7. Dwór Malfoyów

19.5K 1.6K 734
                                    

Następnego dnia tuż po śniadaniu Draco i Aurora weszli do Ekspresu Hogwart. Ledwo zamienili ze sobą słowo. Draco wciąż nie był w humorze, natomiast Aurora wciąż się denerwowała i z każdą chwilą coraz bardziej irytowało ją to, że chłopak nawet nie chciał z nią porozmawiać. Siedzieli naprzeciw siebie, sami w przedziale, bo nie wszyscy wracali do domu na święta, a i tak trwali w ciszy. On wyglądał wściekle za okno, ona natomiast czytała książkę, a atmosfera z każdą chwilą gęstniała. Po pół godzinie Aurora miała już dosyć - pomyślała, że jeśli chciała coś z niego wyciągnąć, musiała zastosować terapię szokową.

- Jeśli tak będziemy ze sobą rozmawiać, to chyba po prostu wrócę do domu - powiedziała głośno, wymownie zamykając książkę.

Draco wlepił w nią mordercze spojrzenie. Uważał, że nie miała prawa tak mówić, bo to on czuł się najbardziej zraniony... Nawet jeśli ona nie wiedziała, co mogło mu chodzić po głowie, bo nie potrafił powiedzieć tego na głos.

- To nie ja - wycedził przez zaciśnięte zęby - kleiłem się do Blaise'a - dodał tak, jakby te słowa miały go zabić.

- Kleiłem się do Blaise'a?! - zawołała Aurora, po czym parsknęła niewesołym śmiechem. - Myślisz, że się z nim obściskiwałam?!

- A nie?! Widziałem was, o ile mnie nie zauważyłaś! - odkrzyknął Draco, tak wściekły, jakby Aurora zrobiła coś naprawdę strasznego. Wtedy jeszcze zupełnie tego nie rozumiała.

- Przepraszam bardzo! - zawołała oburzona, wstając. - On chciał mnie pocałować, a ja próbowałam się wyrwać i na szczęście czy nie, przyszedłeś ty z Filchem, więc się rozproszył!

Draco z trudem przyswajał to, co do niego mówiła i nie chciał w to wierzyć. Kiedy też wstał, Aurora wiedziała, że nie będzie łatwo.

- I tak dałaś mu się objąć! - argumentował.

- A nawet jeśli, to co?! Nie rozumiem twojego problemu z Blaisem! - odwrzasnęła, mając wrażenie, że zatraciła umiejętność myślenia. Zawładnęły nie emocje; zupełnie nic nie rozumiała i po prostu wykrzykiwała pierwsze słowa, które przychodziły jej do głowy. On prosto w jego twarz, a on w jej.

- Byłaś z nim w Hogsmeade tamtego dnia, prawda?! - ryknął Draco w odpowiedzi.

- Nie, nie byłam! - wrzasnęła najgłośniej jak dotąd. - Jeśli naprawdę chcesz wiedzieć, to robiłam coś, żeby ci pomóc! Bo, widzisz, jesteś dla mnie ważniejszy niż Blaise czy ktokolwiek! - wykrzyczała, zanim mogłaby się powstrzymać.

Draco został na moment zbity z tropu, bo nie był przygotowany na taką odpowiedź. Z jednej strony nie chciał już robić jej wyrzutów, a z drugiej zazdrość brała górę. Powoli przyswajał to, co powiedziała, aż wreszcie krzyknął:

- Och, jak po gryfońsku z twojej strony!

- Uznaję to za obelgę! - wrzasnęła.

- To była obelga! - odpowiedział, przez co zagotowało się w niej jeszcze bardziej. - Mimo wszystko poszłaś z nim na to przyjęcie!

- Kogo obchodzi jakieś durne przyjęcie?! To dla ciebie ryzykuję moje życie! Czego jeszcze chcesz?!

Po tych słowach zapadła między nimi zupełna cisza. Stali tak przez chwilę, ona patrzyłam na niego wzburzona, a on na nią zszokowany.

Tamta wypowiedź uświadomiła Draco, że miała rację. Początkowo był tak skupiony na sobie, że w ogóle nie pomyślał o tym, że zdradzenie Aurorze wszystkiego narażało ją tak samo, jak jego. Gdy zdał sobie z tego sprawę, podcięły mu się skrzydła, o ile w ogóle jeszcze jakieś wtedy miał...

Unplanned Liars • Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz