Confused

559 92 6
                                    


Obudziłem się, czując nieśmiałe poklepywanie po policzkach. Cicho mruknąłem, nie wiedząc co się dzieję i niepewnie otworzyłem oczy, zaraz je powoli otwierając. 
Mrugnąłem kilka razy, oślepiony przez lampkę stojąca na szafce nocnej i podniosłem się do siadu. 

-Jak się czujesz? - usłyszałem głos Minseoka. 

Wszystko od razu mi się przypomniało. 
Do oczu znowu wprowadziło się stado łez, a ja nie potrafiłem opanować drżenia ciała. 
Bez wahania się w niego wtuliłem, a czując jego małą rękę na swoich włosach od razu mocniej zacisnąłem palce na jego koszulce. 

-Dziękuję... - wyszeptałem drżącym głosem, powoli mocząc mu rękaw czy szyję. 

-Przestań... Nie mogłem Ci nie powiedzieć... Jesteś moim przyjacielem, tak? Zawsze będę o ciebie dbał.. - powiedział ze spokojem, na co było mi trochę lżej. 

Rozmawialiśmy naprawdę długo, a ja cały czas tkwiłem w jego ramionach. Głaskał mnie, kołysał czy po prostu do mnie mówił. To naprawdę podniosło mnie na duchu, dokładnie takiego wsparcia potrzebowałem. 
Dowiedziałem się, że chłopak rozmawiał z Jonginem, dowiedział się wielu rzeczy i zmienił swoje nastawienie co do niego.. Cóż, nie mogłem w to uwierzyć w pierwszej chwili, ale gdy powiedział, żebym i ja z nim porozmawiał niepewnie się od niego odsunąłem. 

-Zwariowałeś? - mruknąłem przez nos, niepewnie zaczesując do tylu włosy. 

-Soo... Dowiesz się wszystkiego... Wyjaśni ci wszystko... Daj mu szansę się wytłumaczyć... - powiedział cicho, nadal głaszcząc moje nieco poczochrane włosy. 

Musiał namawiać mnie chyba pół godziny, bo zanim dopuściłem do siebie tą możliwość była już 22, chociaż mnie kleiły się oczy bardziej od płaczu niż ze snu. 

W końcu zgodziłem się. 
Usiadłem między nogami blondyna, który cały czas mnie przytulał. 

-Jongin! - zawołał, a mnie przeszły ciarki. 
Spanikowałem. Chciałem stamtąd uciec, ale ten mnie trzymał... Ale... Przecież to on mnie do tego namawiał, skoro mi pomógł to chyba nie jest to zły pomysł, prawda? Muszę mu ufać. Tylko on mi został. 

Czułem wszystkie możliwe emocje, byłem zły, przerażony, jednocześnie zachowałem nadzieję, że może jest coś co uratuje nasz związek... O ile to w ogóle był związek. 

-Mogę? - spytał brunet, wchodząc do pokoju. 
Nie mogłem na niego patrzeć. Chciałem się do niego przytulić, zaciągnąć zapachem jego słodkich perfum i żyć tak, jak dawniej, ale po prostu nie mogłem. 
Nim się obejrzałem siedział przede mną, a mnie pozostało tylko wysłuchanie go, podczas wpatrywania się w podłogę.

-Soo... Wiem, że mnie teraz nienawidzisz... i naprawdę Ci się nie dziwię. Sam jestem na siebie wściekły, że się w ogóle zgodziłem... - powiedział skruszonym tonem głosu. Nie reagowałem, po prostu go słuchałem - Dobra... Chodzi o to, że mój tata faktycznie jest szefem dużej sieci hoteli. Jest znanym biznesmenem, ale nie o to chodzi. W skrócie... Twój ojciec zaproponował mojemu współpracę, ale to nie było takie łatwe. Wiesz jak to interesy, zawsze znajdzie się ktoś lepszy... jako, ze nie miałem dziewczyny to postanowili nas ze sobą zeswatać. Chcieli żeby wszystko wyszło naturalnie, by na pewno wszystko się udalo. Twój tata wiedział, że jesteś samotny, chciał to wykorzystać... Nawet twoja mama jest w to poplątana, przecież wysłała Cię do banku, prawda? Banku, który jest pod dyrektorstwem mojego wujka... W pierwszej chwili pomyślałem, że to będzie fajna zabawa, ale potem... Potem zupełnie nie chciałem tego robić. Ale przecież nikt nie będzie liczył się ani ze zdaniem moim, ani twoim. Byłem szantażowany, do tego stopnia, że się zgodziłem. Więc... zrobiłem to... Porwałem cię, byłem miły i starałem się ciebie w sobie rozkochać jak najszybciej mogłem.. Ale nie przewidziałem, że odwdzięczysz mi się tym samym. - dopiero na tą część udało mi się jakkolwiek zareagować. Spojrzałem na niego, lekko marszcząc brwi po czym nieco się podniosłem. 

-Co? - mruknąłem cicho, zakłopotany patrząc na Minseoka. 

-Kyungsoo... To co zrobiłem było okropne - kontynuował chłopak przed nami - Czuję się jak potwór, że cię tak wykorzystałem, ale... Nie chciałem dla ciebie źle. Nie chciałem ani nie chcę... Nie kazali mi się w tobie zakochać, nikt ode mnie tego nie wymagał, a mimo tego zrobiłem to ponad program... Soo, spójrz na mnie - powiedział, zaraz sięgając ręka do tej mojej. 

Szybko ją odtrąciłem, a po moich policzkach znowu zaczęły ściekać mokre ślady. 
Serce mi waliło niemiłosiernie, chociaż właściwie nie byłem pewny czemu tak jest.

-Znowu kłamiesz... - mruknąłem cicho, niepewnie podnosząc na niego wzrok. - Znowu? To część tego chorego układu? Co masz jeszcze zrobic? 

-Kyunggie... - powiedział widocznie zdezorientowany - Miałem tylko odciągnąć Cię od miasta, żeby mogli podpisać po cichu umowę... Jeśli nie chcesz to nie musimy się więcej widywać, ale... 

-Żadnych ale - przerwałem mu, ścierając rękawem drobne łzy na moich policzkach - Wyjdź stąd! 

-Soo... - kontynuował, nic nie robiąc sobie z moich słów. - Do Kyungsoo... Przepraszam za wszystko co zrobiłem, ale podczas tych kilku tygodni czułem się lepiej niż przez całe życie... Kocham cię... - powiedział, przybliżając się by zlożyć na moim czole najcieplejszy pocałunek, jaki było mi dane czuć. 


Wyszedł. A ja zostałem w pokoju z Minseokiem, który coś do mnie mówił. Nie słuchałem go. Miałem zbyt wiele informacji w głowie, które musiałem sobie przekalkulować. 
Opadłem na łóżko i nakrywając się kołdrą zamknąłem oczy. Chciałem być sam, potrzebowałem czasu, by to wszystko przetrawić. 

Po dwóch godzinach leżenia w łóżku i zastanawiania się nad wszystkim co związane z Jonginem, usłyszałem charakterystyczny dźwięk zapinania zamka od jakiejś torby. 
Niepewnie się podniosłem i owijając w kocyk, który leżał na łóżku powoli wyłoniłem się z pokoju. Wychodząc zauważyłem chłopaka z torbą, który zmierzał do wyjścia. 

-Co się dzieję? - mruknąłem do Minseoka, który właśnie się z nim pożegnał. 

-Wyjeżdża... - odpowiedział jedynie, po czym spojrzał na mnie - Nie chciał cię bardziej denerwować i... 

-Jongin! - pisnąłem, podbiegając do niego. Chwyciłem go mocno za nadgarstek, który zmierzał w kierunku klamki. 

Nerwowo przełknąłem ślinę gdy na mnie spojrzał i niepewnie wziąłem od niego torbę, zaraz dreptając z nią do salonu. Położyłem ją na kanapie i usiadłem na niej, zawijając się mocniej w kocyk. 

-A z nim co? - spytał zaskoczony blondyn. 


Sam nie wiedziałem co się ze mną dzieję. Niby nie chciałem go widzieć, ale z drugiej strony rozłąka będzie bolała jeszcze bardziej. Dopiero po chwili udało mi się uspokoić myśli. Spojrzałem niepewnie na chłopaka, który chciał usilnie odebrać swoją torbę, nie wiedząc co się dzieję. 

-Zostań... - szepnąłem pod nosem, na co zaprzestał jakichkolwiek ruchów. - Proszę, nie zostawiaj mnie... 

Nawet jeśli miałby mnie ranić jeszcze wiele razy chciałem być z nim i tylko z nim. Bardziej liczyły się dla mnie te gramy szczęścia, których dane było mi zasmakować przy nim, niż litry wylanych z jego powodu łez. 
Wolałem cierpieć, ale zaznać trochę miłości z jego strony, nawet jeśli mogła być ona nieszczera. 

-Soo... Jesteś pewien, że chcesz mnie widzieć? - spytał, siadając obok mnie. 

Nie znałem odpowiedzi na to pytanie. Nie potrafiłem w ogóle się odezwać. 
Spojrzałem na niego i lekko uniosłem kąciki swoich ust, wiedząc na jaką odpowiedź czeka. Z lekkim wahaniem zsunąłem się na jego kolana i mocno w niego wtuliłem, powoli zamykając oczy. 


-Bądź przy mnie... Tylko o to proszę... 

Calm Down Bae || KaiSooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz