10. Mojego języka nie dotykasz

339 51 0
                                    

Burzowa noc przyniosła chłopcom parę niezręcznych dni; głównie ze strony Taehyunga, który próbował wybić sobie z głowy melodię uspokajającego głosu, czy przestać wzdrygać się z przyjemności na każde przypomnienie o delikatnym dotyku Jungkooka, który spokojnie gładził jego wrażliwą skórę, aby jak najszybciej i bez najmniejszych obaw zasnął. Chciał zapomnieć o przyjemnym cieple ramion, w których uciekał w krainę snów.

Chciał zapomnieć też ich ciepło, kiedy budził się z otchłani marzeń.

To wszystko miało być jednym, wielkim snem - tak przynajmniej mówił sobie przed snem, kiedy Jeon rzetelnie obiecał wyjść z jego łóżka, jak tylko drobniejszy zaśnie; co oczywiście się nie stało. Z jednej strony Kim nie miał mu tego za złe, w końcu sam wiedział, że zmęczenie czasami dopada bardzo nagle i w nieoczekiwanych sytuacjach. Jednak dla niego ważny był fakt, że było to niezdrowe dla niego i jego psychiki, która teraz roztrząsała tę krótką chwilę, parę godzin, na kawałeczki. Chociaż nie pamiętał prawie całego zajścia, bo pomimo niesprzyjającej pogody za oknem, niespodziewanie szybko zasnął.

I myślał, że zapomni o całym zajściu po mniej niż tygodniu, a tymczasem minęło półtora tygodnia czasu, a on nadal zaprzątał sobie tym głowę, kiedy w dosyć ciepłe, listopadowe popołudnie, leżał na na swoim łóżku i wpatrywał się w śnieżnobiały sufit, który był lekko oświetlany przez przyjemne promienie słońca. Był sam w domu, więc traktował tę chwilę jako odpowiednią na jakieś rozmyślanie, dojście do konkretnych wniosków, które miały raz na zawsze zakończyć debatę w jego myślach i stać się początkiem normalnych rozmów z Jungkookiem.

Bo naprawdę go lubił, a przez ostatnie dni ich relacja opierała się na ucieczkach Taehyunga, kiedy zostawali w jednym pomieszczeniu na dłużej niż piętnaście minut.

I serce blondyna zabiło dwa razy szybciej, kiedy usłyszał trzask drzwi i krzyk współlokatora, że wrócił z zakupów. Kim gwałtownie podniósł się do siadu, wstając i zaczynając nerwowo krążyć, żeby dopiero po chwili wyjść, tchnięty przypływem energii i dobrego samopoczucia. Złudnego, bo gdy przechodził przez krótki korytarz do drzwi kuchni to myślał, że padnie ze stresu i emocji, jakie targały nim na myśl krótkiego kontaktu wzrokowego z szatynem.

Nieumyślnie wparował jak burza do pomieszczenia, przykuwając swoją uwagę Jungkooka, który zerknął na niego spod przymrużonych oczu, zdziwiony nagłym pojawieniem się chłopaka. Jednak uśmiechał się - cholernie sympatycznie i rozkosznie sprawiając, że Tae miał równie prędko uciec, aby nie paść przypadkiem na kafelki i nie roztrzaskać sobie głowy. Zrobił minimalny krok do tyłu, niezręcznie unosząc kąciki ust w przepraszającym uśmiechu, bo nie wiedział, jak pociągnąć - a w zasadzie rozpocząć - rozmowę.

- Pomożesz mi wypakować zakupy? - Przed obrotem zatrzymał go głos Jeona, który niewinnie odwrócił wzrok w kierunku siatek i sam zajął się jedną.

I co innego Taehyung miał zrobić niż zgodzić się? Stanąć z nim w ramię w ramię i szczęście chciało, że musiał podejść do lodówki, oddzielając go i bruneta drzwiami.

- Coś się ostatnio dzieje, że jesteś taki... nieswój? - zapytał młodszy, na co Taeh od razu pokiwał przecząco głową, pozwalając sobie na nieme kłamstwo; w końcu nie powie mu, że to właśnie on jest przyczyną jego dziwnego zachowania. Kiedy między nimi panowała cisza, Kim przypomniał sobie, że w końcu współlokator go nie widzi i raczej nie dostrzegł jego odpowiedzi.

- Nie - powiedział cicho. - Wszystko w porządku, Jungkookie - dodał dla upewnienia, czule zdrabniając jego imię..

- Wygląda mi to inaczej. Praktycznie ze mną nie rozmawiasz lub bardzo zastanawiasz się nad odpowiedzią - zaczął wymieniać tylko parę symptomów "choroby" Taehyunga, na co drobniejszy czuł, że zaczyna się rumienić. To aż tak widać? - Martwię się o ciebie - wymruczał cicho, jakby chciał to powiedzieć na głos, ale nie aż tak, żeby starszy to usłyszał. Wstydził się uczuć, którymi mógł obdarowywać swojego kolegę tym bardziej, że znał jego przeszłość i niemiłe doświadczenia z obcowaniem z innymi, a zwłaszcza z mężczyznami. Z tą różnicą, że Jungkook nigdy by go nie skrzywdził, bo nawet nie przychodziło mu do głowy, jak można być tak okropnym brutalem, żeby chociaż spróbować skrzywdzić tę uroczą i niewinną istotkę.

roommates | vkookWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu