Część 4

162 19 1
                                    

Razem z Ayato usiedliśmy na ławce. Zaczynało robić się już ciemno, ale mimo to chciałam z nim zostać. Tylko on mógł mnie teraz pocieszyć.

- Jak to twój brat cię pocałował?

- No nie wiem. Normalnie by tego nie zrobił. Sama się zdziwiłam.

- Pomyśleć, że chciał pocałować taką Chichinashi. Haha ! Baka ! Nie przejmuj się nim.

- Ale... Czekaj. Powiedziałeś Chichinashi, chodziło ci o mnie?

- Jasne, że o tobie Baka.

Mimo wrednych słów Ayato wstał, chwycił mnie za rękę i pociągnął do siebie. Byliśmy przytuleni do siebie przez parę minut. Wtedy pojawił się nie kto inny jak mój brat.

- Hej!? Co tu się dzieje ?

- K~Kou ? Co ty tu...

- To ja zadaje pytania !

Odepchnął Ayato i mocno trzymał mnie za nadgarstek. Był strasznie wnerwiony, a ja przerażona. Tylko Sakamaki nie zmienił swojego wyrazu twarzy, był niezwykle spokojny.

- Kou ! Puść mnie ! - próbowałam się uwolnić.

- Milcz ! - krzyknął brat

- Nie widzisz, że ona nie chce z tobą iść ? Oddaj mi ją. - wesoły Ayato traktował mnie jak rzecz.

Gdy Sakamaki zrobił krok do przodu, Kou popchnął mnie do tyłu. Upadłam na zimną i mokrą ziemię, podczas gdy oni walczyli. Nie wiedziałam co mam zrobić. Po chwili jednak pomyślałam, że nie chce by Ayato stała się krzywda. Postanowiłam go uratować, więc podeszłam do nich.

- PRZESTAŃCIE JUŻ! - krzyknęłam

Oboje odwrócili się w moim kierunku i odsuneli od siebie. Stanowczym krokiem podeszłam jeszcze bliżej nich. Przeprosiłam Ayato i chwyciłam brata za nadgarstek. Następnie udaliśmy się do domu. Będąc już w pokoju zastanawiałam się, co mam zrobić. Ayato musiał czuć, że przegrał. Jednak to nie była prawda ! W poniedziałek wstałam na prawdę późno. Prawie całą noc rozmyślałam, jak wytłumaczę to Sakamakiemu. Szybko ubrałam się, uczesałam, zbiegłam na dół, obudziłam brata, zrobiłam śniadanie i wyszłam do szkoły z Kou. Nie zdążyliśmy zjeść na miejscu, przez co kochany braciszek całą drogę narzekał jaki on nie jest głodny... Rozdzieliłam się z nim i pobiegłam do klasy. Na miejscu siedział już Ayato. Chciałam do niego podejść, ale ktoś mnie najwidoczniej wyprzedził. Usiadła koło niego jego kuzynka. Było mi przykro, ale nie mogłam tego okazać. Usiadłam więc koło Laito. Może to nie był zbyt dobry pomysł, ale nie miałam innego wyboru. Wszyscy już z kimś siedzieli, a ja zapomniałam podręcznika. Nie chciałam dostać jedynki... Chłopak spojrzał na mnie swoim zboczonym wzrokiem. Wolałam się nie odzywać, jednak on coś do mnie mówił. Nie zrozumiałam ani słowa. Po chwili wszedł do klasy nauczyciel i zaczęliśmy lekcje. Na przerwie chciałam jak najszybciej znaleźć Ayato, który gdzieś szybko poszedł. Biegnąc po szkole przypadkiem wpadłam na chłopaka o białych włosach. Gdzieś już widziałam te włosy. Tak jak myślałam, był to młodszy brat Ayato - Subaru.

- Hej ! Uważaj !

- Ummm... Przepraszam.

- Ts...

Wcześniej wydawał się milszy. Najwidoczniej nie można oceniać książki po okładce. Spojrzałam na Subaru, który trzymał coś w ręce.

- Szukasz Ayato ? - spytałam niepewnie

- Nie...

- Nie ? Więc po co...

- NIE TWÓJ INTERES !

Poszedł sobie lekko przy tym mnie szturchając. W rękach miał kwiaty, białe róże, jak jego włosy. Nie przejmując sie tym nadal szukałam Sakamakiego. Zauważyłam go przed jedną z klas, jak rozmawia z nauczycielem Reiji'm. Poczekałam chwilę, aż będzie sam i podeszłam do niego.

- Hej, Ayato !

Chłopak odwrócił się.

- Chichinashi, co cię tu sprowadza ?

- Ach.. Nie mów tak do mnie. Chciałam cię przeprosić za wtedy. Mój brat pojawił się tak nagle, nie chciałam byście się bili, więc zaciągnęłam go do domu. Nie jesteś zły, że tak cię zostawiłam ?

- Spokojnie, już wymyśliłem ci karę.

- C~co ? Karę ?

Uśmiechnął się dziwnie przy tym na mnie patrząc. Po chwilowym zawachaniu wziął mnie za rękę i pociągnął za sobą. Dotarliśmy do sali gimnastycznej.

- Pamiętasz ? Ostatnio też tu ponosiłaś swoją karę.

- Znów mam ci podawać piłki ?

- Nie.

- Nie? - zdziwiona spojrzałam na niego - To co mam robić ?

- Chciałbym, byś zagrała że mną. Jeden na jeden. Do 3 koszy.

- Ale Ayato... Ja nie umiem grać w koszykówkę.

- Nauczysz się, to łatwe.

- No nie wiem...

- Chyba, że wolisz oddać mi krew.

Zarumieniłam się i szybko chwyciłam piłkę. Przypomniało mi się, jak byłam u Ayato, który mnie ugryzł. Wtedy dowiedziałam się, że jest wampirem. Wolałam nie ryzykować utratą krwi i mimo, że nie umiałam próbowałam z nim grać.

- Okey. Jeżeli wygram zrobisz jedną rzecz, którą ci karze. Bez słowa sprzeciwu.

- A co, jak ją wygram ?

- Nie bój się do tego nie dojdzie. Jednak, jakby los ci sprzyjał, to ja zrobię jedną rzecz, którą mi karzesz.

- Ok!

I tak zaczął się mecz. Ayato podrzucił piłkę do góry, a ponieważ on jest wyższy, przechwycił ją jako pierwszy. Biegałam za nim, jak głupia próbując zabrać mu piłkę. Pierwszy kosz zdobył Sakamaki, a ja już byłam strasznie zmęczona. Nie miałam jednak ochoty poddać się, bo wiedziałam, że Ayato będzie mógł chcieć wypić mi krew. Ta ,,rzecz,, ... Jeżeli bym wygrała, co kazałabym mu zrobić? Zamiast na meczu koncentrowałam się nad tym, co mi karze zrobić. Nagle piłka wypadła Ayato, a ja szybko ją przechwyciłam. Długo się nią jednak nie nacieszyłam, bo nie umiem kozłować. Drugi kosz należał więc też do niego.

- Jeszcze jeden. Haha.

- Nie zdobędziesz go!

Wiedziałam, że nie mam żadnych szans, a jednak grałam nadal. Nagle zadzwonił dzwonek na lekcje.

- Dokończymy potem- powiedział, po czym udaliśmy się do klasy.

Byłam na prawdę ciekawa kto wygra. Zastanawiało mnie jeszcze co mógłby mi kazać zrobić Ayato.

Historia EveWhere stories live. Discover now