27

3.4K 251 13
                                    



       Las Vegas, miasto grzechu i hazardu. Wraz Amber, Kate, Isabel i Nicki, poszłyśmy do swojego apartamentu. Nie mam pojęcia, ile kosztowało wynajęcie tego... pałacu? Tak pałacu, bo inaczej nie potrafię nazwać tego piękna, ale tu jest po prostu idealnie. Wysoki sufit wielki kryształowy żyrandol w kształcie kuli. Ogromny salon, mamy nawet własny bar. Bosko.

Dziewczyny są zachwycone. Isabel wraz z Kate od razu poszły do baru, otworzyły szampana i nalała wszystkim.

- Za najbardziej zakręcony wieczór panieński... Amber, dzisiaj zabawiasz się jak nigdy wcześniej, ta noc zapadnie Ci w pamięć do końca twoich dni.

- Będzie ostra jazda!- Stwierdziła Kate.

Wzniosłyśmy toast, po czym każda z nas zaczęła szykować się na wieczór.
Pierw kolacja, a później klub. Już czuję ból nóg, które będą uwięzione w szpilkach. Weszłam do łazienki, gdzie właśnie trwa kłótnia pomiędzy Isabel i Kate. Nie mam pojęcia, o co im chodzi i nie zamierzam się mieszać, mam sporo własnych problemów. Wyszłam.

***


- Wow. Wyglądasz... Seksi. 

- Ty również, gdy Simon cię zobaczy w tej sukience, chyba dostanie zawału. - ma na sobie białą sukienkę bez pleców sięgającą do połowy ud. Wyzywająca, drapieżna Włosy spięte po boku wygląda oszałamiająco.

- Muszę iść na chwilę do chłopaków, pójdziesz ze mną?

- Jasne. Lepsze to niż słuchanie ich kłótni.

- Tak, one nie potrafią się dogadać.

    Apartament chłopaków znajduje się piętro niżej. Weszłyśmy do windy gdzie stoi kilku mężczyzn w garniturach. Na nasz widok otworzyli szeroko oczy ze zdumienia. Amber zaśmiała się pod nosem, ja natomiast poczerwieniałam, zawstydzona czując ich spojrzenia na plecach. Całe szczęście, że to tylko jedno piętro.

- Widziałaś tego blondyna? On chyba powąchał twoje włosy.

- Cicho. Ani słowa Simonowi.

Zapytaliśmy do drzwi. Po chwili otworzył mam Kevin. Ubrany w białą koszulę i marynarkę. Wow wygląda nazbyt seksownie.

- Tak idziesz na imprezę? - Spytał, wskazując na moją sukienkę.

Amber wyminęłam go i poszła poszukać swojego narzeczonego. Kevin wpuścił mnie do środka, ale nie chciałam wchodzić dalej, więc czekamy razem na Amber przy drzwiach.

- Co jest nie tak z moją sukienką?

- Wyglądasz zjawiskowo, ale... Faceci będą się ślinić na twój widok.

Znów to samo. Jak mam mu udowodnić, że inni się dla mnie nie liczą? Mam sobie wytatuować na czole napis. „Kevin jest moim życiem"? Przecież to zrozumiałe jestem z nim i inni mnie nie interesują.

- Rozmawialiśmy już o tym. Poza tym i tak będziesz mnie miał na oku. Jesteśmy razem, ale jeśli mi nie upaść to prędzej czy później skończy się na kłótniach, aż w końcu nie będziemy mieli ze sobą nic wspólnego.

- Ufam Ci, nie ufam facetom, którzy będą się wokół ciebie kręcić.

- Oni się nie liczą. Jak mam ci to udowodnić?




***



     Przy kolacji rozmawiałyśmy o mnie i Kevinie. Moja przyjaciółka nie była zbyt dyskretna i powiedziała, że mam problem. Chodzi o seks, wszystkie włączyły się do rozmowy, każda miała coś do dodania od siebie.

 „Padnij przed nim na kolana i ssij jego nabrzmiałego penisa". Ta propozycja padła z ust Isabel.

„Bądź tą dominującą, pokaż mu, jak bardzo go pragniesz, ma wielbić każdy cm twojego ciała, masz być na pierwszym miejscu" to wypowiedź z ust Kate.

 Nie wiem, jak one to robią, ale może i mają rację, z tym że nie powinnam się bać. Nie wstydzę się swojego ciała, bardziej obawiam się, że go rozczaruje i stwierdzi, że to nie jest to. Może zainicjuje dzisiejszego wieczoru coś specjalnego?


    Drink za drinkiem, a w głowie nic nie szumi, nogi bolą od tańców, aż proszą się o masaż. Dziewczyny bawią się znakomicie Kate z Isabel i Nicki tańczą na stole, Amber zniknęła gdzieś z Simonem, nie trudno się domyślić gdzie i po co. Wyszłam z loży, przecisnęłam się przez tłum na sam środek sali i zaczęłam się kołysać w rytm muzyki.



Kevin



    Nie to, że nie ufam Amelii, po prostu nie mogę spuścić jej z oczu. Jest wiele mężczyzn, którzy próbują dostać się do strefy VIP, robią to wręcz nachalnie. Trzech napaleńców zostało siłą usuniętych z klubu, ale dziewczyny wciąż nie mogą narzekać na brak adoratorów. W pewnym momencie podeszła do nas Amber i z dziką pasją rzuciła się na Simona, po chwili wyszli. Reszta bawi się idealnie, każdy przygruchał sobie jakąś laskę, tylko ja, jak ta cipa nie reaguję na żadną z nich. Chyba robię się za stary na tego typu imprezy. Wyszedłem na chwilę przed klub odetchnąć świeżym powietrzem. Tam zauważyłem dziewczyny, ale wśród nich nie ma Amelii ani Kate. Podszedłem do nich.

- Gdzie Amelia?- Spytałem Isabel

- Nie wiem. Poszła chyba potańczyć. - Wzruszyła lekceważąco ramionami.

   Klub jest duży i pęka w szwach jak mam ją znaleźć w tym tłumie? Stanąłem na jednym podwyższeniu i rozejrzałem się po sali. Niestety nie mogę jej wypatrzeć. Wyciągnąłem telefon, wybrałem numer. Niestety nie odbiera. Napisałem jej wiadomość, aby za pięć minut wyszła przed klub. Czekam jak ten Dureń i nic, nie ma jej. Gdzie ona jest? Znów wszedłem do klubu, od pół godziny chodzę pomiędzy roztańczonymi osobami i wciąż jej nie znalazłem, wyciągnąłem telefon z kieszeni. Jest nieodebrane połączenie i wiadomość.

„Znajdź Kate"

To jak zabawa w kotka i myszkę. Zacisnąłem rękę na telefonie poirytowany tą sytuacją i Znów wyszedłem na zewnątrz. Tam całe szczęście znalazłem Kate obściskującą się z jakimś kolesiem.

- Kate! - Krzyknąłem.

- Kevin, ty przystojniaczku.

- Gdzie Amelia.

- Pojechała do hotelu. Miałam Ci przekazać tylko tę kopertę.

Podała mi ją i wróciła do migdalenia się z pijanym kolesiem. Odszedłem na bok i otworzyłem kopertę. Znajduje się w niej tylko hotelowa karta do pokoju i nic więcej. O co tu chodzi? Gdy do niej dzwonie nie odbiera... Zatrzymałem taksówkę i kazałem kierowcy jechać do Hotelu Cezar.


   Wjechałem windą na odpowiednie piętro i stanąłem przed drzwiami do pokoju, do którego mam kartę. Otworzyłem drzwi.

 Pomieszczenie oświetla kilka zapalonych świec, wszedłem głębiej ale nie widzę  Amelii. Co jest grane? Nagle poczułem, czyjeś dłonie na ramionach, chciałem się odwrócić, ale usłyszałem jej głos.

- Nareszcie. Nawet nie wiesz jak długo kazałeś na siebie czekać.

- Gdybyś powiedziała, co planujesz, byłbym już dawno.

Ściągnęła ze mnie marynarkę i w końcu pozwoliła mi się odwrócić. 

Cholera. To chyba sen. 

Stoi przede mną półnaga w czarnej koronkowej bieliźnie przez którą wszystko widać. Od razu moje ciało zaczęło reagować. Czuję ucisk w kroku, nagle spodnie zrobiły się za ciasne. 

- Teraz kochanie, zabawimy się jak nigdy...



Ciąg dalszy nastąpi...

Przelotna Znajomość Where stories live. Discover now