08. Nie marudź, malutki

316 54 15
                                    

Wydarzenia z poprzedniego wieczora dodatkowo obróciły się w koszmarny sen. Dramaty, które prześladowały go od pamiętnego momentu, kiedy w Taehyungu narodziła się cała obawa przed dotykiem obcych ludzi. Czysto teoretycznie, Jungkook nie był taki nieznany, ale w praktyce znali się tydzień, a Kim nie umiał opowiedzieć o nim za dużo. Wiedział o podstawowych informacjach i przyzwyczajeniach, które zdążył zauważyć na dniach.

Jednak po krótkim buziaku stracił chęci do dalszego zagłębiania się w tę znajomość.

Przejechał palcem wskazującym po swoich drżących ustach, na których nadal czuł wargi młodszego. Głupie uczucie i ślady obecności Jungkooka towarzyszyła mu aż do teraz. Ręce, które jeszcze parę godzin temu subtelnie spoczywały na jego policzkach, do teraz pozostawiały po sobie ślady dotyku, który wyżerał w jego delikatnej skórze dziurę, a nawet ognisty kształt długich palcy Jeona. Wszystko sprawiało, że po plecach Taehyunga przebiegał niemiły dreszcz, kiedy po raz kolejny przypominał sobie tę całą sytuację, przepłakany wieczór i koszmar. Coraz bardziej nasuwał na głowę jasną pościel, chcąc zniknąć z tego mieszkania. Zacisnął oczy, a parę łez znowu wydostało się na jego policzki, jednak student szybko wytarł mokre szlaki, już nie pozwalając na chwilę słabości nawet przed samym sobą.

Przednimi zębami przegryzł brzeg kołdry, starając się opanować napływające uczucia, bo chociaż jeszcze wczoraj wieczorem był przekonany, że do dzisiaj wszystko zapomni to okazało się, że każdy szczegół pamięta bardzo dokładnie. Cała sytuacja i każdy moment był dla niego bardziej widoczny niż wcześniej, gdy wydarzenie dopiero miało miejsce. Wiedział, że nie był w stanie spojrzeć na twarz Jungkooka, a zwłaszcza po sytuacji ze snu.

Ze snu, gdzie Kook nie był już tym miłym chłopcem z pokoju obok, który wczoraj się martwił, pukał w drzwi i przepraszał zza drewnianej powłoki, chcąc jedynie, żeby Tae porozmawiał z nim choćby przez minutę. Chciał to wyjaśnić, jednak dla Kima nie było nic, co mogliby wytłumaczyć.

Z jednej strony - stało się. I co z tego? Z drugiej nie mógł lekceważyć uczucia na wargach, które wydawały się być nadal owiane ciepłym oddechem młodszego. Nie dawało mu też spokoju piętno w umyśle, które odciskało się na nim coraz mocniej. Jeszcze z trzeciego punktu widzenia nie mógł siedzieć w pokoju cały dzień. Tym bardziej, że była już dwunasta i wypadało chociażby przemknąć do drzwi, aby wydostać się z mieszkania. Potrzebował zażyć świeżego powietrza, a otworzenie okna zdecydowanie mu nie pomoże tak, jak on chciał. Powietrze w domu za bardzo go przytłaczało. Znajdował się w swojej oazie, która miała być dla niego osobistą przestrzenią i czymś zaufanym, a na razie wydawała się być obca jak wszystko, co go tutaj otaczało.

Tutaj - a dokładniej - w Seulu.

Przez chwilę przeszła mu przez głowę myśl, że egzamin - który swoją drogą był ważny i na który był kompletnie nieprzygotowany - już dawno się rozpoczął. Obawa przed Jungkookiem została zastąpiona zaniedbaniem swojego obowiązku, ale nie rozmyślał o tym dłużej niż minutę. Odrzucił te rozważania, bo były one kolejną rzeczą, na które już nie miał wpływu. Tego nie zmieni, a teraz musiał stanąć przed czymś gorszym.

Zrzucił z siebie kołdrę, a na nogi wciągnął jasne jeansy i luźną, pudrowo-różową bluzkę z długim rękawem, którą wyciągnął z szafy. Na nogi wsunął skarpetki i tylko w nich, żeby nie robić dodatkowego hałasu, przemknął cichaczem na korytarz. Słyszał, jak Jungkook grasuje po kuchni. Na blacie w salonie dostrzegł swój telefon, a sam jego widok sprawił, że chłopak poczuł niewyobrażalną chęć zadzwonienia do Jisoo. Jedyne czego teraz bardzo chciał i potrzebował to spokojna możliwość wyspowiadania się swojej przyjaciółce.

Przemknął koło drzwi od kuchni i pojawił się cichaczem na środku salonu, gdzie ze stolika zgarnął telefon, zerkając szybko na zablokowany ekran. Parę zmartwionych wiadomości od Jisoo i nieodebrane połączenie od mamy. Obiecał sobie, że zadzwoni do nich, ale najpierw musiał stąd wyjść. Odwrócił się, prawie wpadając na stojącego nieopodal Jungkooka a ten szok, spowodowany jego bliską obecnością sprawił, że krzyknął wysoko i wywrócił się, lądując na panelach między stolikiem a kanapą.

roommates | vkookWhere stories live. Discover now