26. Książę z Bajki Blaise

12.5K 1.3K 385
                                    

Kiedy Aurora się obudziła, mogła już usłyszeć rozmowę swoich rodziców na dole. Westchnęła na myśl o tym, że będzie musiała spotkać się z ojcem.

- Dobry - powiedziała, wchodząc do kuchni jeszcze w białej piżamie. - Cześć, tato.

Pan Mullen, mężczyzna blondwłosy, poważny i czasami małomówny, uśmiechnął się nieznacznie na widok córki.

- Witaj, Auroro - odparł, wstając z krzesła, po czym przytulił ją krótko. - Jak się czujesz po tym ataku?

Dziewczyna natychmiast się zestresowała. Ledwo wstała, a już musiała kłamać.

- Dość... Dobrze - odpowiedziała, zajmując swoje miejsce przy stole.

- Byłaś przerażona, prawda? Mówiłem ci, że powinniśmy byli zapisać ją na lekcje pojedynkowania się, Nancy. Nikt nie jest już bezpieczny, nawet my, czystej krwi.

Pani Mullen przewróciła oczami, stawiając talerz z tostami przed córką.

- Wątpię w to - powiedziała. - Sam Wiesz Kto chce śmierci tylko mugolaków.

- Ale Lucjusz Malfoy jest w Azkabanie, tak czy nie? - argumentował Darren. - Dlaczego Sam Wiesz Kto nie uratuje swojego ulubionego Śmierciożercy?

Aurora prawie zadławiła się kawałkiem tosta, którego wtedy przeżuwała. Odkaszlnęła głośno, ale jej rodzice zdawali się tego nie zauważyć.

Gdyby tylko wiedzieli...

- Przestań już z tymi bzdurami, Darren. Twoja córka nie była w domu przez prawie rok, a ty pleciesz o jakimś Sam Wiesz Kim.

Mężczyzna odwrócił się do Aurory, jakby dopiero ją zauważył.

- A jak w ogóle minął ci rok?

Dziewczyna zbladła.

- Ciekawie - odparła lakonicznie, choć było to stuprocentową prawdą. Uważała, że było tak ciekawie, jak się tylko dało.

- Twoja córka ma chłopaka - powiedziała pani Mullen, sprawiając, że Aurora upuściła widelec.

- Co? Nie mam!

- Kim on jest? - zapytał Darren, natychmiast pochylając się w jej stronę. - Użyłaś eliksiru, który ci wysłaliśmy?

Dziewczyna gapiła się na nich oboje z niedowierzaniem.

Czyli wysłali ten eliksir na poważnie...

- Blaise Zabini, syn... - zaczęła Nancy, ale mężczyzna jej przerwał.

- Zabini! Znam ją, oczywiście!

- Hej, hej, hej! - krzyknęła Aurora, próbując ich zatrzymać. - On nie jest moim chłopakiem, jasne?

- Och, ale będzie nim niedługo, z tego co słyszę - powiedziała Nancy, tym razem kładąc talerz z tostami także przed mężem. - Pokaż ojcu naszyjnik, który ci dał. Nic taniego.

To było dla Aurory za wiele, ale jednocześnie dawało jej kolejną szansę na pociągnięcie jej kłamstwa.

- Jest tylko moim bliskim przyjacielem i jak już o tym mówimy, jutro mam zamiar zostać na noc u niego w domu.

Tym razem to pan Muen upuścił swój widelec.

- Zostać na noc? - wydusił.

- Och, Darren, ona ma już siedemnaście lat! - powiedziała Nancy.

Atmosfera zaczynała robić się nieco niezręczna, lecz Aurory nie obchodziło to tak długo, jak pozwalali jej wyjść z domu. Dziewczyna prędko dojadła swoje śniadanie i wstałam, by pójść na górę i wysłać sowę do Draco, powiadomić go, że przyjdzie już kolejnego dnia. Kiedy znalazła się już prawie w pokoju, usłyszała, jak jej rodzice o niej rozmawiają.

- Przez ułamek sekundy myślałem, że powiesz, że to syn Malfoyów. - Wybrzmiał głos pana Mullena, w którym dalo wyczuć się ulgę.

- Nie, spytałam o niego od razu, gdy przyszła. Zdaje się, że dała sobie z nim spokój. Teraz pewnie wie, jaki on naprawdę jest.

Serce Aurory na moment stanęło, a ona sama z wściekłości zacisnęła dłoń na klamce. Zastanawiała się, jak poważne miałaby kłopoty, gdyby jej rodzice o wszystkim się dowiedzieli. Nie rozumiała, jak mogli go tak bardzo nienawidzić. Kto by pomyślał, że jeszcze kilka lat temu to oni próbowali ją z nim wyswatać, to oni zachęcali ją, by się z nim zaprzyjaźnić?

Nie mieli pojęcia, jaki był naprawdę.

Aurora weszła do pokoju i z frustracji trzasnęła drzwiami.

Mogli zatrzymać mnie wcześniej. Nigdy bym się z nim nie zaprzyjaźniła, nigdy bym mu nie pomogła, nigdy bym się w nim nie zakochała i w końcu zostałabym dziewczyną Blaise'a czy coś.

Trzeba było zatrzymać mnie wcześniej... Ale mleko się rozlało, a ja na pewno nie mam zamiaru go zostawić w takim stanie rzeczy.

W tym samym czasie w dworze Malfoyów Draco wcale nie był w lepszym humorze. Stał w jednej z łazienek bez koszuli, patrząc na swoje odbicie i ten widok rozdzierał go od środka. Co z tego, że jego misja się skończyła, a Voldemort jakimś cudem go nie zabił? Czarny Znak wciąż był na jego lewym przedramieniu, ciemny i ciepły, a Draco zdawał sobie sprawę, że nigdy stamtąd nie zniknie. Blizny po zaklęciu Pottera okalały cały jego tors i ramiona; nie zdążyły się jeszcze zagoić, przeciwnie, Malfoy miał wrażenie, że jączyły się jeszcze bardziej. Choć one nie miały związku ze Śmierciożercami, i tak nie poprawiały mu humoru, przypominały o porażce...

Chłopak sięgnął po czarną koszulę. Nie chciał dłużej patrzeć na to wszystko. Odwrócił się tyłem do lustra, przodem do ciemnozielonej, marmurowej łazienki. Pomyślał wtedy o Aurorze, bo to była ta łazienka, której ona najczęściej używała, przypominał sobie nawet, że nazywała ją najładniejszą we dworze, choć była dość mała. To załamało go jeszcze bardziej; ona przecież też zniknęła i nie miał pojęcia, kiedy ponownie ją zobaczy... I znowu jej niczego nie powiedział.

Już ubrany wrócił do siebie, nie wiedząc, co ze sobą zrobić, gdy zauważył, że do okna dobija się znajoma mu sowa.

- Zaraz... - mruknął do siebie trochę z niedowierzaniem i prędko otworzył okno, by ją wpuścić.

Sowa przekazała mu krótki list, który okazał się jego zbawiennym pocieszeniem. W lepszym humorze od razu ruszył schodami na dół, słysząc stamtąd rozmowę.

- Wróciłam, Cyziu! - Głos Bellatrix rozniósł się echem po wielkim holu dworu Malfoyów. - Gdzie jest Dracon? - zapytała, wchodząc do salonu, w którym siedziała Narcyza.

- Na górze - odparła jej siostra, popijając coś z filiżanki, którą trzymała.

- O, jest ze swoją małą Aurorką, racja? Szkoda, że muszę teraz rozdzielić te nierozłączki, ona musi tu zejść i ćwiczyć.

Bellatrix już miała wyjść, gdy Narcyza powiedziała:

- Nie ma jej tu.

Bellatrix odwróciła się z impetem.

- Co?! Co to znaczy, że jej tu nie ma?! Ona musi tu być i ćwiczyć, chcę sprezentować ją Czarnemu Panu tak szybko, jak to możliwe!

- Mówiłam ci, że nie jest zwierzęciem, Bella - powiedziała Narcyza groźnie, choć nadal spokojnie. Jej siostra nie mogła się od niej bardziej różnić.

- Przedyskutowałyśmy to, Cyziu! Dracon ma ją tu sprowadzić z powrotem, natychmiast!

- Będzie jutro.

Bellatrix i Narcyza odwróciły nagle swoje głowy. Draco stał w holu z listem w ręku. Jego ciotka pstryknęła palcami.

- Świetnie.

Unplanned Liars • Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz