Rozdział 22.

38 4 4
                                    

Happy New Year <3

Shin Hye nachyliła się nade mną z zamkniętymi oczami, a po chwili bardzo delikatnie pocałowała moje czoło.

- Szybko zdrowiej - powiedziała, jednak nie wyprostowała się.

Drzwi do pokoju otworzyły się do środka ktoś wszedł.

- Co się dzieje!? - wrzasnął ktoś ten ktoś.

Shin Hye odwróciła głowę, a ja przeniosłem wzrok z niej na...

- Prezes Ahn! - zawołałem.

- Ja już pójdę - wypaliła Shin i ruszyła do wyjścia z pokoju, zamykając za sobą drzwi.

- K-kto to był? - zdziwił się prezes patrząc na drzwi, za którymi zniknęła Shin Hye. - I dlaczego się tak nad tobą nachylała? To nie był nowy image Kimiko? - zapytał wracając do mnie spojrzeniem. - Chociaż nie, Kimiko stała na korytarzu z Yunem i Joongiem.

Spojrzałem na niego jak na głupka.

- Aaa! - zawołał już rozumiejąc. - To była twoja podopieczna!

- Tak - przyznałem.

- I oni ją poznali, a ja nie - mruknął z niezadowoleniem i usiadł w fotelu.

- Masz czterdzieści dwa lata, więc nie zachowuj się jak dziecko - powiedziałem.

Spojrzałem w okno.

Shin Hye, dlaczego to zrobiłaś? Może już zrozumiałaś, co ja z tobą robię. Może wiesz, że zabawiam się twoimi uczuciami, a teraz sama chcesz się bawić moimi, ale...

Chyba już pamiętam, dlaczego tu jestem i dlaczego poprosiłem ją, żeby nie przytulała się z Yunem. Czy to możliwe, że byłem zazdrosny? Wtedy przed szkołą we wtorek widziałem, jak on ją przytula i się wściekłem. Jechałem szybko i tak jak mówił prezes wjechała we mnie cysterna. Musiałem stworzyć tarczę, bo gdyby nie to, to zostałaby ze mnie mokra plama.

Tylko teraz nasuwa się pytanie, czy na pewno byłem zazdrosny i dlaczego? Przecież Shin Hye jest dziecinna i mnie wkurza. Ciągle się wywraca i jest nieznośna. I sama nie wie czego chce. Niby kochała tamtego Japończyka, ale teraz zmieniła zdanie. No ale cóż się jej dziwić, jest nastolatką, a one już tak mają. I czego ja w ogóle oczekuję, przecież to gówniara, a ja mam już dziewiętnaście lat.

O czym jak w ogóle myślę? Jak ułożyć z nią życie, czy co!? Przecież to niedorzeczne, a w moim zawodzie lepiej, żeby nie było żadnej kobiety, bo zaraz będzie z tego skandal.

- Kang!

Spojrzałem na prezesa.

- Słuchasz ty mnie? - zapytał.

- Wybacz, zamyśliłem się.

- Nie dziwię się, ładna była ta twoja podopieczna. A tak w ogóle to co ona taka skulona była?

Wystraszyła się czy coś?

- Jakby nie patrzeć to przyłapałeś nas w dość dziwnej sytuacji - zauważyłem.

- A no.

- Ktokolwiek poza szpitalem wie jakie mam obrażenia? - zapytałem.

- Tylko chłopaki - powiedział. - No i teraz twoja podopieczna chyba też, nie?

Skinąłem głową.

- To zawołaj tego lekarza i niech mi zdejmie gips z nogi i wyleczy tę ranę.

Fallen AngelsWhere stories live. Discover now