Rozdział osiemnasty

1.6K 101 16
                                    

Powietrze zaczyna robić się coraz chłodniejsze, dzień coraz krótszy, choć nie do końca jeszcze można to odczuć

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Powietrze zaczyna robić się coraz chłodniejsze, dzień coraz krótszy, choć nie do końca jeszcze można to odczuć. Nocami nie słychać świerszczy, gałązki drzew zaczynają łysieć. Z dnia na dzień zaczyna się robić jesień.

Dni mijają, ja zatracam się w swoim monotonnym życiu. Aż trudno uwierzyć w to, że mieszkam w tym pałacu już ponad miesiąc. Aż trudno uwierzyć, że już się do wszystkiego przyzwyczaiłam. W sumie to nic się nie zmieniło. Wykonuję swoją pracę, Molly spotyka się ze swoim kochankiem gdy ten przyjeżdża tutaj do króla w sprawach urzędowych, podczas gdy ja przyglądam się temu z uśmiechem na twarzy. Ucinam krótkie pogawędki z Liamem, ale naprawdę krótkie i nie prywatne. Teraz ma dużo obowiązków, a jeśli ma wolny czas, to nie spędza marnując go. Zaglądam do konia Liama dość często, staram się nim opiekować bo wiem, że Liam nie ma teraz na to głowy. Stajenni już o tym wiedzą.

Siostry milczą, ja milczę. Cieszy mnie to. Cieszy mnie fakt, że nie odpisały na list. Początkowo byłam zdziwiona i myślałam, że wiadomość ode mnie nie dotarła, ale doręczyciel zapewniał, że wręczył list w ręce Sióstr. W końcu napisałam, że wszystko w porządku i nie muszą się martwić, więc może dały sobie spokój?

Nadchodzi jesień a więc na dworze jest dość dużo pracy. W sumie to dobrze, bo warto wykorzystać ostatnie dni ciepła zanim nadejdą te  mroźne. Za każdym razem gdy stoję w ogrodzie w alejce, gdzie znajduje się jeziorko i ukryte przejście na łąkę i wybieg koni, powracam do tamtego wieczoru, kiedy stałam tu z Liamem, a potem tańczyłam. To była niesamowicie magiczna chwila, której tak łatwo nie zapomnę.

Ostatnimi dniami do pałacu przyjeżdża Rachel wraz ze swym rodzeństwem. Dzieci biegają po ogrodzie i bawią się zabawkami podarowanymi od króla, za to Rachel robi wszystko by zwrócić na siebie uwagę Liama. Nie powinno mi to przeszkadzać, nie powinno mnie to drażnić. Ale nic na to nie poradzę, że mam ochotę ją zepchnąć do odchodów koni.

Jest ona Liamowi obojętna. Wcześniej, kiedy byłam pierwsze dni tutaj, sprawiali inne wrażenie, ale teraz to widzę. Chłopak tylko szuka okazji, by się jej pozbyć, ale wie, że nie może. Rodzice nad nim czuwają oraz jego honor.

Mam nerwy napięte do granic możliwości, kiedy zgrabione liście w ogrodzie są ponownie wszędzie porozrzucane przez dzieci Tomrusellów, a tyle co wyszorowana przeze mnie podłoga na korytarzu zabrudzona przez eleganckie półbutki Rachel. Naprawdę nie wiem, czy robi to złośliwie, czy po prostu nie szanuje czyjejś pracy. Pracy służącej. Być może ta i ta opcja jest prawdziwa.

Wzdycham ciężko obiecując sobie, że poprawiam bałagan ostatni raz. Kiedy słyszę ponowne kroki na korytarzu, ponowny stukot butów dziewczyny, rozlewam całkiem przypadkiem wodę z wiadra. Rachel schodzi na dół ze schodów, a następnie co słyszę, to krzyk i łomot rozchodzący się echem po całym pałacu.

Słysząc jej krzyki, po chwili zjawia się Liam.

- Liam! Chyba skręciłam kostkę! - labiedzi dziewczyna. Jej fałszywy szloch jest tak wymuszony, że wydaje się to wręcz komiczne. - Pomóż mi wstać, proszę!

Królowa ColdwaterWhere stories live. Discover now