15.

2.1K 119 4
                                    

PIĘTNAŚCIE TYGODNI OD ZERWANIA

*NINA*

Leżałam w łóżku i kreśliłam palcem wzory na pościeli. Za dziesięć minut powinnam wstawać, bo inaczej spóźnię się do pracy i nie będzie za ciekawię. Ale tak jakoś wzięło mi się na wspominki i rozmyślania, które skutecznie uziemiły mnie w łóżku.

Mo i Rob już tydzień są w Meksyku, czyli dokładnie tydzień temu byłam taka głupia, żeby znowu wpaść w sidła Malika. Nie mam pojęcia co mną kierowało kiedy poszłam do niego do łazienki. Na początku naprawdę chciałam rozmawiać, ale jakoś kiedy go zobaczyłam to mi się odechciało... Nie mam zamiaru znowu dopuścić do takiej sytuacji, więc definitywnie odpuszczam sobie alkohol i nie będę już nigdy piła w jego towarzystwie. To zazwyczaj źle siĘ kończy.

Gdyby nie Zayn pierwszy raz przyłapałby nas Harry kiedy zatraciliśmy się w pocałunkach, a drugi raz wystarczająco szybko zdołałam zmyć szminkę z ust. Nawet nie chcę sobie wyobrażać co by było gdyby jednak ktoś połączył ze sobą te wątki. Przecież ja spaliłabym się tam ze wstydu...

Do tego wszystkiego chcąc czy nie chcąc Zayn zajął moje całe myśli tak jak na początku naszej znajomości. Sama nie wiem czy tego chciałam, ale tak wyszło. Sądziłam, że jeśli już zdążyłam się z niego wyleczyć nie wpadnę ponownie, a to było zupełnie inaczej. Strasznie się bałam, że znowu się w nim zakochałam, a kolejnego zawodu i kolejnego roku z nim nie zniosę.

Wreszcie zmotywowałam się do wstania i udałam się prosto do łazienki, żeby nie tracić czasu związałam włosy w kitkę, a potem umyłam dokładnie twarz. Szybko nałożyłam makijaż i ubrałam się w ubrania, które przygotowałam sobie wieczorem.

Nie wiedziałam czy nie przebrać koszuli, która jakoś dziwnie zrobiła mi się luźna w ramionach, ale czas mnie gonił, więc zbagatelizowałam to i zabierając wszystkie potrzebne rzeczy ruszyłam do pracy.

*****

Podczas przerwy na lunch umówiłam się z Trevorem.

- Możesz przestać? - westchnęłam jednocześnie kręcąc głową z politowaniem. Od kiedy tylko tu weszliśmy nie spuszcza wzroku z jednej dziewczyny, która siedzi kilka stolików dalej. Nie mam pojęcia dlaczego. Nie wygląda na puszczalską, więc to zupełnie nie jest typ Treya. Zawsze wybierał takie dziewczyny, które są łatwe, naprawdę łatwe.

- Ale ja nic nie robię - wzruszył ramionami. - Jednocześnie poświęcam czas tobie i tej ślicznotce.

- Ale ty wiesz, że nie wygląda na taką, która wskoczy ci do łóżka na skinienie palca? I na pewno taka nie jest, bo wygląda na rozsądną, inteligentną i nie leci na takich dupków jak ty.

- Oh, dziękuje bardzo za wsparcie, przyjaciółko! - prychnął i wrócił wzrokiem na mnie. - Patrzy się tu. Zrób coś.

- Co?

- Cokolwiek - uśmiechnął się do mnie sztucznie, więc mało myśląc rzuciłam w jego twarz zużytą serwetką, którą gniotłam w dłoni jakiś czas temu. - Nie to, kretynko.

- Miałam coś zrobić - zaczęłam się śmiać z jego miny, na co skarcił mnie wzrokiem.

- Dlaczego nie jesz? - spytał i wskazał głową na moją niedokończoną kanapkę.

- Jadłam w domu - moja odpowiedz trochę minęła się z prawdą, ale wiem, że nie odpuściłby mi gdybym powiedziała, że nie jestem po prostu głodna.

- Nina.. - zaczął. Wyczułam w jego głosie, że zamierza powiedzieć coś ważnego. - Widziałem was.

- Nas? - uniosłam brew, nie miałam pojęcia o czym mówi.

- Ciebie i Zayna. Całowaliście się - oznajmił co sparaliżowało mnie doszczętnie. Jakim cudem?!

- Ja i Zayn? Musiało ci się coś pomylić - zaśmiałam się nerwowo. Nie mogę powiedzieć mu prawdy, będę skończona.

- Doskonale wszystko widziałem. Byłem wtedy na tarasie, paliłem trochę dalej. Rozmawialiście, a potem Malik się na ciebie rzucił i ze wzajemnością! Nie zaprzeczaj mi tu, bo widziałem twój tyłek z daleka i to na dwieście procent byliście wy. Nikt nie pożera sobie twarzy tak jak wy, wy małe dziwki.

- Trevor! - kopnęłam go pod stołem, żeby się uspokoił, bo kilka osób spojrzało w naszą stronę.

- Nie uspokoję się dopóki mi wszystkiego nie powiesz - zarządził i uderzył lekko dłonią w stół.

- Ale nie mów nic na razie Mo.. - westchnęłam.

*ZAYN*

- Chcę odzyskać Nine - postanowiłem budząc się piątkowego ranka. To co stało się na ślubie dało mi więcej nadziei, niż zapewnienia kogokolwiek, że będzie dobrze. Nie musiałem się zbytnio wysilać, żeby zaciągnąć wtedy Ninę do łazienki, więc to moim zdaniem dobrze. Też tego chciała. Nie ważne, że była pijana. Kiedy jest pijana staje się odważniejsza, więc robi wszystko na co ma ochotę na trzeźwo. Cała Nina. Nie pozwolę jej kolejny raz ode mnie odejść na tak długo.

Poszedłem do kuchni pełen optymizmu. Nie przypominałem tego Zayna, który zazwyczaj wstawał w dni wolne popołudniu. Chciałem porozmawiać z którymś z chłopaków, bo byłem pewien, że mnie zrozumieją. Przecież chyba właśnie o to chodziło kiedy przychodzili na pogawędki do mojego pokoju, prawda?

Jak na złość nikogo nie zastałem. Gdzie są kiedy ich potrzebuje?!

Zrobiłem sobie śniadanie podśpiewując piosenki pod nosem. Nie miałem takiego dobrego humoru chyba od wieków. A to wszystko przez to, że wreszcie wiem czego chcę. Chcę Ninę, chcę żeby było jak dawniej. Jestem nawet w stanie się zmienić dla niej.

Powinienem iść do niej dzisiaj? Po pracy? Może zaprosiłbym ją na kolacje, pogadalibyśmy i wyjaśnili sobie wszystko. Albo lepiej jutro? Dzisiaj będzie zmęczona, nigdy nie chciała wychodzić po pracy... Zabiorę ją na kręgle! Zawsze lubiła kręgle i nie dało się z nią wygrać. Poszlibyśmy do tej kręgielni, którą zazwyczaj wybierała.

- Zayn?! Jesteś?! - podniosłem głowę słysząc głos Liama w korytarzu.

- W kuchni! Stary muszę ci coś powiedzieć - wyznałem kiedy wszedł do pomieszczenia.

- Ale ja pierwszy - postanowił i usiadł naprzeciwko mnie. - Widziałem Nine z jakimś gościem, znaczy wiesz nie obściskiwali się czy coś, ale gadali i ogólnie to śmiali się i chyba dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Teraz już możesz być pewny, że nie będzie chciała do ciebie wrócić - uśmiechnął się i trącił mnie w ramie. - Możesz spokojnie umówić się z tą dziewczyną ze ślubu.

- Jaką dziewczyną? - spytałem nieobecny.

- No tą, z którą się całowałeś - zaśmiał się.

- Z nikim się nie całowałem.

- Mi możesz powiedzieć prawdę! - zaśmiał się. - Co chciałeś mi powiedzieć?

- Już nie ważne - mruknąłem. - Będę u siebie, jak coś.

I tyle byłoby z mojego dobrego humoru dzisiaj.

________________________

Hejka! Co sądzicie o rozdziale?

W piątek byłam zbyt leniwa, żeby coś dodać. W sobotę byłam za bardzo zajęta. A dzisiaj się uczyłam. Tak wyglądają moje weekendy gdyby ktoś pytał XDD

Obiecuje, że następny będzie w piątek, najpóźniej w sobotę ( tak, wiem duże pocieszenie XD)

Miłego wieczoru i do następnego! xx

Love you goodbye | z.mWhere stories live. Discover now