Proszek Chwilowego Zapomnienia

37 12 9
                                    

Wtem Florian coś sobie przypomniał. Proszek Chwilowego Zapomnienia! Powinien mieć woreczek w kieszeni. Jeśli tylko uda mu się oswobodzić z uścisku tego całkiem umięśnionego chłopaka, on i Izabela będą wolni. Był jednak kłopot. Jego wiotkie ręce ledwo powstrzymywały napierającego na niego nieznajomego. W każdej chwili mogły puścić, a wtedy chude ciało Floriana zostałoby zmiażdzone. Ale Florian miał inną broń. Lata błąkania się po różnych stronach świata i przestrzeniach czasowych nie dały mu siły, za to nauczyły go sprytu. Zamierzał użyć jednej ze swoich gier.

- Słuchaj, Podróżniku! Przepraszam za swoje zachowanie, ale nie mam obowiązku mówienia ci czegokolwiek, nieznając nawet twojego imienia. Może wstaniemy i zaczniemy od nowa? W końcu Podróżnicy trzymają się razem, hmmm?- Florian uśmiechnął się, udając, że nie czuje łokcia Konrada wbijającego mu się w podbrzusze.

- Nie jesteś podróżnikiem- zasyczał Konrad, ale zszedł z Floriana- Nie jesteś już nawet człowiekiem- szepnął tak cicho, że nie słyszał go nikt poza nim samym.

Alicja i Izabela wciąż stały, wpatrując się w tę scenę z przerażeniem w oczach. Żadna z nich niezdolna do wypowiedzenia choćby jednego słowa.

- Dziękuję. Więc jak się nazywasz? Ah, ale przepraszam, należałoby wytłumaczyć twojej dziewczynie, kim jestem. Myślę, że wiesz na tyle dużo, że nie będzie miała problemu ze zrozumieniem. A tymczasem ja otrzępię się z tej ziemi. Skoro chcecie oprowadzić nas po Warszawie nie mogę wyglądać jakby ktoś zmieszał mnie z błotem- zażartował Florian- choć oczywiście, nie gniewam się.

Twarz Konrada pozostała niezmieniona, ale paplanina Floriana i jego ametystowe oczy zupełnie wybiły go z rytmu i nawet odwrócił się, żeby opowiedzieć wszystko Alicji. Tymczasem Florianowi wystraczyła ta chwila nieuwagi, aby otrzepując spodnie, wydobyć z kieszeni mały woreczek i odwiązawszy wstążkę, schować go za plecami.

Kiedy Konrad w końcu zrozumiał, że nie powinnien spuszczać Floriana z oczu i odwrócił się w jego stronę, ten sypnął w jego stronę garść ciemnoniebieskiego proszku. Drobinki pyłu zawirowały Konradowi przed oczami i wtedy TO sie stało. Podmuch wiatru sprawił, że proszek dmuchnął w twarz nie Konradowi, a Florianowi.

Nazywam się Florian. Siedzę na ziemi. Nie wiem gdzie i dlaczego. Tylko te myśli kotłowały się w głowie Floriana. Osunął się na ziemię i zaczął przecierać oczy.

Leżał tak kilka minut, kiedy uklęknęła przy nim zaniepokojona Izabela i czułym gestem zdjęła jego dłonie z zaczerwienionych oczu.

- Kochanie, o co chodzi? Ten chłopak obiecał, że nic ci już nie zrobi, jeśli tylko powiesz mu prawdę- szepnęła- Florian, co jeszcze przede mną ukrywasz? O czym on mówi?Wytrzymałam już wiele, naprawdę. Czy jedyne co o tobie wiem, to twoje imię? Czy to też jest nieprawdą?

- Jestem Florian. Siedzę na ziemi. Nie wiem dlaczego.

- W co ty pogrywasz?! Ja...ja cię kocham, ale już nie mogę. Kochałam cię pomimo wszystko, pomimo bólu jaki sprawiają mi twoje tajemnice. Ale nie mogę siebie oszukać! Nadal cię kocham, ale cierpię. Cierpię, Florian! - Z gardła Izabeli wydobył się szloch.

- Gdzie ja jestem? Kim ty jesteś? Ja jestem Podróżnikiem. Umiem przemieszczać się w czasie, tak? Czekaj, twoja twarz wydaje mi się znajoma.

- Nie wierzę! Nie mogę w to uwierzyć! Czy to dlatego, że nie chcesz powiedzieć prawdy?

- Prawdy o czym?- oczy Floriana błądziły dookoła parku i padły na Konrada, który powiedział:

- O tym, że nie jesteś człowiekiem...

Przepraszam, że tak krótko, ale nie nadążam z pisaniem długich  rozdziałów, a nie chcę nic nie wstawiać, żebyście mieli co czytać :D

Zakochani w czasie Donde viven las historias. Descúbrelo ahora