21

4.5K 283 6
                                    

.
Amelia

     Dojechałam do domu i od razu poszłam pod prysznic. Przemyślałam sprawę i chcę spróbować, to znaczy nie od razu, nie chcę takiego przyspieszenia, jak za pierwszym razem, ale chcę umówić się z nim na randkę i na kilka kolejnych poznamy się, zobaczymy, co z tego wyniknie. Tylko pozostaje kwestia mojej siostry. Może nie dowie się o tym i da nam spokój? Tak jasne, warto pomarzyć. Już czuję ciarki na plecach, po co ja wracałam?

Nałożyłem legginsy koszulkę na ramiączka. Wzięłam z.szafy rozpinany sweter. Dzwonek do drzwi natychmiast idę otworzyć.

   Przebrał się, czyli był w domu i zahaczył o sklep, stwierdzam po tym, iż przyniósł mi kolejny bukiet róż tym razem czerwonych, butelkę wina i czekoladki moje ulubione z nadzieniem wiśniowym.

   - Dziękuję za kwiaty, ale jeden bukiet już dostałam.

   - Kochasz róże, a ja chcę sprawić ci, jak najwięcej przyjemności.

Oho.

    Wpuściłam go do środka. Wstawiłam kwiaty do wazonu, odłożyłam czekoladki na blat. Wzięłam ulotki z różnych restauracji i wróciłam do salonu. Cholera jasna. Wygląda lepiej niż kiedykolwiek w czarnej koszulce z długim rękawem i napisem Calvin Klein jeansy chyba tej samej marki i czarne adidasy. Lekki zarost, włosy w nieładzie co działa na moją niekorzyść.

   - To, co zamawiamy? Chińszczyznę, tajskie, sushi, kebab, pizza. Na co masz ochotę? - Trzymam w ręce wszystkie ulotki i szukam czegoś, co będzie odpowiadać nam obojgu. Kevin usiadł obok mnie na kanapie, przez co nie mogę się skupić. Jego perfumy mnie rozpraszają. Potrząsnęłam głową i lekko odchrząknęłam.

   - Ty wybierz.

   - To może chińszczyzna?

Skinął głową, ale nic nie powiedział. Wstałam z kanapy, wzięłam telefon i zadzwoniłam złożyć zamówienie. Po chwili wróciłam do niego.

   - Może ja zacznę. Martwisz się tym, że nie znamy się za dobrze. Masz wiele racji...

   - To o tym rozmawiałeś z Kate? Mogłam się domyślić.

   - Nie przerywaj mi.

  - Amelia. Rozumiem, dlatego... Podpisałem już papiery rozwodowe. Masz rację, tak być nie może. Też nie pamiętam ślubu, a chciałbym pamiętać. Mylisz się tylko w tym, że aby być z kimś, trzeba wiedzieć wszystko, tak nie jest. Znam cię.

   - Kevin minęło sześć lat, a wtedy znaliśmy się tylko miesiąc. Ludzie się zmieniają.

   - Nie sądzę.

   - Tak myślisz? To powiedz, jaki jest mój ulubiony kolor?

  - Niebieski, błękitny, morski.

   - Ok to było łatwe. Powiedz, na co jestem uczulona? Jakie jest moje ulubione danie? Ulubiony zespół muzyczny? Gdzie studiowałam? Jakie filmy sprawiają, że płacze? Jakie mam zainteresowania?

Milczy, nie zna odpowiedzi, nic dziwnego, mało o mnie wiedział wtedy i niewiele wie teraz.

   - Sam widzisz, nie znamy się tak, jak ci się wydaje. Przez sześć lat jesteśmy w fikcyjnym małżeństwie, o którym przez te wszystkie lata nie miałam pojęcia.

   - Rozumiem, ale to może się zmienić, przecież po to rozmawiamy tak?

   - Nie chcę się spieszyć. Poznajmy się, może wtedy coś z tego wyniknie.

   - Rozumiem. - Powiedział niezbyt przekonująco.

Nie rozumiem tego mężczyzny, chciałby, abym powiedziała, że spróbujemy być w związku już teraz? Przecież to niedorzeczne, chociaż tak właśnie było kilka lat temu, nie znaliśmy się, a byliśmy parą. Naprawdę nie wiem co mam zrobić? Zależy mi na nim, ale nie chcę być z osobą, której nie znam.

     Przy kolacji na wynos zaczął zasypywać mnie pytaniami o studia o ulubione filmy muzykę jedzenie. Odpowiadam zgodnie z prawdą. Uwielbiam filmy akcji, komedie, dramaty, nie mam ulubionego filmu, ale jest kilka, do których lubię wracać. Z muzyką jest podobnie, nie mam ulubionej, lubię słuchać wszystkiego. Ukończyłam studia w Stanford, jestem z siebie dumna, chociaż przyznaje, że nie było łatwo. Kevin opowiada o swoich zainteresowaniach, które się nie zmieniły, nadal pasjonuje się wspinaczką i innymi sportami wciąż uwielbia jazdę konną. Czyli aż tak wiele się nie zmieniło. Trudno uwierzyć, ale wiem o nim, więcej niż mi się wydawało. Może i nie znam jego przeszłości, ale znam jego charakter i wiem, jaki jest. Nawet teraz patrząc na niego, wiem, że jest zadowolony i podoba mu się ta luźna atmosfera. Rozłożył się na kanapie, jakby był u siebie. Oparł nogi o stolik, zabrał mi pilot i włączył jakiś durny serial.

   - Ooo nie mój drogi na pewno nie będę tego oglądać. Oddawaj pilota.

   - To tak traktujesz gości?

   - Ty nie zachowujesz się jak gość, tylko jakbyś tu mieszkał, jeszcze zdejmij spodnie i paraduj po domu w samej bieliźnie.

   - A mogę? Uwielbiam chodzić w majtkach, jest wygodniej.

   - Nawet nie próbuj. - Powiedziałam, gdy zaczął rozpinać pasek od spodni.

   - Co taka Spięta widziałaś mnie już nagiego w bokserkach także.

   - Aha skoro widziałam cię nago, to nie powinnam czuć skrępowania tak?

   - Owszem.

   - Dobra nie bajeruj, tylko oddawaj pilot.

Sięgnęłam po niego, ale dostałam po rękach, gdy chciałam go chwycić. Zaskoczyło mnie to i to bardzo. Wyzwanie wypisane na jego twarzy zadziorny uśmiech nie znam go od tej strony.

   - Oddaj.

  - Weź sobie.

   - Nie igraj ze mną, znam jeden chwyt, po którym oddasz go w zębach, ale nie chcę zrobić krzywdy dla twojego interesu.

   - Auć. Tak poważne groźby z ust tak ślicznej kobiety, przerażające.

    No nie! Śmieje się ze mnie to nie do pomyślenia. Rzuciłam się na niego, prawie wyrwałam mu pilot, ale zdołał schować o za plecy. Sięgnęłam ręką za jego plecy. Z początku się wiercił, ale teraz zamarł. Właśnie w tym momencie zdałam sobie sprawę dlaczego, moje piersi znajdują się na jego kroczu, rękoma obejmuje go za brzuch. Uniosłam wzrok. Ma lekko rozchylone usta, a jego wzrok mnie sparaliżował zresztą jak zawsze. Jednak po chwili odchrząknęłam i wróciłam na swoje miejsce.

   - Mogę być z tobą szczery? - Zapytał chwilę później.

   - Myślałam, że zawsze jesteś. - Powiedziałam.

   - Tak jest. Z nikim nie byłem, tak dogłębnie szczery.

   - Więc o co chodzi?

   - Podniecać mnie jak nikt inny jesteś jedyną kobietą, która nie musi się rozebrać, aby wywołać...

   - Oj nie, nie będziemy rozmawiać o podnieceniu seksie itd. - Przerwałam mu. Podniosłam się z kanapy. Kevin wstał i idzie za mną do kuchni.

   - Wciąż krępuje cię ten temat?

   - Nie, ale nie chcę o tym rozmawiać. - Powiedziałam, lekko podnosząc głos.

  - Przecież uprawiałaś seks z innym facetem.

No na Boga.

   - Kevin ostrzegam cię. Nie chcę na ten temat rozmawiać.

   - Przecież to normalne seks jest częścią życia, chciałem powiedzieć tylko to, że cholernie mnie podniecasz, chciałbym kochać się z to...

   - Kevin! - Znów mu przerwałam.

   - No co. Jestem szczery, co mogę na to poradzić? - Wzruszył ramionami i uśmiechnął się jakoś dziwnie.

   - Nie pójdę z tobą do łóżka.

   - Nie oczekuję tego.

   - To po co drążysz ten temat?

   - To, że chcę, nie oznacza, że ty też masz na to ochotę.

   - Mam ochotę i właśnie w tym problem nie chcę zaczynać od seksu, tak było za pierwszym razem, którego nie żałuję, ale nie chcę tego spieprzyć, rozumiesz? Zależy mi i cholernie źle się z tym czuję. Chciałabym się kochać z tobą tu i teraz, ale Męczy mnie poczucie winy. Niedawno zakończyłam związek tak samo, jak ty nie chcę po tak krótkim czasie powiedzieć znajomym rodzinie, że związałam się z byłym mojej siostry. Nie sądzisz, że to mocno skomplikowane? Wiem, że to moje życie i opinią innych się nie liczy, ale mam świadomość tego, że żyłeś z nią przez te wszystkie lata i miałeś się z nią ożenić. Co prawda jesteś idiotą, który pozwalał się manipulować materialistce, której jedyną zaletą jest to, że jest znakomita w łóżku.

Dopiero teraz dotarło do mnie, co właśnie powiedziałam. Wyrwałam go od idiomów, chociaż miałam na myśli gorsze obelgi. Nie powinnam tego mówić to nie moja sprawa.

   - Kevin przepraszam.

   - Niepotrzebnie. Masz rację, jestem idiotą. Wielokrotnie to słyszałem. Kilkakrotnie odchodził od niej, ale zawsze wracałem, bałem się o nią, raz próbowała popełnić samobójstwo. To litość pchała mnie w jej ramiona. Mięczaka em też jestem, bo nie potrafię patrzeć na cierpienie innych osób, taki już jestem. Nikt poza tobą tego nie zrozumie. Gdy się pojawiłaś, dostałem olśnienia. Prawda jest taka, że mógłbym być z wieloma kobietami, mógłbym nawet się ożenić, ale i tak po twoim powrocie rzuciłbym wszystko, aby być z tobą. Pożądanie to jedna sprawa a miłość... prawdziwa miłość jest nieskażona, tym właśnie jesteś dla mnie. Możesz mnie wyzywać, ile chcesz, mogę być dla ciebie skończonym kredytem, ale ciebie nigdy nie skrzywdzę i nie pozwolę, aby ktokolwiek inny to zrobił. Dla ciebie... po kilku tygodniach znajomości chciałem rzucić pracę, ale gdy odeszłaś, wróciłem. Przez sześć lat, tylko pracowałem, nie masz pojęcia co człowiek może zrobić, aby nie myśleć o ukochanej osobie. W gruncie rzeczy udało mi się nie myśleć o tobie i o tym, jak by się między nami ułożyło, może bylibyśmy małżeństwem, szczęśliwym małżeństwem i szczęśliwymi rodzicami. To tylko takie, gdybanie, ale uwierz mi o niczym innym nie marze... pójdę już. Dobranoc Amelia.

Wziął swoją kurtkę, nałożył na siebie i już chciał wyjść. Jestem jego miłością?

   - Kevin, boję się. To wszystko. - Zatrzymał się i spojrzał na mnie.

To bardzo skomplikowane, ale naprawdę się jej boję, ona mi tego nie daruje, będzie snuła intrygi, będzie mnie gnębić do końca życia, przez co nigdy nie zaznam spokoju.

   - Strasznie się boję, znam ją, ona zatruje nam życie. Nie pojmujesz? Ona zmanipuluje każdego, kto jej nie zna, jest nieobliczalna, boje się jej. Nie wiesz nic o moim dzieciństwie, nie wiesz, przez jakie piekło musiałam przechodzić, gdy się do nas wprowadziła. Jest moją siostrą, ale ona jest niezrównoważona. Nikt nie wie ani tata, ani Simon nawet mama, ale ja wiem i nikomu o tym nie powiedziałam. Wciąż mam wyrzuty sumienia, ale strach jest silniejszy, mam dwadzieścia cztery lata, a boję się własnej siostry.

Nikomu o tym nie mówiłam, każde wspomnienie związane z nią kojarzy mi się tylko i wyłącznie z cierpieniem. Nie chcę o tym pamiętać, ale nie wymarzę tamtego wspomnienia. Szkoda, że w ogóle nie ma takiej możliwości.

   - Amelia co ty ukrywasz? Dlaczego nie powiesz prawdy?

   - Prawda jest taka, że sześć lat temu, gdy dowiedziałam się, że Camilla jest z tobą w ciąży, nie walczyłam o ciebie dlatego, że to moja siostra. Zrobiłam to, ponieważ wiedziałam, iż pożałuję, jeśli tego nie zakończę. Kevin sam ją znasz, zastanów się, w jaki sposób dopinała swego? Żałuję, naprawdę żałuję...- Łzy nieproszone spływają po moich policzkach, ciężko jest mi o tym mówić. - Żałuję, że cię zostawiłam, żałuję, że nie powiedziałam, jak bardzo cię kochałam. Jestem tchórzem...

Kevin podszedł do mnie i przytulił. Pamiętam jak bezpiecznie czułam się w jego ramionach  i to się nie zmieniło.

- Wszystko jakoś się ułoży, nikt nie będzie zatruwał ci życia. Będzie dobrze Aniele...


Kevin



   - Sprawdź wszystko, sąsiadów, bliskich.


   - Amelie też mam sprawdzić, czy tylko Carmen?

   - Carmen. Chcę wiedzieć, co takiego stało się w dzieciństwie. Amelia nie chce mi tego powiedzieć, ale jej reakcja świadczy o czymś naprawdę niedobrym.

   - Jak ona się czuje?

   - Lepiej, wczoraj się z nią widziałem, udaje, że wszystko jest w porządku, ale martwi się czymś. Wiesz, nie rozumiem tego, ona musiała jej coś naprawdę zrobić.

   - Przemoc?

   - Nie wiem. Wydaje mi się, że to coś bardziej skomplikowanego. Carmen jest niezrównoważona i agresywna w niektórych sytuacjach, ale nie sądzę, by chodziło o to.

   - Dobra, sprawdzę ją. Prześwietlę ją całą. Pozdrów Amelię, jak będziesz się z nią widział i może w końcu przedstawisz mi ją.

   - Umówimy się kiedyś na obiad. Dam znać Paul.

Jednak dobrze mieć znajomości we FBI. Skoro Amelia nie powie mi, co tak właściwie zaszło, sam się tego dowiem.

    Tamtego dnia siedzieliśmy do rana, rozmawiając o mniej istotnych sprawach. Jest dobrze, ale jednak martwi mnie jej reakcja. Co gorsza, Carmen nie daje mi spokoju, co prawda zablokowałem ten numer, ale pisze i dzwoni z innych numerów, chyba właśnie nadszedł czas na zmianę numeru telefonu. Całe szczęście, nie wie, gdzie mieszkam, bo zaczęłaby mnie nachodzić tak jak w pracy. Teraz ochrona ma zakaz wpuszczania jej do firmy, ale i tak kilka razy znalazła sposób, aby dostać się do mojego biura. Nie wiem, jak ona to robi, ale pomału mam tego dość. Jeszcze matka mnie prześladuje, zostawia mnóstwo wiadomości na poczcie głosowej. Ciężko mi ją olewać, ale zasłużyła sobie na to. Jedyny plus zaistniałych sytuacji jest taki, że Amelia mnie kochała, a skoro kochała wtedy, to i znów jest wstanie pokochać. Nie chce pośpiechu to zwolnię, nie będę się spieszył. Wszystko jakoś się ułoży, nie widzę innej opcji...

Przelotna Znajomość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz