Rozdział 3.

106 16 2
                                    

- Jaka ona jest!? - zapytał podniecony Yun Jae, kiedy tylko wszedłem do salonu w naszym zespołowym domu.

- Co? - zapytałem.

Cały czas rozmyślałem o Choi Shin Hye, więc nie zwracałem na nic wokół uwagi.

- Jaka ona jest? Jak się nazywa? Ile ma lat? A nie, to logiczne, że szesnaście. Ładna jest? A charakter?

- Znów zadajesz, za dużo pytać Yun - powiedziałem, zawieszając kurtę na kołku przy drzwiach.

- A, przepraszam.

- Jaka jest? - zapytałem, siadając w drugim fotelu obok Yuna, takim z rodzaju ogromnych poduszek. - Normalna. Nie samolubna, dość spokojna, ale żywiołowa. Chociaż to sobie przeczy. Nie musicie znać jej imienia. Jest ładna, nawet bardziej niż ładna, ale dla Magów to norma. Charakter bardzo podobny do twojego, też chce dużo wiedzieć, ale wie kiedy powinna zamilknąć. No i nie jest taka głupia jak ty.

- Kang, znów zaczynasz? - zapytał Lee Joong Kyung, przychodząc do nas z przyłączonej do salonu kuchni. - Nie mów wciąż, że Yun jest głupi.

- Kiedy to prawda - powiedziałem.

- A jak mylisz, dlaczego nie poszedł do liceum dwa lata temu?

Wtedy gdy powstał nasz zespół.

- Bo poszedł do ZiC.

- Do ZiC poszedłem rok temu - wtrącił Yun.

- No dobra, wywieram na ciebie zły wpływ - przyznałam w końcu.

Spojrzałam na plazmę, gdzie leciały jakieś wiadomości.

- Ziemska telewizja - powiedziałem z uśmiechem. - Dawno nie widziałem.

Wyrwałem Yunowi pilot z ręki i podkręciłem głośność.

- Jak donoszą reporterzy, stosunkowo młody, ponieważ niespełna dwuletni zespół, ma się w końcu rozlecieć - mówił jakiś mężczyzna na ekranie. - Członkowie zastanawiają się nad rozwiązaniem zespołu. Sam lider powiedział, spotkany niedawno, że stosunki między członkami są bardzo napięte i ich przyjaźń może się szybo zakończyć, zabierając ze sobą także karierę.

- Ciekawe o kim mowa? - zapytał Joong, siadając na kanapie po naszej prawej.

- Oby B.A.P - powiedział Yun, składając ręce jak do modlitwy. - Zawsze zabierają nam najlepsze nagrody i mają więcej fanek.

- Nie życz drugiemu co tobie nie miłe - powiedział Joong. - A B.A.P powstał rok (powstali w 2012r., ale tutaj w opo mają 2013r. dop. Aut.), a nie dwa lata temu.

- A co do fanek... - zaczęłam.

Mój telefon zabrzęczał, więc sięgnąłem po niego. Numer nieznany.

'Włącz szybko telewizje na jakiś program z wiadomościami! Wszędzie o was trąbią.' - głosiła wiadomość.

- Shin Hye? - szepnąłem ze zdziwieniem, tak żeby tamci nie usłyszeli.

Spojrzałem na ekran plazmy.

- Czy to już koniec z Fallen Angels? - zapytał reporter, po czym przenieśli się tam do studia.

Całą trójką wpatrywaliśmy się oniemiali w telewizor.

Nagle ktoś wpadł do salonu jak burza.

- Oglądacie!? - wrzasnęła osoba. - To dobrze! Trzeba to naprawić.

- Prezes Ahn - powiedziałem, wciąż patrząc w telewizor.

Nie mogłem się otrząsnąć z szoku. Tym który najprędzej się ogarnął był Joong.

Fallen AngelsDonde viven las historias. Descúbrelo ahora