Duma. 16

846 59 1
                                    

- Cześć mała. To teraz muszę na ciebie wpadać, żeby mieć jakikolwiek kontakt?- Głupio mi , nawet nie zauważyłam, kiedy minęło tyle czasu od naszego ostatniego spotkania.

- Dobrze wiesz, że nie. Po prostu ostatnio nie miałam czasu na nic. Przepraszam. Może dzisiaj u mnie? - Mój głos był przesiąknięty nadzieją, tęsknię za moimi przyjaciółmi. Tak dawno ich wszystkich nie widziałam. Nie mogę pozwolić, by przeze mnie rozleciała się nasza paczka.

- Nic się nie dzieje, ale martwiłem się o ciebie Lils. Dzisiaj mi pasuje. - Posłałam mu szczery uśmiech, cieszę się, że mam Louisa, zawsze mogę na nim polegać, nie ważne co się stanie. Chyba o to chodzi w życiu, prawa? By mieć przy sobie ludzi, którym się ufa, którzy nas wspierają, którzy nie odejdą, bo znudzi im się nasze towarzystwo, tylko z każdym dniem ta więź będzie silniejsza. To jest piękne, właśnie tacy ludzie sprawiają, że nasze życie nabiera sensu, właśnie dzięki nim.

- Podzwonisz do reszty? Proszę Lou, wiesz przecież, że cię kocham, prawda? - Louis po prostu się zaśmiał, znał ten tekst już chyba na pamięć, zawsze mu mówię, że go kocham, kiedy czegoś od niego potrzebuję, ale dobrze wie, że to nie jest tylko płytki tekst. Naprawdę go kocham, jak brata. I to się nigdy nie zmieni.

- Dobra, muszę już iść, spieszę się, wszystko załatwię, widzimy się o 20, tak?

- Pewnie, do zobaczenia Lou. - Odpowiedziałam, przelotnie tuląc się w jego tors. Zanim odwróciłam się w stronę mojego bloku, posłałam mu szeroki uśmiech, co prędko odwzajemnił, i ruszył w przeciwnym kierunku. Przez chwilę stałam w miejscu i obserwowałam jego plecy, zanim zniknął za kolejnym zakrętem, po tym ja też wreszcie się rozbudziłam i biegiem skierowałam się do siebie.

***

- Leila! Gdzie jest moja bluzka?! Wiesz która, ta czarna! - Głos mojej przyjaciółki rozniósł się po całym mieszkaniu. Za kilka minut wszyscy zaczną się schodzić, a ona dopiero teraz zaczyna się ubierać. Nic nowego, co mogłoby mnie zaskoczyć.

- Nie wiem, ta z odkrytymi ramionami? - Rzuciłam, stając w tym momencie w progu jej pokoju. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, patrząc po chwili na dziewczynę, która właśnie siedziała w zaspie ubrań z politowaniem. Ona kiedyś zginie, jak nie będzie mnie przy niej. Podeszłam do okna i chwyciłam bluzkę, która była przyczyną bałaganu, panującego w sypialni Ariany. - Kochanie, tego szukasz? - Green wygramoliła się z miejsca, w którym przed chwilą była zakopana i rzuciła mi się w ramiona. Zaśmiałam się gardłowo, ale po chwili odsunęłam się od niej, bo usłyszałam, że ktoś dobija się do drzwi. Zgaduję, że to Louis i Calum. Nie trudną zgadnąć, kiedy tylko oni walą w tą drewnianą powłokę, jakby się paliło.

- Idź się już ubieraj, zaraz pewnie przyjdzie też Zayn. - Dziewczyna tylko mruknęła coś pod nosem, ale kiedy zaczęłam wycofywać się do przed pokoju dodała swoje trzy grosze. - A z Zaynem przyjdzie Niall!

Idiotka. Niestety, nie ma na to lekarstwa.

- Lili! Chodź do wujka! - Tak, Calum i Louis już są.

- Też tęskniłam gamoniu. - Zaśmiałam się cicho, tuląc się do Hood'a.

- Pewnie, forever alone.

- Głowa do góry Tomlinson, w końcu ci kogoś znajdę. - Za te słowa Calum dostał po głowie, po czym zaczął uciekać przed Louisem, znowu sobie coś zrobią i skończy się na opatrywaniu, tylko kto tym razem?

Już miałam iść po piwo i resztę do kuchni, ale po mieszkaniu rozniósł się dźwięk pukania, na szczęście mniej nachalnego od poprzednich gości. Już chciałam chwycić klamkę, ale u mojego boku pojawiła się Green, czyli już wiem, kto przyszedł. Nie chcąc im przeszkadzać, skierowałam się do kuchni po wszystko, co nam było potrzebne na dzisiaj. Lekko schyliłam się do lodówki, by wyjąć zimne napoje, nie mogłam znaleźć odpowiedniej puszki, dlatego spróbowałam zajrzeć głębiej. Nie spodziewałam się, że nabawię się przez to siniaka. Przez dobrze znany mi głos, który nieźle mnie zaskoczył, chciałam szybko wycofać się, ale nie poszło to po mojej myśli, bo uderzyłam głową o jedną z półek. Wyprostowałam się, szybko łapiąc się za tył głowy, mówiąc przy tym ciche "auć". chce bby

- Cześć Niall.

- Wszystko w porządku? Nic ci się nie stało? - W jego oczach widoczna była troska, ale miałam wrażenie, że blondyn zaraz wybuchnie śmiechem.

- Nie nic, ale moja dumą ucierpiała, dosyć mocno. - Skrzywiłam się na samą myśl o tym, jak mogło to wyglądać z boku...

~~~~~


TADAM, WRACAM KOCHANI. PS, ZNOWU ZMIENIŁAM USER NA TWITTERZE, ALE TAK SIĘ DZIEJE, KIEDY ZNOWU KTOŚ CIĘ ZNAJDUJE, KILL ME, WGL ZAPRASZAM DO #MillionMilesFF Chciałabym wreszcie coś tam zobaczyć :( PS. Dziękuję za komentarze pod ostatnimi rozdziałami, ostatnio się popłakałam, nawet nie wiecie, jak na mnie działacie! Lecę, może jutro wstawię kolejny, trzymajcie kciuki! Dobranoc, Wasz aniolek 🙌💘

Million Miles • horan (sequel PSWM) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz