16.

2K 116 4
                                    

SZESNAŚCIE TYGODNI OD ZERWANIA

*NINA*

Dzisiejszego dnia czułam się okropnie i nie miałam najmniejszej ochoty nawet wychodzić z łóżka. Ostatni tydzień w pracy dał mi nieźle w kość i miałam momenty kiedy po prostu chciałam wszystko rzucić i uciec. To dlatego, że zatrudniono nowego praktykanta. Ktoś musi go trochę wprowadzić w prace w biurze i wypadło na mnie. Chłopak jest jakieś dwa lata młodszy ode mnie, a wydaje się trochę.. tępy. Jest chyba za bardzo zapatrzony w tyłek Amandy, żeby skupić się na pracy.

Do tego te wszystkie dołki, które dopadają mnie ostatnimi czasami, są okropne i przypominają gigantyczne kaniony. Czy ja się ich kiedyś pozbędę? Jak długo jeszcze będę w takim depresyjnym stanie?

Mo i Rob wrócili niedawno z Meksyku. Co prawda widziałam się z blondynką przez chwilę, ale za dużo nie pogadałyśmy, więc robią dzisiaj jakieś przyjęcie dla najbliższych przyjaciół. Coś jak taka domówka? Chyba tak.. No i okropnie nie chcę mi się tam iść, ale nie widziałam ich tak długo, że zaczęłam tęsknić za ich szczęśliwymi, zakochanymi mordkami.

Dwie godziny przed umówionym czasem dopiero wyszłam z łóżka. Ubrałam się w jeansy i szary t-shirt. Na nic innego nie miałam ochoty. Włosy zostawiłam bez zmian, czyli były lekko skręcone po tym jak je rano umyłam. Z makijażem też nie przesadzałam.

Dojazd na miejsce zajął mi więcej z racje tego, że Mo poprosiła mnie, żebym wjechała po coś do zjedzenia. Moim zdaniem pizza chyba powinna wystarczyć.

Naprawdę z trudem wczołgałam się do ich mieszkania. A nikt z zebranych nie był na tyle pomocny, żeby wziąć ode mnie gorące kartony z żarciem i dać mi trochę wytchnienia.

- Będziecie jeść z podłogi, jeśli to zaraz upuszczę - zagroziłam stojąc obok stołu gdzie mieli uprzątnąć.

- Umieramy z głodu, Nina! - krzyknął Louis otwierając pierwszy karton i częstując się. Oh poważnie? Ramiona mi opadły i z westchnieniem usiadłam na fotelu.

- Nawet nie musicie dziękować - sarknęłam ściągając trampki z nóg i rzucając je w kąt. Przytuliłam mocno Roba i Mo na przywitanie, takie oficjalne przywitanie po tak długim czasie. Resztę normalnie olałam tak samo jak oni mnie, bo byli zbyt zajęci jedzeniem. Tylko Zayn się na mnie patrzył. Niezręcznie.

- Mamy zdjęcia ze ślubu i Meksyku! - pisnęła Mo posyłając mi szeroki uśmiech.

- Poważnie? - przełknęłam kawałek, który miałam w buzi. - Pokazuj!

Chwilę później Rob podłączył wszystko jak potrzeba i włączyć zdjęcia na większym ekranie. Jednym słowem byłam zachwycona nie tylko młodym małżeństwem, ale przede wszystkim tymi widokami. W tamtym momencie wybrałam sobie na cel, że polecę tam. Polecę do Meksyku, żeby zobaczyć wszystko na własne oczy. Jestem teraz wolna i czas najwyższy odnowić moją pasję, która trochę zeszła na drugi plan.

W połowie zjawił się spóźniony Trevor. Trochę się spięłam widząc, że od razu sięga po alkohol, który stał na stole. Prosiłam Boga, żeby język mu się nie rozplątał, bo inaczej chyba go uduszę, a Monica mnie, że nic nie powiedziałam o ty cholernym pocałunku. A no i Zayn, ale on to akurat pewnie też komuś wypaplał, nie wierze, że nie.

*ZAYN*

Kompletnie nie chciało mi się siedzieć na tej domówce jak to nazwał Rob, kiedy nas zapraszał. Oczywiście w jakiejś części byłem ciekawy jak spędzili miesiąc miodowy. Już i tak Meksyk robi swoje. Ale tak szczerze to bardziej przekonało mnie to, że Nina będzie. Od kiedy tylko weszła nie spuściłem z niej wzroku. Może wreszcie by do niej doszło, że chcę pogadać i naprawić to co jest pomiędzy nami.

Ta sytuacja, o której opowiedział mi ostatnio Liam trochę, a nawet bardzo mnie podłamała na kilka dni. Już sobie kogoś znalazła? Przecież to absurd! Żyłem tym, że to pewnie jakaś pomyłka, a Liam źle widział, tak samo jak Harry wcześniej. Nina nie mogłabym mi tego zrobić po tym wszystkim...

Zaczęliśmy oglądać ich zdjęcia, w międzyczasie przyszedł Trevor. Zajął miejsce obok Niny czym wystarczająco podniósł mi ciśnienie. Jakoś wcześniej nic do niego nie miałem, bo trzymał się w odpowiedniej odległości od niej. Zaczynałem znowu wariować na jej punkcie.

Nina poszła do łazienki i chciałem iść za nią, ale to nie to samo co na ślubie. Raczej zauważyliby, że mnie i jej nie ma, a to byłoby podejrzane. Do tego Rob wziął mnie ze sobą, żebym pomógł przynieść mu napoje z kuchni.

Wróciliśmy do salonu w tym samym czasie kiedy Nina. Przywitała nas grobowa cisza. Pomyślałem, że po prostu za bardzo pochłonęli się oglądaniem zdjęć i chyba tak było, bo wpatrywali się właśnie w tej ciszy jak zaczarowani w ekran.

- Czy ktoś może nam wytłumaczyć co wy tak na serio robicie? - parsknął Rob siadając na swoim poprzednim miejscu. Nina wzięła kolejną butelkę piwa i również usiadła no i ja też tak zrobiłem, bo co będę stać?

- To raczej ktoś tutaj powinien nam się tłumaczyć! Wciskaliście nam kity przez ostatnie miesiące, ale jesteście beznadziejnymi kłamcami i słabo się kryjecie! - odezwał się Louis tym samym przerywając ciszę. Ok? Chyba ktoś tu przesadził z alkoholem. Wywróciłem oczami i spojrzałem na telewizor, bo nie miałem ochoty uczestniczyć w ich wymianie zdań.

Trochę się zdziwiłem widząc, że zdjęcie przedstawia druhny i jest specjalnie powiększone na Nine. O mój Boże co tu się właśnie dzieje? Popatrzyłem na nią i miała spuszczony wzrok jakby nie wiadomo co zrobiła i dostawała za to burę.

- Zabawialiście się w łazience na naszym ślubie?! No nieźle - zaśmiał się Rob.

- Co? - byłem bardziej niż zdziwiony. Jak oni się o tym dowiedzieli? Mo jakby czytając mi w myślach wstała i wskazała na Ninę, a bardziej na jej szminkę. Ah.. no i już jasne.

- Jak mogliście nic nie powiedzieć wcześniej? - pisnęła blondynka patrząc to na mnie to na Ninę z pretensjami. No i jesteśmy skończeni..

*****

W nocy nie mogłem kompletnie spać, więc kręciłem się z boku na bok. Miałem dość ciągłych pytań chłopaków, byli dzisiaj wyjątkowo upierdliwi. Nie chciałem podejmować z nimi tego tematu bez wcześniejszej rozmowy z Niną. A po drugie przecież to nie ich interes.

Mój telefon, który leżał na szafce zaświecił się, więc sięgnąłem po niego. Zdziwiła mnie wiadomość od Niny, ale wcześniej czy później sam musiałbym do niej napisać. Dzisiejsza sytuacja musi zostać wyjaśniona. Nie wyobrażam sobie tego inaczej.

Zaproponowała spotkanie w piątek, więc od razu się zgodziłem.

No i przez resztę nocy nie spałem. Rozmyślałem o piątku. Wymyślałem niestworzone scenariusze. Chciałem, żebyśmy w piątek się zeszli. Naprawdę bym tego chciał.

________________________

Hejka! Jak wasze humory dzisiaj? :)

Co myślicie o rozdziale? >>>

Został mi miesiąc do egzaminów, możecie sobie tylko wyobrazić ile czasu pochłania mi nauka teraz :c Ah no i oczywiście wybór szkoły, rok temu byłam zdecydowana, a teraz jestem w rozsypce..

W następny weekend rozdział może się nie pojawić, bo mam trochę rzeczy na głowie, ale zrobię wszystko, żeby coś wyskrobać!

Miłego weekendu i do następnego! xx

Love you goodbye | z.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz