie informacji o oddaniu prac i tak graniczyło w ostatnim czasie z cudem - blondwłosy od kilku dni nie potrafił na niczym się skupić. Traumatyczne przeżycia odbiły się na jego psychice w widoczny sposób, ofiarowując bezsenne noce i ciągłe uczucie apatii, tak jakby znajdował się po drugiej stronie lustra, w którym odbijała się reszta świata, do którego on nie miał dostępu.

Przetarł zmęczone powieki starając się pozbyć uczucia załzawionych i przekrwionych przez brak snu oczu. Nie pamiętał już nawet kiedy ostatnio udało mu się coś zjeść. Czuł, że długo nie da rady żyć w taki sposób i pragnął zaznać już jedynie spokoju.

- Panie Malfoy - profesor Slughorn oparł rękę na jego ławce, skutecznie wyrywając go z coraz głębszych rozmyślań. - Esej.

Chłopak z cichym westchnięciem sięgnął po podręcznik, wyjmując z niego ukrytą między stronami czystą kartkę papieru. Niechlujnie wykonał na niej swój podpis, bez podnoszenia wzroku podsuwając ją nauczycielowi. Ten jednak jedynie rzucił na nią okiem, przy okazji mocno marszcząc brwi i już otwierał usta, by rozpocząć tyradę dotyczącą tego, co myśli o osobach, które nie potrafią wywiązać się ze swoich obowiązków, gdy z drugiego końca sali dotarł do nich znudzony głos.

- Panie profesorze – Hermiona Granger lekko uniosła się na krześle, co było spowodowane chęcią zachowania choć niewielkiej postawy szacunku wobec nauczyciela. – Rozmawialiśmy o tym.

Draco lekko przechylił głowę, wpatrując się w brązowowłosą, która mimo że stanęła w jego obronie, nie zaszczyciła go nawet jednym spojrzeniem. Nie miał pojęcia czym zasłużył sobie na tą niespodziewaną i niepotrzebną, w jego mniemaniu, pomoc, która przyniosła jednak oczekiwany przez dziewczynę skutek. Starszy mężczyzna, jakby przypominając sobie coś, o czym powinien pamiętać powoli wypuścił nieświadomie wstrzymywane w płucach powietrze i odszedł w stronę swojego biurka.

- Czekam do końca tygodnia, panie Malfoy – rzucił tylko, po czym na powrót odwrócił się w stronę tablicy w celu kontynuowania lekcji.

Wydawać by się mogło, że sytuacja sprzed chwili wcale nie miała miejsca. Wzrok Draco znów spoczął na widoku za oknem, profesor Slughorn wymieniał składniki eliksiru na porost włosów, zaś Hermiona Granger zawzięcie notowała każde jego słowo. Nie dało się jednak zignorować ciekawskich spojrzeń rzucanych w stronę chłopaka oraz cichych szeptów, w których główną rolę odgrywało nietrudne do przeoczenia jego nazwisko.

Przez chwilę jeszcze starał się udawać, że osoby przebywające w tym pomieszczeniu wcale nie istnieją, że nie istnieje też on, jednak coraz głośniejsze komentarze wbijające się głęboko w jego podświadomość sprawiały, że czuł, jakby za chwilę miał oszaleć.

Ze złością podniósł się ze swojego miejsca, przy okazji mocno chwytając w dłoń swoją torbę z podręcznikami. Huk krzesła uderzającego o podłogę sprawił, że teraz już wszystkie oczy zwrócone były w jego stronę, lecz w żaden sposób go to nie interesowało. Wypadł z sali niczym burza, mocno trzaskając za sobą drzwiami. Drogę do swojego pokoju pokonał prawie biegiem, przemierzając kolejne korytarze, w głowie mając tylko jedną, powracającą myśl: że nikt nawet nie wykazał chęci, by za nim pójść.

- A niby kto by miał, idioto? – Prychnął cicho, przechodząc przez Pokój Wspólny swojego domu. Skoro jedynym przyjacielem, jakiego miał była jego...

- Mamo – jęknął chwytając w ręce jej zdjęcie, które wyjął dzień wcześniej z dna walizki. Nawet nie był świadomy tego, że pakując się miesiąc wcześniej zabrał je ze sobą, za co teraz w myślach mocno dziękował. Zostało zrobione kilka lat wcześniej, gdy kobieta wyglądała jeszcze na silną, pełną wigoru, a przede wszystkim na zdrową. Taki właśnie jej obraz chciał zachować w pamięci, dlatego rzucił się na łóżko, mocno trzymając zdjęcie w dłoni. Ostatnią pamiątkę, jaka mu po niej została.

Po drugiej stronie lustra ~ dramione ✔Where stories live. Discover now