promise | dwa

4.6K 546 335
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


a/n: nie odpowiadamy za uszkodzenie głowy  i wybaczcie, że tak długo! (mogą pojawić się błędy)


- Nie żyje?

- Gamoniu przecież widzisz, że oddycha - skomentowała jedna rudowłosa głowa do tej drugiej, zresztą łudząco do niej podobnej. Po chwili oba rudzielce odwróciły się zaciekawione w stronę wyjątkowo znudzonego lidera ich grupy. Ten zaś siedział ponuro na kancie biurka i krzywił się niezmiernie; ilekroć usta domniemanego zabitego poruszały się przez sen i cienkie strużki śliny chłopca, brudziły jego dotąd nieskazitelnie czyste biurko.

A krzywił się jeszcze bardziej, gdy powoli docierało do niego, że Taehyung przez sen złapał się jego włosów, gdy wlókł go z kostnicy aż do swojego biura - i już przez cholerne trzy kwadranse nie umiał ich wyrwać z jego drobnej dłoni.

- Lepiej go stąd zabiorę - mruknął Jungkook, odrywając wzrok od chłopaka, który spał w najlepsze w jego ramionach. Yoongi parsknął krótkim, odrobinę ponurym śmiechem i machnął ręką, aby w końcu zostawili go samego z najnowszym denatem, którego musiał w końcu obejrzeć. Nie lubił, gdy zbyt empatyczne osoby, biegały po jego terytorium. W tym miejscu powinno zachować się odpowiedni klimat, w końcu nie bez powodu wybrał ten zawód.

Brunet wyszedł na korytarz, delikatnie poprawiając dwudziestojednolatka, żeby mu przypadkiem nie przeleciał przez ręce; nie chciał, żeby ten nieszczęśliwy wypadek skończył się dla młodego nawet kilkoma siniakami. Jako lider grupy czuł odpowiedzialność względem każdego członka. Mimo to Kim Taehyung, dzieciak, z którym użerał się od dłuższego czasu, wymagał jego specjalnej opieki. Jeongguk miał wrażenie, że jeżeli spuści go z oka choćby na chwilę, stanie się mu jakaś krzywda, a tego... tego chyba by sobie nie wybaczył.

No i szef by go udupił, za stratę kolejnej osoby w swoim zespole.

Jeon odchrząknął, gdy zdał sobie sprawę, że znów wpatruje się w tego dzieciaka. Odetchnął ciężko, wspinając się po schodach na górę. Zaraz trzy czwarte pracowników zobaczy go z nim znowu w ramionach i znów zacznie się gadanie. Komenda czasami przypominała kawiarnię, do której przychodziło się, żeby poplotkować.

Wchodząc ospale po schodach, nawet nie zorientował się, gdy zwieszał coraz niżej kark w stronę pobladłej twarzy Taehyunga. I to chyba był ten moment, w którym Jungkook o mało co, nie przewrócił się na schodach.

- Park - wymruczał sennie drobny blondyn i otarł się brodą o umięśnione ramię bruneta, który skrzywił się jeszcze bardziej niż zazwyczaj i łypnął zniesmaczony w stronę swojego stażysty.

- Jeon, żaden Park - poprawił śpiącego, lider kryminalny i opierając się na krótką chwilę plecami o granatową barierkę tuż przy schodach ewakuacyjnych, zlustrował uważnie dzieciaka, który westchnął nieświadomie; ponownie depcząc cierpliwość swojego szefa.

hello, monster;  jjk x kthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz