Rozdział 11

3.2K 215 198
                                    

Trwała właśnie Ceremonia Przydziału. Arres, Draco i ich przyjaciele czekali na przydział Ignolii, choć przewidywali, że dziewczyna dołączy do Slytherin'u.

-To już wszyscy pierwszoroczni-Powiedział Dyrektor, po czym Minerwa McGonagall wzięła drugą listę i przeczytała jedyne nazwisko:

-Ignolia Forx-Dumbledore!-Przeczytała kobieta.

Ignolia ruszyła do tiary, wśród  szeptów i pod ostrzałem spojrzeń.

Tiara ledwo dotknęła głowy Ignolii, a już krzyknęła:

-Hufflepuff!

Ok, może coś innego:

-Slytherin!

Albus Dumbledore miał minę, jakby ktoś zabrał mu cały zapas Cytrynowych Dropsów, natomiast Ignolia z uśmiechem ruszyła do stołu Slytherinu, wśród oklasków Ślizgonów.

-Niespodzianka?-Odezwała się Ig(Ignolia), zajmując miejsce obok Draco.

-Noo-Odparł Blaise, a reszta się zaśmiała.

-Przez ciebie twój dziadek jest smutny-Powiedział Draco, udając że mu przykro, na co wszyscy się zaśmiali.

-Przeboleję-Powiedziała Ig.

Po kolacji wszyscy ruszyli w stronę swoich pokoi wspólnych. Arres szedł ze ślizgonami, gdy nagle potknął się o swoje rozwiązane sznurówki.

*Od kiedy te buty mają sznurówki?-Zastanawiał się Arres, zawiązując swoje buty, które wcześniej magicznie się zapinały.

Nie zauważył że został sam na korytarzu, a z ciemnego kąta wyłonił się Albus Dumbledore i go ogłuszył.

Arres obudził się dopiero po kilku godzinach. Leżał na stole w jakimś ciemnym lochu, a jego ręce i nogi były przypięte łańcuchami.

-Teraz się zabawimy-Zaśmiał się Albus, który znikąd pojawił się w pomieszczeniu.

Arres momentalnie zbladł.

-Na co miałbyś ochotę?-Spytał Dyrektor, stając za Arresem i kładąc dłonie na jego ramionach.

*Czy on chce mnie...-Pomyślał Arres.

-Zawsze lubiłem bawić się z młodszymi chłopakami-Szepnął mu nagle do ucha Dumbledore.

Arres chciał krzyknąć, lecz nie umiał. Nie wiadomo czy to strach, czy zaklęcie odebrało mu mowę. 

-Gotowy na zabawę?-Zapytał Albus, po czym zdjął swoją szatę i powiesił na krześle, które stało na drugim końcu lochu. Na całe szczęście miał pod nią ubranie.

-Będziesz błagał o jeszcze-Powiedział Albus, zbliżając się do Arresa.

Arres już miał obrzydliwe wizje, co Dumbledore chce mu zrobić.

-Jedz!-Krzyknął nagle Albus i zaczął mu wpychać do buzi cytrynowe dropsy, a w jego oczach widoczne było szaleństwo.

*Uff-Pomyślał Arre. Ta tortura była o wiele lepsza niż to co myślał.

Dyrektor zmuszał Arresa do wręcz połykania tych cukierków. Z początku chłopak jakoś dawał radę, lecz później zebrało mu się na wymioty.

-Słodziaku, dasz radę-Szepnął mu Dyrektor do ucha.

*On jednak chyba chce mnie...-Pomyślał Arres. A to że Dyrektor ugryzł lekko jego ucho, potwierdziło jego podejrzenia.

*POMOCY!!!!-Myślał biedny chłopak.

W tym momencie w pomieszczeniu pojawiła się starsza wiedźma z Pokątnej i znów zaczęła walić Dyrektora torebką po głowie.

-Ty stary zboczeńcu!-Wrzeszczała.

Ok, wiedźmy nie było, gdyż miała spotkanie klubu seniora.

W pomieszczeniu nikt się nie pojawił, lecz było słychać kroki. Dyrektor szybko zebrał swoje rzeczy, rzuciła na Arresa jakieś zaklęcie i deportował się.

W tym momencie drzwi się otworzyły i stanął w nich Draco.

-Tutaj jest!-Zawołał Draco, po czym podbiegł do brata.

Podczas gdy Draco odwiązywał Arresa, do pomieszczenia wszedł Snape, a zanim prefekci Slytherinu.

-Kto ci to zrobił?-Spytał Profesor.

Arres wskazał na swoje usta, gdyż nadal nie mógł mówić.

Snape przywrócił mu mowę i czekał.

-To był...-Zaczął szybko mówić Arres, lecz nie umiał powiedzieć że to był Dyrektor.

-To był...-Spróbował ponownie, lecz nie dał rady.

*A więc tak działa te zaklęcie-Pomyślał wściekły.

-Ten skur... rzucił na mnie zaklęcie!-Wrzasnął Arres.

-Niech zgadnę, to był Dumbledore?-Spytał Snape, co Arres potwierdził.


Harry Potter bratem Dracona Malfoya?Where stories live. Discover now