Część 2

222 19 0
                                    

Idąc do szkoły rozmyślałam nad tym, co wydarzyło się wczoraj. Nie zadręczając się jednak dłużej udałam do klasy. W sali nie było jeszcze Ayato, więc usiadłam obok zielonookiego chłopaka w kapeluszu. Przywitałam się i wyciągnęłam podręcznik.

- Ohayõ Bitch~chan - wyszeptał mi do ucha.

Przestraszona upadłam na ziemię. Chłopak zaczął się śmiać i rumienić.

- Jesteś tak samo słodka jak kawa, którą przed chwilą piłem. - powiedział dziwnie się uśmiechając.

Szybko zmieniłam miejsce. Siedziałam sama w ostatniej ławce. Dziś Ayato nie raczył się zjawić, więc nie bardzo miałam z kim porozmawiać. Tak też łaziłam bez celu sama po korytarzu. Minęło kilka dni, a Ayato nadal nie zjawiał się w szkole. Zmartwiona poprosiłam nauczyciela Reiji'ego o adres Sakamakiego. Po zajęciach udałam się pod podany adres. Drzwi otworzył mi chłopak o białych niczym śnieg włosach. Pomyślałam, że to pomyłka. Ayato nigdy nie wspominał o tym, że ma brata. Okazało się jednak, że trafiłam dobrze. Chłopak wpuścił mnie do środka. Zapukałam i weszłam do pokoju Ayato, który najwidoczniej był chory. Podeszłam bliżej. Wtedy chłopak obudził się. Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął na łóżko. Przestraszona nie wiedziałam co mam robić.

- Dobrze cię widzieć. - odezwał się po czym zaczął się zbliżać.

- A~Ayato ! Co ty...?!

- Milcz! Jestem spragniony. Sama do mnie przyszłaś, mogłaś się tego spodziewać.

Nagle chłopak ugryzł mnie. Nie wiedziałam o co chodzi. Zrozumiałam, że Ayato jest inny niż pozostali. Miał kły , pił krew, dziwnie się zachowywał. Odepchnęłam go i skierowalam ku wyjściu. Jednak Sakamaki dogonił mnie. Przykuł mnie do ściany i znowu zaczął pić moją krew. Nie miałam siły się szarpać. Pił ją przez dobre dwie minuty. Na szczęście wtedy pojawił się białowłosy brat Ayato, który odciągnął go ode mnie. Zaczęli się kłócić, aż w końcu chłopak uderzył go. Spanikowana zaczęłam uciekać. Dobiegłam do domu starając się zapomnieć o wszystkim. Jednak ślady kłów nie pozwalały mi na to. Następnego dnia w szkole pojawił się już Ayato. Niepewnie podeszłam do niego i usiadłam na swoim miejscu.

- Już czuję się znacznie lepiej. Powinnaś częściej do mnie wpadać.

Zaczął sobie żartować. Jednak starałam się go nie słuchać. Na przerwie jednak chciałam porozmawiać z Sakamakim o wczorajszym wydarzeniu. Niestety nigdzie nie mogłam go znaleźć. Wchodząc do sali muzycznej zauważyłam Shu. Podeszłam do niego. Blondwłosy chłopak nie miał ochoty na pogawędki, więc wygoniił mnie z klasy. Mimo to postanowiłam zostać tam chwilę. W końcu spytałam Shu, czy nie zna czasem Ayato. Chłopak znał go, ale niechętnie o tym mówił. Postanowiłam szukać go dalej. Sakamakiego znalazłam dopiero, gdy zadzwonił dzwonek na lekcje. Postanowiłam wyjaśnić to z nim w klasie. Nadal było widać ślady kłów na mojej szyji, więc miałam pewność, że to nie był sen.

- Ej, Ayato... Jeśli chodzi o wczoraj... Czy ty jesteś ... ?

- W końcu to sobie uświadomiłaś. Tak, jestem wampirem.

Słysząc to ogarnął mnie niepokój i lęk. Jednak pogodziłam się z tym bardzo szybko. Od początku wiedziałam, że Ayato jest inny. Poza tym miałam już styczność z wampirami takimi jak mój brat. Rozmawialiśmy o tym całą lekcje, przez co nauczycielka Cordelia kazała nam zostać w kozie. Po lekcjach przyszłam do klasy odsiedzieć karę. Oczywiście Ayato nie raczył się zjawić. Przez to musiałam ponieść karę za nas dwóch. Na dworze było już ciemno i zbyt późno na autobus, więc musiałam wrócić na piechotę. Idąc sama po cichych uliczkach miałam złe przeczucie. Faktycznie nagle pojawił się Laito, zielonooki chłopak w kapeluszu. Nawet nie zauważyłam, kiedy zbliżył się do mnie. Po chwili chwycił moje nadgarstki i przykuł do ściany bloku. Sparaliżowana nie sprzeciwiałam się, po prostu liczyłam na to, że ktoś mnie uratuje. Laito zaczął mnie całować po rękach. To było strasznie dziwne, więc próbowałam się wydostać. Jednak marne moje próby. Gdy zielonooki podniósł mi nogę, by mnie ugryźć, nagle pojawił się mój wybawiciel-Ayato.

- Jak śmiesz ruszać własność Ore~sama ?!

Szybko odepchnął go ode mnie, po czym wziął mnie na ręce i uciekliśmy.

- Głupia! Nie dawaj się gryźć komuś innemu niż ja !

W końcu oprzytomniałam, przeprosiłam i podziękowałam Sakamakiemu. Wtedy na prawdę cieszyłam się, że zdążył na czas. Czerwonowłosy postanowił odprowadzić mnie do domu. Po drodze wymieniliśmy może parę słów. Gdy dotarliśmy pożegnałam chłopaka i jeszcze raz podziękowałam. Wchodząc do pokoju położyłam się na łóżku. Tej nocy nie mogłam za bardzo spać. Następnego dnia wyglądałam jak jakiś zombie, ale mimo to musiałam iść do szkoły. Uszykowalam się, zjadłam śniadanie i wyszłam. Po drodze myślałam tylko o Ayato. Mimo iż jest egoistycznym wampirem, uratował mnie. To poruszyło trochę moje serce. Weszlam do klasy i jak zwykle chciałam usiąść z Ayato. Jednak ku mojemu zdziwieniu okazało się, że koło Ayato siedzi jakaś dziewczyna. Nie chcąc wyciągać pochopnych wniosków usiadłam obok Kanato. Tym razem starałam się nie mówić nic, co go rozzłości. Cały czas przyglądałam się Sakamakiemu, który cały dzień spędza z jakaś dziewczyną z klasy. Próbowałam ukryć moja zazdrość, ale kanato zauważył, że coś jest nie tak.

- Jak coś cię trapi, czemu nie powiesz ?

- Um... To nic...

- Nie ufasz mi !?

A jednak go rozzłościłam. Wszyscy spojrzeli na nas z ciekawością. Chcąc nie wyjść na idiotkę powiedziałam Kanato, że chodzi o moje oceny. Na przerwie zobaczyłam, jak Ayato idzie gdzieś z tą dziewczyną. Postanowiłam ich śledzić.

Historia EveWhere stories live. Discover now