Rozdział dziewiąty

2K 113 18
                                    

Wiele razy byłam świadkiem, jak pozbawiali życia przestępców z wioski

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Wiele razy byłam świadkiem, jak pozbawiali życia przestępców z wioski. Robili to bez żadnych sądów, po prostu tłum wydawał wyrok. Nigdy się nie przejmowałam ich losem, bo wiedziałam, że i tak czy tak zawsze będą ludzie, którzy nie boją się złamać zakazów Coldwater. Setki razy widziałam, jak odcinali na żywca kończyny na placu głównym, gdzie odbywały się wyroki. Słyszałam, jak skazany wrzeszczy z bólu, a ten krzyk przez cały dzień zostawał w mojej pamięci. Ale nie przejmowałam się tym. Nie znałam tych ludzi, nawet nigdy nie widziałam.

Zupełnie co innego, kiedy widzisz kogoś, z kim żyłeś przez tyle lat. Kiedy przestępcą okazuje się ktoś z twojej rodziny. Na przykład brat. I ten brat dostaje kulkę w głowę.

Podnoszę się z łóżka i od razu zalewa mnie fala wspomnień. Nawet nie mam siły by płakać. Czuję w sercu pustkę, i tyle.

Chwytam się za bok, gdzie Mawen brutalnie wbiła mi igłę i wprowadziła zapewne usypiającą substancję do mojego organizmu. Ostatnią rzeczą jaką pamiętam, to właśnie to.

Wyciągam z szafy czystą sukienkę, taką samą jaką mam na sobie tylko w innym kolorze. Ubieram ją, a z każdym ruchem bolą mnie mięśnie. Czuję się niezwykle okropnie i zapewne też tak wyglądam. Szukam ręcznika i znajduję go ułożonego w kostkę na półce, tam gdzie mydła. Chwytam je, wychodzę i idę do łazienki przeznaczonej dla nas, służby. Pomieszczenie znajduje się naprzeciw mojego, więc cieszę się, że nie muszę w tym stanie biegać po pałacu i pokazywać się innym.

Chociaż za godzinę zacznę służbę i będę musiała.

Kiedy siedzę już w gorącej wodzie po samą szyję, czuję, jak całe napięcie ze mnie schodzi. Zamykam oczy, a potem zanużam się cała i wszystko wokół milknie.

Mam ochotę tak już zostać pod wodą i nigdy się nie wynużać, ale wiem, że za chwilę muszę zaczerpnąć powietrza. Chociaż... Co mi tam, przecież mi już nie zależy na niczym.

Po kilkunastu, albo i kilkudziesięciu minutach jestem już czysta i wysuszona. Moje włosy nadzwyczajnie szybko schną ponieważ są lekkie, więc szybko się uwinę i zdążę na czas dotrzeć do kuchni.

Otwieram szufladę w mojej komodzie, wyciągam grzebień i napotykam na zżółkłą kopertę. Ktoś musiał mi ją tu schować. Ale kiedy? Być może kiedy zapadłam w przymusowy sen...

W rogu koperty widnieje mała pieczęć przedstawiająca krzyż otoczony wstęgą i już wiem od kogo to jest. Tocząc wewnętrzną walkę ze sobą w końcu decyduję się zlekceważyć to, co Siosty mają mi do powiedzenia w tym liście. Kompletnie już mnie to teraz nie obchodzi. Oddały mnie tutaj więc już nie muszę utrzymywać z nimi żadnego kontaktu. To przez nich, myślę. Przez Siostry byłam świadkiem zabójstwa mojego brata.

Wrzucam ją więc z powrotem i ignoruję głos Elisabeth, która mnie karci za lekceważenie tego. Rozczesuję włosy i zmuszam się, by zjeść odłożonego wczoraj rogalika, chociaż wcale nie jestem głodna. Dzisiejsze śniadanie powinnam dostać po służbie w jadalni.

Królowa ColdwaterWhere stories live. Discover now