Rozdział 38

1.7K 147 24
                                    

*Tzuyu pov's*

Rano obudziłam się z głową na torsie Kooka i zarzuconą na chłopaka nogą. Było mi bardzo wygodnie, ale niemal od razu się speszyłam, więc szybko, a zarazem ostrożnie tak, żeby go nie obudzić odsunęłam się i ponownie zamknęłam oczy. Czuję się odrobinę dziwnie, bo nigdy nie dzieliłam jednego łóżka z żadnym przedstawicielem przeciwnej płci. W dodatku dziś Wielkanoc. Jestem ciekawa jakie pyszności przygotowała jego mama, choć pewnie i tak na stole przeważać będą jajka. Właśnie, przecież to będzie śniadanie! Która jest godzina? Sięgnęłam po budzik leżący na stoliku nocnym, który wskazywał już dziewiątą trzydzieści. O cholera, Pani Jeon już pewnie na nas czeka! Zerwałam się z łóżka i narzuciłam na siebie szlafrok, po czym w pośpiechu rozczesałam włosy i związałam je w luźny kucyk. Teraz przynajmniej już jakoś w miarę normalnie wyglądałam, więc mogłam już spokojnie zejść na dół. A może jednak nie? Spojrzałam na pogrążonego w mocnym śnie Jungkooka, który dodatkowo od czasu do czasu uroczo pochrapywał i doszłam do wniosku, że pomimo, iż nie chcę go budzić to muszę, to zrobić.

- Kookie, wstawaj, śpiochu - powiedziałam mu to wprost do ucha i poszturchałam go, a on nic. Zero reakcji. Chyba muszę przejść do bardziej drastycznych środków. Zdarłam z niego kołdrę, ale oprócz tego, że się obrócił nadal nic. Powoli zaczynało mnie to irytować. Jak można mieć tak twardy sen?!

Sama już nie bardzo wiedziałam co powinnam zrobić, ale ostatecznie wcisnęłam się pomiędzy przyjaciela, a ścianę i z całych sił zepchnęłam go z materaca na podłogę. Łatwo nie było, ale ważne, że się udało, bo już po chwili dało się słyszeć syknięcie bólu. Chyba mu coś zrobiłam.

- Nic Ci nie jest?! - szybko uklękłam przy nim, martwiąc się, iż zrobiłam mu krzywdę. Jednak odpowiedzią na moje pytanie było przeczące pokiwanie głową i głupi uśmieszek. - Skoro jesteś cały i zdrowy to chodźmy na dół. Twoja mama już na pewno czeka na nas ze śniadaniem - uśmiechnęłam się do niego i podałam mu dłoń, chcąc pomóc mu wstać. Ale ten grubas był tak ciężki, że nie dałam rady i upadłam na niego. On tylko zaczął się ze mnie śmiać, po czym zsunął mnie z siebie i wstał.

Ja również podniosłam się z podłogi i wyprzedzając go w drzwiach, pokazałam mu język. On jest zdecydowanie zbyt wredny, więc trzeba mu się odpłacić. Ja go jeszcze postawię do pionu. Zbiegliśmy po schodach, a pierwsze co zobaczyliśmy to Pani Jeon krzątająca się przy zapełnionym po brzegi stole. Mniam, już mi ślinka cieknie na te wszystkie potrawy. Dawno nie jadłam domowych posiłków. Zwykle tato dawał mi pieniądze i chodziłam jadać na mieście.

- O dzieciaki, jesteście już. Siadajcie - kobieta od razu rozpromieniła się na nasz widok. Znam ją tak krótko, a już widzę, że to naprawdę serdeczna i przemiła osoba. Samą swoją obecnością sprawia, że robi mi się cieplej na sercu i mam ochotę bezustannie się uśmiechać.

- Dzień dobry! Wszystko wygląda przepysznie! - zauważyłam z zadowoleniem i usiadłam do stołu, czekając aż pozostała dwójka również zajmie swoje miejsca.

- Bardzo się cieszę - oznajmiła z entuzjazmem, a w tym czasie Kookie podszedł do niej i na powitanie musnął jej policzek. Hm, jednak potrafi być uroczy. Szkoda, że przy mnie taki nie jest.

Niedługo oboje dołączyli do mnie i już mogliśmy zacząć rozkoszować się wszystkimi smakołykami, przygotowanymi przez kobietę. Chyba będę musiała poprosić ją o kilka przepisów. Naprawdę nie spodziewałam się, że gotuje tak dobrze! Nah, zazdroszczę Jeonowi. Ma ogromne szczęście.

(a/n miał być wcześniej, ale coś nie pykło :v chciałam zapytać ile chcielibyście mieć rozdziałów w tej książce? Bo jestem w stanie ją jeszcze długo pociągnąć)

Mute •Jjk•Där berättelser lever. Upptäck nu