3.

2.2K 136 4
                                    

TRZY TYGODNIE OD ZERWANIA

*NINA*

Trzeciego tygodnia moja rutyna została zburzona. Dostałam telefon, który teraz był mi zbędny. Generalny remont przeprowadzany w biurze podróży, gdzie pracuje, skończył się i do tego moja zmiana przypadała już jutro.

Nie miałam głowy do normalnego funkcjonowania, a tym bardziej do pomagania zakochanym w wybieraniu romantycznych wyjazdów. Jednak jak bardzo chciałam nie iść, to tak samo bardzo potrzebowałam pieniędzy, aby zapłacić wszystkie rachunki.

W poniedziałek wstałam trochę wcześniej niż zazwyczaj do pracy. Najpierw zrobiłam sobie czarną kawę na rozbudzenie, potem prosto pognałam umyć włosy, które prawie dwa dni nie widziały szczotki. Nie wychodziłam nigdzie, więc po co miałam się ogarniać? Wysuszyłam je, wyprostowałam, żeby jakoś się układały i nakremowałam twarz. Nie znalazłam w sobie więcej siły, żeby robić cokolwiek innego.

Wyszłam z domu o ósmej czterdzieści dwa i w biurze znalazłam się kilka minut po dziewiątej. Zaparkowałam samochód na moim stałym miejscu i ruszyłam w stronę wejścia. Jakie szczęście, że nie musiałam dzisiaj otwierać, ponieważ w środku kręciła się już Amanda. Nie lubię jej jakoś specjalnie, ale toleruje ze względu na komfort naszej wspólnej pracy.

- Cześć - przywitałam się z nią idąc prosto do swojego biurka. Ale zatrzymałam się w połowie drogi, bo nie było go tam gdzie zawsze.

- Też tak zrobiłam z przyzwyczajenia - zaśmiała się. - Trochę tu pozmieniali - dodała opierając się o swoje stanowisko.

- Trochę tak.. - westchnęłam. Ściany zostały przemalowane na biało i powieszono na nich kolorowe zdjęcia z różnych części świata. Najbardziej chyba spodobały mi się narysowane kontury wszystkich kontynentów na jednej ze ścian. Przed nią stały dwa biurka z ciemnego drewna wyposażone w czarny obrotowy fotel ze skóry i dwa fotele przed nim dla klientów. Oczywiście był też komputer i szafka z katalogami. Podobało mi się bardziej niż wcześniej.

- Wyobrażasz sobie jaki teraz będziemy mieli kocioł po miesiącu przerwy? - westchnęła Amanda.

- Wyobrażam sobie - powiedziałam jednocześnie siadając na bardzo wygodnym fotelu.

- Mamy jeszcze pół godziny zanim przyjdzie pierwszy klient, więc opowiadaj co u ciebie - usiadła przed moim stanowiskiem i zarzuciła rudymi kudłami. 

- Po staremu - wzruszyłam ramionami. Dlaczego miałam się jej zwierzać? Nawet koleżankami nie jesteśmy.

- Co u Zayn'a? - przekrzywiła lekko głowę w bok i czekała aż zabiorę głos. Od kiedy tylko pierwszy raz go zobaczyła ciągle o niego wypytuje, zagadywała go kiedy tu przychodził i nawet zdawało mi się, że go podrywała. Czy mam powiedzieć jej prawdę?

- Nie jesteśmy już razem - oznajmiłam wreszcie i mimowolnie spuściłam wzrok.

- Tak mi przykro, nie wiedziałam - powiedziała z żalem, ale oczywiście w moim mniemaniu był udawany. Zresztą jak cała ta akcja z byciem miłą.

- Mi też - mruknęłam.

- Czyli nie będziesz miała nic przeciwko jeśli się koło niego zakręcę? - zachichotała. 

Jeśli powiedziałam, że mi też jest przykro to znaczy, że będę miała coś przeciwko, tępa idiotko! 

Zacisnęłam pięści na oparciu fotela i spojrzałam na nią. Szczerzyła się jak głupia do sera.

- Skądże.

*ZAYN*

Wykończony wróciłem z pracy i pierwsze co zrobiłem to rzuciłem się na kanapę w salonie. Chłopaków nie było, więc mogłem trochę się zrelaksować. Od kilku lat pracuje w firmie finansowej jako informatyk. To nic trudnego, ale jednak męczące jest siedzenie osiem godzin przed monitorem.

Powinienem też coś zjeść, bo od paru dni nie zabieram ze sobą drugiego śniadania, tylko żywię się batonikami z automatu. Powód jest prosty, wcześniej Nina to robiła. I było naprawdę pyszne, a kiedy ja się za to zabrałem to albo chleb okazał się stary, albo nie miałem co w tę kanapkę włożyć. Okropieństwo.

Strasznie żałuje, że dzisiaj dopiero początek tygodnia i nie mogę iść odreagować do klubu. Poszalałbym tak jak przez ostatnie tygodnie, pewnie przyprowadził jakąś dziewczynę na noc i skończyłoby się to ogromnym kacem następnego dnia. Lubię taki tryb życia, nie mam co ukrywać.

- Słucham? - mruknąłem podnosząc się na łokciu. Nawet chwili spokoju po pracy nie mogę mieć.

- Przynajmniej ty masz telefon przy tyłku - usłyszałem głos Trevor'a i wywróciłem oczami. - Co z Niną, bo nie odbiera ode mnie połączeń? - ponownie wywróciłem oczami i miałem ochotę rzucić telefonem o ścianę.

- Nie wiem, nie interesuje mnie to.

- To kiepski z ciebie chłopak - prychnął. - Mógłbyś mi chociaż otworzyć drzwi, a nie stoję tu jak ostatni idiota.

- Gościu, odczep się ode mnie. Nie dzwoń do mnie więcej, bo z Niną mnie już nic nie łączy. Zrozumiałeś czy mam powtórzyć?

- Co do...? Jak to nie jesteście razem? Zdradziłeś ją?!

- To nie ja tym razem jestem winny. Odpieprz się już serio - mruknąłem i rozłączyłem się. Co za dureń... Mam wysłać do wszystkich naszych wspólnych znajomych wiadomość, żeby nie zawracali mi dupy jeśli chodzi o nią? Ostatnie co chcę robić to rozpowiadanie wszystkim, że jestem singlem, tak samo jak Nina. Po prostu ludzie się czasem rozstają, tak? Nikt nie potrafi tego zrozumieć? Mam dość...

- Cześć, już jestem. Co tam? - Louis wszedł do salonu i rozsiadł się na fotelu. Odrzuciłem kolejne telefony od Trevor'a i wyłączyłem urządzenie, rzucając je na stół.

- Jak długo ludzie jeszcze będą się pytać o Ninę? Co ja jestem? Jej anioł stróż, że muszę wszystko wiedzieć? - prychnąłem zdenerwowany.

- Dotychczas byłeś - zaśmiał się. - Co się stało?

- Trevor się stał. Wydzwania do mnie, bo lalunia nie chcę otworzyć mu drzwi.

- Lalunia? - popatrzył na mnie rozbawiony. - Od kiedy przerzuciłeś się na takie przezwisko dla niej? Zawsze była kotkiem - zacisnąłem pięści i resztkami sił starałem się być spokojny. - A tak serio teraz. Jeśli coś jej się stało? Zasłabła czy zrobiła sobie krzywdę? - podparł się na kolanach i popatrzył na mnie poważnie. Serce zaczęło mi mocniej bić i zmarszczyłem brwi.

- Nie interesuje mnie to - stwierdziłem wstając i udając się do swojego pokoju.

Usiadłem na łóżku i chciałem ogarnąć trochę pomieszczenie. Ale coś mi nie pozwalało... Włączyłem telefon z powrotem i wybrałem numer do Trevor'a.

- Czego?

- Jest obok ciebie Nina? - spytałem po długiej walce ze samym sobą. Co ja najlepszego robię?

- Co cię to interesuje?

- Tak czy nie?

- No tak.

- To dobrze - powiedziałem i odłożyłem telefon wcześniej się rozłączając.

________________________

Hej! Jako, że dzisiaj Sylwester, a ja jestem beznadziejna w wymyślaniu życzeń to po prostu życzę wam udanego wieczoru, Nowego Roku i całego 2017! 

Zachęcam do głosowania i komentowania, będzie mi bardzo miło! :)

Do następnego xx

Love you goodbye | z.mWhere stories live. Discover now