ROZDZIAŁ 14

374 32 88
                                    

Sprawa z Sakurą ucichła. Ani ja ani Madara nie mieliśmy ochoty się z nią użerać więc po prostu olaliśmy różową ciepłym moczem i zapomnieliśmy o sprawie.

Można powiedzieć, że pogodziłam się z Naruto. Chciałam mu podziękować, że ostatecznie postanowił wyznać prawdę o tych zdjęciach. Gdyby nie to, pewnie mój związek z Madarą skończył by się definitywnie.

Nie będziemy oczywiście nigdy przyjaciółmi, ale przestałam go unikać na każdym kroku i normalnie z nim rozmawiam.

Mój związek z Madarą kwitł z dnia na dzień coraz bardziej. Śpiewanie w duecie jeszcze bardziej nas do siebie zbliżało. Nie wiedziałam jak wcześniej żyłam nie mogąc trzymać jego dłoni.

Ustaliliśmy z Madarą, że przeprowadzę się do niego gdy skończę szkołę, czego oboje nie mogliśmy się doczekać.

Na scenie czułam się coraz lepiej wiedziałam, że to moje miejsce. Czułam się tu taka wolna. Uwielbiałam wyciągające się w moją stronę ręce tłumów. Uwielbiałam gdy ludzie z nami śpiewali. To było najcudowniejsze uczucie pod słońcem.

-Madara kupmy je proszę. -Spojrzałam w czarne tęczówki trzymając śliczne śnieżno białe zasłony z czarnymi kwiatami.

-A nie mieliśmy przypadkiem kupić poduszki dla mojej księżniczki? -Zapytał zadziornie i przyciągnął mnie do siebie. Cmoknęłam go w usta i zrobiłam maślane oczka.

-No wiem, ale one są takie śliczne. Proooszę. -Jęknęłam błagalnie. Chłopak uśmiechnął się do mnie.

Uwielbiałam jak się uśmiechał. Nie zauważyłam żeby do kogoś innego tak ślicznie się uśmiechał. Ten cudowny uśmiech był przeznaczony tylko dla mnie.

-Co ja z tobą mam mała. -Powiedział pstrykając mnie w nos a ja podskoczyłam szczęśliwa uznając to za zgodę. Zaczęłam wkładać zasłony do wózka a Madara odebrał telefon który akurat zaczął dzwonić.

-Człowieku weź się w końcu odpieprz... Myślisz, że takie groźby na mnie czy kogokolwiek innego z naszych podziałają?.. Jesteś w błędzie... Odwal się od nas. -Spojrzałam na chłopaka słysząc strzępki rozmowy.

-Coś się stało? -Zapytałam niepewnie. Chłopak spojrzał mi w oczy i westchnął.

-Od ostatniego koncertu ktoś nam grozi. Dzięki tobie ostatnio bardzo się wybiliśmy i inne zespoły spadają na łeb, na szyję. Któremuś się widocznie nie spodobało, że spadają w rankingu i próbują nas przestraszyć. -Zagryzłam wargę przestraszona.

-Czemu mi nie powiedziałeś?

-Nie chciałem cię stresować i tak masz dużo na głowie. Koncerty i egzaminy końcowe w szkole po co miałem ci dokładać. -Westchnął patrząc mi w oczy.

-Komuś z Akatsuki coś grozi? -Zapytałam splątując nasze dłonie razem.

-Nie. Nie raz już słyszeliśmy takie groźby. Nigdy nie zwracaliśmy na nie uwagi. Świat sławy taki jest, trzeba walczyć o swoje żeby być na szczycie, jednak nikt słów w czyny nie obraca bo boją się konsekwencji -Powiedział i cmoknął moje czoło.

-Czyli nie muszę się niczego bać? -Zapytałam upewniając się.

-Nie musisz maleńka. -Obdarzył mnie uśmiechem.

-Chodź trzeba kupić tą poduszkę. -Powiedział i delikatnie pociągnął mnie w inną część sklepu.

~ * ~

Stałam w dużej sali gimnastycznej razem z tłumem innych uczniów i słuchałam mowy końcowej dyrektorki. Poczułam jak telefon wibruje mi w kieszeni. Spojrzałam na ekran i zdziwiłam się widząc imię Kakuzu. Chłopak raczej nie miał w zwyczaju dzwonić do mnie więc musiało to być coś ważnego.

[MadaHina] Po co mi Miłość? Przecież mam Muzykę.Where stories live. Discover now