Rozdział 14.

59 6 0
                                    

Po kilku minutach na stołówce już było spokojnie, no może jeśli chodzi o to co się przed chwilą działo, bo kiedy straciłem z oczu Choi Shin Hye, tę ładną blondynkę Park i okularnika przewodniczącego to zaczęło się robić źle, bo fanki zaczęły się do mnie dobierać. Cieszyło mnie to, że jest ich dużo, ale żeby tylko nie za dużo. Podobno w tej szkole jest ponad sześćset uczniów, z czego trzy piąte to dziewczyny.

Na moje szczęście ktoś złapał mnie za ramię i odciągnął od tłumu. Czułem się jakbym bezwładnie latał nad głowami wszystkich. Tym kto mnie uratował okazał się jeden z tych chłopaków, z którymi siedzę w ławce. Ten w długich włosach... Hwa! Tak, Hwa Yong.

– Dziękuję – powiedziałem, kiedy on i jego koledzy przetransportowali mnie bezpiecznie do klasy. – Pewnie by mnie zamęczyły na śmierć.

– Kiedyś się odpłacisz – powiedział Hwa, takim tonem jak zwykle go do mnie Kang używa.

Spojrzałem na niego lekko przekrzywiając głowę.

Usiadłem na swoim miejscu w ostatnim rzędzie, kiedy poczułem, że coś w klasie nie gra. Tak jakby czegoś brakowało. Rozejrzałem się po klasie, ale nic nie przychodziło mi na myśl.

Czwórka Yesul Boys rozmawiała o czymś podekscytowana, ale najwyraźniej nie chcieli mnie wcielić do swojej konwersacji, bo żaden z nich nawet na mnie nie spojrzał.

Zanim wyszedłem z domu Joong przygotował dla mnie śniadanie. Nikt nie potrafił tak gotować jak on, ale dziś na śniadanie dostałem tylko słodkie bułeczki i jabłko. Nic co sam by zrobił, ale mimo to zacząłem jeść z wielką ochotą. Zanim jednak ugryzłem bułeczkę, wyczułem na sobie czyjeś spojrzenie, więc podniosłem wzrok. W moją stronę patrzyły trzy dziewczyny, odwrócone na krzesłach tyłem do tablicy. Wszystkie patrzyły na mnie rozmarzonym wzrokiem podpierając brody na rękach.

Uśmiechnąłem się i oderwałem kawałem bułeczki po czym zacząłem jeść.

Po kilku minutach nadal nie mogłem się pozbyć uczucia, że czegoś w klasie brakuje.

– Hej chłopaki, coś jest...

– Poszli na randkę – powiedział Hwa.

– Hee? – zapytałem.

– Choi i Yung poszli na randkę – powtórzył. – Zwiali z lekcji, żeby iść gdzieś tam zanim to coś zamkną.

– Więc jednak nie działa na nią mój urok, bo się zakochała – powiedziałem do siebie ze smutkiem.

Rozejrzałem się po klasie. Miejsca po mojej prawej, jak i po lewej były wolne.

– To ich mi brakowało! – zawołałem.

– Dopiero zauważyłeś? – zapytał Ji.

– Już prędzej czułem, że coś mi to nie pasuje – zacząłem, zastanawiając się nad tym. – Ale nie wiedziałem co – dodałem, wzruszając ramionami.

– On jest trochę głupi, nie? – szepnął Sang.

– Kang też ciągle mówi, że jestem głupi – powiedziałem, nadymając policzki.

Sang spojrzał na mnie przepraszająco. Chyba myślał, że nie usłyszę.

– Przywykłem – powiedziałem z uśmiechem i przesiadłem się na miejsce obok okna, po czym wyjrzałem przez nie.

Przez dziedziniec szło dwóch chłopaków. Spieszyli się.

– Hej – zawołałem odwracając się do chłopaków. – Wiecie kto to jest? – zapytałem, wskazując okno. – Bo ten w czarnych włosach ma taki sweter jak ja. Nie podoba mi się to.

Fallen AngelsΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα