Coś, na co czekałem

4.5K 291 76
                                    

Od wydarzenia z zaproszeniem minęły 4 dni. Gabrielle często obdarowywała mnie uśmiechem, częściej niż przedtem. Oczywiście mi to odpowiadało, bo jej uśmiech to jeden z najcudowniejszych widoków na świecie, przynajmniej dla mnie.
Bujając w obłokach, nie byłem w stanie spotrzec, że Snape bije mnie książką po głowie.
- Myśl co piszesz! Przez to twoje rozmyślanie, jak sądzę nie na temat zadania, masz wielkiego kleksa na kartce. - mruknął i wskazał swoim krzywym palcem na mój zeszyt.
Przewróciłem oczami, chwyciłem różdżkę i po chwili papier był czysty.
Uśmiechnąłem się zwycięsko.
Naprawdę nie mogę zrozumieć, czemu ktoś taki jak Snape uczy w Hogwarcie. Przecież on nienawidzi dzieci oraz wszyscy mają z nim na pieńku. Szczególnie ja, George i Gabrielle. Jednak jej Snape nie cierpiał od samego początku i podejrzewał, że to przez jej ojca.
Zauważyłem jak nauczyciel uderza książką mojego brata i Harry'ego. Wtedy mnie olśniło. Dźgnąłem George'a w rękę, pokiwałem głową na Rona i wszystko było jasne.
Chłopak nabazgrał wiadomość, a następnie rzucił Ronowi. Ten szybko ją przeczytał i szepnął:
- A wy z kim idziecie?
Pokazałem głową na Williams, natomiast mój brat zwrócił swoją uwagę na pannę White, która uderzona kulką z papieru, podniosła głowę z nad książki.
- Co? - spytała.
George szepcząc, zaczął pokazywać różne gesty, które znaczyły "Czy chcesz iść z mną na bal?".
Czarnowłosa zarumieniła się i zgodziła, po czym razem z przyjaciółką zaczęły chichotać.
Puściliśmy oczko Ronowi i wróciliśmy do pisania, mając nadzieję, że to da mu coś do myślenia.

Do balu pozostał dwa dni, a cała szkoła zdawała się mówić tylko o tym. Dobrze, że Gabi i Claudia nie gadały o tym w kółko. W czasie tych kilku dni zrobiliśmy jeszcze kilka kawałów, z któtrych byliśmy naprawdę dumni (nie muszę wspominać, że dźwięki wydobywające się ze zbroi przeraziły nie tylko uczniów).
Moja szata wyjściowa przyszła wczoraj i przyznam, że wyglądam w niej bosko, czego nie można powiedzieć o szacie Rona, z której śmialiśmy się jakiś czas.
Trwał obiad.
Gabrielle jadła swoją porcję, gdy George spytał:
- Gabi, masz już sukienkę na bal?
- Tak, a co?
- Wiesz, musisz się dobrze prezentować, Fred szykuje się od tygodnia. - zażartował.
Prychnąłem, śmiejąc się.
Williams spojrzała na mnie i niemal natychmiast zauważyłem, że delikatnie przegryza dolną wargę, na co posłałem jej uśmiech.
- A ty George? Od lustra nie odchodzisz! I tylko powtarzasz "Ale jestem boski". Pomijam już fakt, że nie potrafisz liczyć. - dodałem.
Dziewczymy zaczęły się bardzo głośno śmiać, a George pacnął się w twarz.

W dzień balu odwołano wszystko lekcje, co bardzo mi odpowiadało. Nie mogłem doczekać się wieczoru, będzie cudownie. Będąc na błoniach z Georgem i Gabrielle rozmawialiśmy około dwie godziny i nie zauważyliśmy, że była już prawie 17.30.
-Dobra chłopaki, ja lecę, muszę się przygotować. - powiedziała, wstając.
- My niedługo też będziemy szli, do zobaczenia o 20 - odparłem.

* Oczami Gabi*

Pędziłam do zamku, aby zdążyć się przygotować.
Kilka dni temu rodzice przysłali mi piękną suknię, która od razu podbiła moje serce.
W naszym dormitorium Claudia niecierpliwie krążyła po pokoju.
- Nareszcie jesteś! Zostało nam niecałe dwie godziny!
- Spokojnie..zdążymy.
Zaczęłyśmy od makijażu. Przyjaciółka nie pozwoliła mi patrzeć do lustra, dopóki nie skończy.
- Dobra już. - oznajmiła w końcu.
Otworzyłam oczy i zaniemówiłam. Wyglądałam naprawdę ładnie. Pomalowała moje oczy złotym, połyskującym cieniem, łącząc przy tym biały. Potuszowała mocno rzęsy i podkreśliła brwi. Z racji tego, że moje naturalne usta były praktycznie czerwone, ominęła je. Włosy zakręciła w cudowne loki, układające się od połowy włosów.
- Nie wiem co powiedzieć... - szepnęłam, ale po chwili przytuliłam mocno przyjaciółkę.
- Dziękuję.
- Nie ma za co, a teraz moja kolej.
Zrobiłam jej równie ładny makijaż w odcieniach mięty i wyprostowałam włosy.
Była 19.30. Został tylko buty i sukienka. Podeszłam do łóżka, na którym leżała. Uniosłam ją i zmierzyłam wzrokiem. Udałam się do łazienki, aby ją ubrać. Zapięłam zamek, ubrałam baleriny i wyszłam z pomieszczenia.
- No i jak? - spytałam.
Claudia odwróciła się i otworzyła usta.
- W-wyglądasz...- zaczęła- jak księżniczka, Fred będzie zachwycony.
- A to dzięki Tobie.
Znów mocno ją objęłam. White ubrała swoją sukienkę, w której prezentowała się naprawdę niesamowicie.

(Sukienka miętowa należy do Claudii, a złota do Gabrielle)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(Sukienka miętowa należy do Claudii, a złota do Gabrielle)

Wyszłyśmy z pokoju i ruszyłśmy do Wielkiej Sali.
- Dobra, więc ja schodzę pierwsza, odczekasz chwilę i pojawiasz się na schodach, mówię Ci, zwalisz go z nóg! - mówiła, a ja przytaknęłam.

* Oczami Freda *

Byłem trochę zdenerwowany, przez co poprawiałem co chwilę szatę i przystawałem z nogi na nogę.
- Braciszku, spokojnie. - powiedział George, kładąc mi rękę na ramieniu.
- Wiem, wiem. Chcę po prostu, żeby ten wieczór był wyjątkowy.
Nagle ze schodów zeszła Claudia, która wyglądała naprawdę ślicznie.
- O cholera...-szepnął George, a ja zaśmiałem się cicho.
- Hej chłopaki. - przywitała się, przytulając nas.
- Wyglądasz cudownie. - oświadczył mój bliźniak, całując swoją partnerkę w dłoń.
- Dziękuję.
- Em, gdzie jest Gabi? - spytałem, coraz bardziej się niecierpliwiąc.
- Zaraz będzie...A nawet już jest!
Spojrzałem na schody, a na ich szczycie stała Gabrielle. Patrząc na nią, nie mogłem wydusić z siebie ani słowa. Wyglądała nieziemsko. Uśmiechnęła się do mnie i zaczęła schodzić.
Z wrażenia dosłownie opadła mi szczęka, a George ją zamknął. Przełknąłem ślinę i patrzyłem jak piękna Gryfonka zbliża się do mnie, a wkrótce stanęła tuż przede mną. Słowa nie przechodziły mi przez gardło.
- Hej - zaczęła.
- Heej - wydusiłem - wyglądasz...niewiarygodnie.
Po tych słowach rumieniec pojawił się na jej policzkach.
- To zasługa mojej stylistki. - zażartowała, spoglądając na przyjaciółkę.
- To jak? Idziemy! - krzyknął George.
Wyciągnąłem dłoń w jej stronę i dumnie ruszyliśmy przed siebie. Weszliśmy przez drzwi, a oczy zebranych zwróciły się na nas.
Po tańcu uczestników turnieju zaczęliśmy tańczyć.
Bawiliśmy się naprawdę świetnie i dopiero po dwóch godzinach nieprzerywanego tańca, usiedliśmy.
- Pójdę po coś do picia. - zaproponowałem.
Stanąłem przy napojach i nalałem go do szklanek.
Odwróciłem się i usłyszałem krzyki.
- Jesteś nic niewarta! Zapamiętaj to sobie! - wrzeszczał jakiś blondyn.
Co gorsza krzyczał to do Gabrielle.
Strzeliła go z otwartej dłoni prosto w twarz i wyszła z sali.
Odłożyłem szklanki i pospiesznie pobiegłem za nią.
Siedziała na schodach, z których wcześniej schodziła. Usiadłem obok niej. Jej uśmiech znikł, a zastąpił go ponury grymas.
- Co się stało? Dlaczego on na Ciebie krzyczał?
- To Nathan. Z Ravenclaw. Od pewnego czasu łaził za mną i prosił, żebym się z nim umówiła - poczułem zazdrość - ale ja nie chciałam. To kawał gnoja, a gdy ty poszłeś po picie, on poprosił o taniec. Powiedziałam mu, że jestem z Tobą i nie będę z nim tańczyła oraz żeby dał mi święty spokój. Wtedy zaczął krzyczeć.
W głowie miałem tysiące myśli w jaki sposób zabić tego blondaska, jednak postanowiłem najpierw dać Williams wsparcie.
Położyłem swoją dłoń na jej. Drugą chwyciłem jej podbródek i przechyliłem w moją stronę. Popatrzyłem w jej piwne oczy, a jej źrenice się rozszerzyły.
- Mówiłem Ci, że masz piękne oczy?
- Chyba nie.
- To teraz mówię.
Zaryzykowałem. Przysunąłem lekko jej głowę i złączyłem nasze usta.

********
Nareszcie! Nie zdradzę nic więcej, więc pozostaje wam czekać do następnego rozdziału 😂 jeśli się podobało, zostaw coś po sobie.

Love Stronger Than Death || Fred Weasley [W Trakcie Poprawy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz