How Dare You?

528 92 1
                                    

Obudziłem się, słysząc paniczny i irytujący dzwonek do drzwi. Niepewnie otworzyłem oczy, a widok słodko śpiącego Jongina obok mnie wręcz mnie rozbroił. 
Cóż, nie mogłem długo się nim napawać, gdyż już po kilku sekundach dzwonek zaczął się nasilać, nie dając nam się nawet przywitać. 
Lekko sfrustrowany podniosłem się do siadu i cicho ziewając, zasłoniłem sobie buzię dłonią. 
Już miałem wstawać, gdy poczułem delikatny uścisk na ramieniu, który nie pozwolił mi odkleić się od materaca. 

-Leż... Ja otworzę... - powiedział zaspanym głosem, który był chyba najbardziej uroczym dźwiękiem jaki mogłem usłyszeć. 
Uspokojony i niewyspany ułożyłem się ponownie, kryjąc w otoczce z puszystej, miętowej kołdry. 
Przeciągnąłem się mocno w łóżku, zajmując jego znaczną część, a gdy chłopak wyszedł jak na ścięcie, poczochrałem swoje brunatne włosy. 
Już miałem ponownie zamykać oczy, gdy usłyszałem przeraźliwy krzyk... Chyba skądś kojarzę ten głos. 


-Gdzie on jest?! Co z nim zrobiłeś?! - krzyczał nasz gość, na co od razu podniosłem się z łóżka. 

Znałem go, przecież od cholernych 10 lat się z nim przyjaźnię... Tylko co Minseok robi na wybrzeżu? 

Niepewnie zszedłem do salonu, gdzie trwała jedna z większych kłótni, jakie dane było mi obserwować. Nie dość, że nigdy nie widziałem tak rozwścieczonego chłopaka, to mój Jongin też wydawał się być dziwnie agresywny. 
Gdy zaczęło między nimi dochodzić do popychania się od razu wskoczyłem między nich, by skutecznie ich rozdzielić. 

-Co tu się dzieję? Zamieniliście się w jakieś zwierzęta czy co?! - pisnąłem mocno zirytowany, przerzucając wzrok na blondyna przede mną - Co ty tu robisz? I jak nas znalazłeś? Przecież nikt nie wiedział! 

-Nikt nie wiedział?! Naprawdę myślisz, że nikt nie wiedział?! Gówno prawda! Wszyscy wiedzieli! - krzyknął mi prosto w twarz na co lekko się skuliłem, robiąc krok w tył. 

-Wyjdź z naszego domu! Już, wynocha! - usłyszałem podobny ton zza pleców, na co zmarszczyłem brwi. 

-Co tu się wyprawia? - mruknąłem przestraszony, nie mając zamiaru więcej podnosić głosu. 

-Wiesz z kim przez ten czas byłeś? Ten dupek dogadał się z twoimi rodzicami! - oznajmił wściekły, na co już naprawdę nie wytrzymałem. 

-Co ty gadasz, przecież znam Jo- 

-Ile? - przerwał mi - Ile znasz jego, a ile mnie? Mówił ci o wszystkim? Mówił ci, dlaczego tak się o ciebie troszczył? Mówił ci, co było powodem napadu na ten cholerny bank?! - zaczął się powoli uspokajać, cały czas utrzymując ten dziwny jad w oczach. 

-Czy ktoś mi może powiedzieć w końcu o co tu chodzi? - mruknąłem naprawdę wystraszony, odsuwając się od ich obojgu. - Jongin? 

-Twoi rodzice... - zaczął nieśmiało, powoli do mnie podchodząc, na co od razu zrobiłem krok w tył. 
To prawda, coś mi tu nie pasowało od samego początku, ale o co mogło chodzić i czemu zamieszani byli w to moi rodzice?

-Twoi rodzice - przerwał mu, nieco energiczniej blondyn - Zapłacili mu, żeby cię w sobie rozkochał. Wiesz kim on jest? Jest dziedzicem cholernej sieci hoteli, twój ojciec chciał po prostu na Tobie zarobić, łącząc cię z nim. Błagam Cię, czy rabuś podjeżdżał by pod bank w Maserrati? - powiedział strasznie wściekły, a ja? 
Ja nie słyszałem nic poza tym... Może tylko moje pękające na milion kawałeczków serce. 
Opadłem bezwładnie na kanapę, nie mogąc nawet zamknąć oczu, które momentalnie zaczęły się szklić. 

-Twój ojciec robi teraz pewnie z tym jego interes życia, bo w końcu jego świetny plan się udał. Myślisz, że dlaczego policja odpuściła? Znaleźli by was od zaraz. Dlaczego on jeszcze tu jest? Już dawno byłby w więzieniu. Myślisz, że nie wykorzystał by okazji? Każdy na jego miejscu już dawno by cię zgwałcił. A on? Zaprasza Cię na cholerne wakacje żebyś o wszystkim zapomniał, czy to normalne? - mówił dalej, a ja czułem, że powoli tracę świadomość, dech, wszystko... - Twoi rodzice od zawsze wpajali Ci te swoje "święte zasady", co było jedną z nich? "Nie ufaj emocjom". A ty co? Złamałeś chyba je wszystkie... I co teraz? On cię nie kocha, do domu nie masz po co wracać, bo wiesz, że prędzej czy później opchną cię pierwszemu lepszemu chętnemu... Soo... 

-Zamknij się! - krzyknąłem, momentalnie wstając. Spojrzałem na niego spod przymglonych oczu i głośno fuknąłem, nie wiedząc co robić - Chcesz mi wmówić, że zrobił to wszystko przez mojego ojca? - powiedziałem cicho, nie mając siły nawet wytrzeć rękawami swoich mokrych policzków. Nie przejmowałem się nawet tym, że ledwo mówię, a moja koszulka powoli robi się mokra. 
Musiałem wszystko wiedzieć. 

-Tak, Soo.. Oszukał cię. - dokończył jedynie, na co kompletnie straciłem siły. 

W jednej chwili straciłem wszystko. Miłość, nadzieję na nowe życie... Już nic nie miało sensu. 
Chwytając się za serce, które waliło jak oszalałe zamknąłem oczy. 
Co było potem? Potem były tylko krzyki, które słyszałem jakby będąc po drugiej stronie grubej szyby. Wirowanie w głowie przemieniło się w coś znacznie mocnego, a ja nie potrafiłem utrzymać się na nogach. 
Głośno sapiąc opadłem na ziemię, zupełnie nie kontaktując. 
Potem tylko jedna wielka pustka, cisza, niepewność. 
Gdzie jestem? Kim jestem? Czy w ogóle jestem? 

Czy czasami nie gram w jakimś niskobudżetowym filmie? 


Calm Down Bae || KaiSooWhere stories live. Discover now