Część 5

180 18 2
                                    

Po lekcji pobiegłam z Ayato na hale. Trochę bałam się przegranej, w końcu Ayato wygrywał 2:0... Jednak widząc go uśmiechniętego, byłam szczęśliwa. Tak jak się spodziewałam, Sakamaki wygrał mecz. Nie udało mi się zdobyć ani jednego kosza... W końcu nawet nie umiałam kozłować. Przyszedł moment na moją porażkę. Ayato dziwnie się uśmiechał wymyślając dla mnie karę. Aż w końcu wymyślił...

- Yui, wiem co musisz zrobić.

Byłam przerażona, co może kazać mi zrobić wampir ?! Zbliżył się do mnie, chwycił za ręce i ...

- Pocałuj mnie - powiedział uradowany

- Że co ?!

- Pocałuj mnie. Nie mogę wybaczyć Kou, że pocałował Chichinashi przede mną...

Zrobiłam się czerwona jak burak. Nie wiedziałam, czy żartuje, czy mówi prawdę. Jednak miałam się nie sprzeciwiać. Dobrze, że byliśmy sami i nikt tego nie widział. Chcąc pocałować go w policzek zawachałam się. Wykorzystał to Ayato, który pocałował mnie w usta. Namiętny pocałunek został przerwany przez śmiejącego się za drzwiami Laito.

- C~co ty...

- Ohayõ Bitch-chan ! - odezwał się wchodząc na hale.

Ayato miał małe rumieńce na twarzy, a ja myślałam, że spalę się ze wstydu. Laito cały czas patrzył się na nas dziwnie się śmiejąc.

- Czyżby nasz Ayato się zakochał ? Hehe. Nawet przyjacielowi o tym nie powiedziałeś?

- Zamknij się ! To nie tak jak myślisz, zresztą to nie twoja sprawa !

- Uhu. Spokojnie. Złość piękności szkodzi, co nie Bitch-chan?

- C~co? Um... Ja...

Nie mogłam się skupić. Cały czas myślałam o tym pocałunku. Niespodziewałam się, że może mi się to spodobać. Zawsze uważałam, że Ayato jest przystojny, ale nie sądziłam, że mogę być w nim zakochana. Czyżby jednak ... ? Nagle do sali wbiegł kanato.

- Laito ! Dobrze, że cię widzę. Oni... Oni zabrali mi Teddy'ego !

- Znowu ? Ach... - obrócił się do nas -Tym razem przymknę na wasze wybryki oko. Hehe.

Oby dwoje wyszli z hali, a my odetchliśmy z ulgą. W tym samym czasie spojrzeliśmy się na siebie i zaczęliśmy śmiać. Nadal trochę się rumieniąc wstałam i wróciłam do klasy. Resztę dnia nie mogłam się skupić, tak samo Ayato.

- Ayato rozwiąż to zadanie... AYATO!

Nauczycielka Cordelia wołała do tablicy Sakamakiego pogrążonego w myślach. W końcu szturchnęłam go łokciem. Szybko oprzytomniał i poszedł do tablicy.

- Dobrze, rozwiąż to równanie.

- Um... Ta.

Stał tam z dwie minuty i nic nie napisał. W końcu nauczycielka zdjęła okulary i wstała.

- Ayato. To jest zadanie na poziomie gimnazjum. Nie żartuj sobie.

- Ta wiem... Ale...

- Dobra siadaj ! Jedynka!

Wrócił do ławki. Normalnie Ayato zaczął by dyskutować z nauczycielką, a teraz łagodnie zgodził się na jedynkę. Nie wierzyłam własnym oczom. Wyjęłam kartkę, na której napisałam :
Ayato ? Wszystko w porządku ? Dziwnie się zachowujesz...
Wziął kartkę, po czym odpisał :
Wszystko ok. Co miałoby być źle ? Chichinashi, czyżbyś się martwiła ?
Widząc to nauczycielka kazała wyrzucić kartkę do kosza. Na przerwie usiadłam z Ayato na ławce przed szkołą. Widziałam, że jest jakiś nieobecny, więc postanowiłam spytać go, czy to przez ten pocałunek. Odpowiedzi oczywiście nie dostałam. Po chwili jednak Sakamaki uśmiechnął się i zaciągnął mnie za budynek szkoły.

- Co jest ? - spytałam niepewnie

- Hehe.. Masz rację, nie czuję się najlepiej. Na pewno będę się czuć wyśmienicie, jak dasz mi swojej krwi. Co ty na to ? Chcesz mnie uleczyć?

Przybił mnie do sciany, zsunął lekko moja luźną bluzkę i ugryzł w ramię. Czułam jak wysysa mi krew. Coś się zmieniło od poprzedniego razu. Teraz tak bardzo mi to nie przeszkadzało, cieszyłam się, że to Ayato pije moja krew, a nie kto inny. Jednak zgodziłam się na to pierwszy i ostatni raz. Gdy Ayato skończył, zrobiło mi się słabo. Nie czułam gruntu pod nogami. Nie zauważyłam nawet kiedy zemdlałam. Gdy się obudziłam, leżałam w łóżku w znanym mi już pokoju. Był to pokój Sakamakiego. Po jakimś czasie pojawił się Ayato, który usiadł koło mnie.

- Jak się czujesz ? Byłem w szoku, że pozwoliłaś mi na to.

- Bo widziałam, że coś jest nie tak.. Ach! Co ze szkołą ?!

- Nie przejmuj się głupotami.

Wstałam z łóżka. Wtedy do pokoju wszedł Subaru.

- Hej Ayato ! Co to ma znaczyć ?

- Wyjdź.

- Nie rozkazuj mi kretynie ! Lepiej się wytłumacz.

- Nie będę się tłumaczyć takiemu smarkaczowi, jak ty. Teraz zabieraj tą swoją gadatliwą gębę i wyjdź.

Widząc złość Subaru postanowiłam nie ingerować. Podeszłam do Ayato. Musiałam już iść.

- Chyba muszę już wracać. - powiedziałam kierując się do wyjścia.

- Co... Już ?

- No tak. Robi się późno, rodzice będą się martwić. To pa.

- Ta...

Wyszłam z jego domu. Idąc rozmyślałam nad pocałunkiem. Co w zasadzie czułam do Ayato? Lubiłam go, nienawidziłam, czy kochałam ? W domu Kou zaczął mnie wypytywać o wszystko. Gdzie byłam, co robiłam, czemu tak długo... Jednak nic mu nie powiedziałam. Od razu poszłam do pokoju i położyłam się spać. Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie, a do tego byłam wyspana. Zrobiłam to, co zawsze robię rano. Miałam jeszcze sporo czasu do szkoły, więc postanowiłam iść do pokoju i przeczytać do końca książkę o wampirach. Było tam wiele interesujących rzeczy, które nie były prawdą. Znałam wampiry i wcale nie boją się krzyża, wody swieconej, czy słońca. Wtedy w moim pokoju pojawił się Kou. Starałam się ukryć książkę, jednak marne moje próby. Zauważył to dość szybko. Zabrał mi ją, przeczytał tytuł i zaczął się śmiać.

- Wierzysz w te bzdury ? Haha ! Poważnie ?

- J~ja... Nie, nie wierzę.

- To czemu to czytasz ?

- Byłam czegoś ciekawa, ale o ile wiem, nie muszę ci się tłumaczyć. Idę już do szkoły, tobie też radzę się już zbierać. Pa.

Poszłam do szkoły, weszłam do klasy i usiadłam obok Ayato. Do klasy wraz z nauczycielem wszedł jakiś nieznany chłopak.

Historia EveWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu