Rozdział 7

26 1 0
                                    

Uwaga mogą występować przekleństwa!  Czytasz na własną odpowiedzialność...

Matteo: Hej księżniczko  😘

Idąca obok Abi widziała minę Luny jaką zrobiła po odczytaniu sms'a. Nie zwlekając wyrwała dziewczynie telefon i zaczęła klikać na klawiaturze

Luna: co ty sobie wyobrażasz?!  Masz czelność po tym wszystkim co jej zrobiłeś do niej pisać!!  Jesteś skończonym idiotą!!!

Matteo: kim ty jesteś i gdzie jest Luna???

Luna: jestem jej przyjaciółką, a Luna nie chce cię więcej znać!  Odwal się od niej i daj jej spokój, namieszałeś jej w głowie, a teraz przez ciebie cierpi!!!  Pierdol się chamie! 

Matteo: To nie tak... Ja ją naprawdę kocham.

Wiadomość nie wysłana 

Abi oddała Lunie telefon i przytuliła ją. Potem ruszyły pod jej dom.

- To do wieczora i nie przejmuj się tym debilem. - powiedziała i posłała jej miły uśmiech. Luna odpowiedziała jej tym samym, po czym każda z nich ruszyła w swoją drogę.

Jak tylko frontowe drzwi od domu się zamknęły po policzku dziewczyny spłynęła łza... Było jej przykro, ale nie mogła tak się załamać, nie teraz... Musi mu pokazać, że jest silna i tak jak on ona także umie się bawić i to udowodni idąc na imprezę z Abi i jej znajomymi.

Po schodach weszła do swojego pokoju. Do wyjścia na imprezę miała jeszcze sporo czasu więc postanowiła się położyć. W głowie miała tylko jedno... JEGO...

Pierwsze sms'y...
Wizyta w jej domu...
Prezent...
Kino...
Pocałunek...

A teraz... Została sama z sobą. Pogrążona w rozmyśleniach nie wiadomo kiedy zasnęła...

Nieznany: twój chłoptaś Cię oszukuje, byłaś tylko zakładem i nic więcej. Zrobił to dla pieniędzy, nie zależy mu na tobie...

Te słowa i obraz Matteo krążyły w głowie Luny... W pewnej chwili obudziła się zalana łzami i oblana potem, to nie był sen tylko rzeczywistość... To się stało i nic tego nie zmieni.

Poszła do łazienki, opłukała twarz wodą i spojrzała w lustro... Jej włosy wyglądały tragicznie, oczy zaczerwienione od płaczu. Nie mogła na siebie patrzeć wyszła z pomieszczenia i usiadła pod ścianą. Oparła głowę na kolanach i zamknęła oczy, nie chciała go więcej widzieć po tym co jej zrobił... Nie, nie ma mowy.

Podniosła się z podłogi i skierowała w stronę szafy by wybrać odpowiedni strój na wyjście ze znajomymi. Postawiła na biały top i czarne legginsy. Do tego białe szpilki i kreska pod okiem. Jeszcze tylko włosy...
Zaplotła dwa luźne dobierane i napisała do przyjaciółki.

Luna: Jestem już gotowa, a ty? 

Abi: Już prawie nie mogę znaleźć odpowiedniej torebki która będzie pasować do butów.

Luna: Wpadaj do mnie, mam coś akurat. Prosto ode mnie ruszymy do klubu.

Abi: Spoko, zaraz będę. ;)

Pośród sterty drobiazgów Luna wygrzebała dwie torebki jedna była czarna, a druga miętowa. Czarna będzie dla niej, a ta druga dla Abi. 

Po paru minutach pod domem Luny znalazła się jej przyjaciółka. Zadzwoniła do drzwi, a już po chwili obie dziewczyny były w drodzę do klubu gdzie miały się zabawić.

Po 30 minutach dziewczyny były w środku dużego budynku. Dało się tu wyczuć dużą ilość alkoholu i dymu z papierosów. Wokół było pełno ludzi, dwie przyjaciółki ruszyły do baru, gdzie jak się okazało spotkały...

★★★ 

Hejka wszystkim! Wiem wiem Polsat ze mnie, ale za to mnie kochacie. Piszę ten rozdział z nudów i liczę na to, że się spodoba. Wena jak widać powraca więc pojawi się jeszcze kilka rozdziałów. Jak myślicie kogo spotkały dziewczyny przy barze...
Kocham was  💜
☆ + kom = moje szczęście i next  

Mobile KikWhere stories live. Discover now