52

5.2K 292 17
                                    

Niall POV'S:

Dziś mija już trzy miesiące, od kiedy jestem z Cami. Od kiedy jestem, szczęśliwy, dowartościowany, kochany.

Z tej okazji zaprosiłem ją na kolację i chcę pokazać jej Londyn, który nawet gdy jest u mnie zawsze widzi tylko z okna, a marzy o tym, by pozwiedzać te najciekawsze miejsca. Dla mnie, od kiedy jest ze mną, nie ma ciekawszgo miejsca niż moje łóżko, ale chyba pora się dostosować również do jej pragnień.

Jadąc po nią byłem bardzo podekscytowany i nie mogłem się doczekać, aż ją zobaczę, gdyż przez ostatnie dwa tygodnie załatwiałem sprawy związane z One Ditection i byliśmy z chłopakami w Stanach, aby uzgodnić szczegóły z nową wytwórnią.

Jadąc do niej słuchałem radia, a że to głównie muzyczna stacja, w szybkich wiadomościach usłyszałem coś o Harry'm.

- Mamy kolejne huczne rozstanie w świecie Kardashian'ów. Jak donosi The Sun, wczoraj późnym wieczorem Kendall Jenner była widziana pod domem Harry'ego Stylesa, a jej stan sugerował silne wzburzenie. Późnym wieczorem celebrytka, nagrała dla nas krótkie wyjaśnienia, gdzie poinformowała, że jej związek z członkiem One Ditection dobiegł końca.

Słysząc to zacząłem się śmiać i oczywiście musiałem zadzwonić do przyjaciela, przełączając go na samochodowy zestaw głośnomówiący.

- Dałeś się złapać na randce z Natalie? - zapytałem nim zdążył powiedzieć "halo".

- A weź... Wpadła mi do domu w takim momencie, że jeszcze chwila i by miała traumę - śmiał się - przez nią musiałem przełożyć bzykanie na za piętnaście minut - dodał i rozbawił mnie tym, przez co obaj się teraz śmialiśmy w głos.

- Mówiłem Ci, żebyś jechał do Kendall będąc w stanach, bo sobie coś ubzdura i tobie zrobi najazd.

- Patrzeć na nią nie chciałem, weź...

- Będziesz w reality? - zapytałem zaciekawiony i wciąż mocno rozbawiony.

- Podejrzewam, że nie tylko tam - kpił - Ale Natalie jest świetna i przynajmniej szczera - skwitował.

- Tak, jest bardzo w porządku - przyznałem.

- Ale nie była dziewicą - brzmiał na zawiedzionego.

- Widzisz, możesz tylko mi zazdrościć - drążyłem temat, aby jeszcze chwilę umilać sobie podróż towarzystwem przyjaciela.

- Nie przechwalaj się, poczekam aż Ci się córka urodzi i za to paręnaście lat zostanę jej...

- Zjebany jesteś - przerwałem mu śmiechem.

- Tak wiem, a teraz wybacz ale muszę iść pogonić Natalie, bo zamiast w łóżku to ona w kuchni siedzi.

- Może Ci gotuje coś dobrego. Ja właśnie jadę na placek ze śliwkami.

- Ty od placków masz babcię, a w czasie oczekiwania grzmocisz jej wnuczkę, więc wybacz, ja takich rarytasów nie mam i już chyba wolę nie jeść - rzucił.

- Dobra, więc nie przeszkadzam - skwitowałem.

- Placka mi przywieź i nara - rzucił i rozłączył się.

Dziś wyjątkowo dłużyła mi się trasa, więc bez wahania wybrałem kolejny numer telefonu i zadzwoniłem do Cami, która jakby czekała na to połączenie i odebrała natychmiast.

- Coś nie tak? - zapytała i już po tych trzech słowach wiedziałam, że nie jest dobrze.

- No jadę i jakby mi się nudzi - oznajmiłem, ale uśmiech zszedł mi z twarzy - dlaczego jesteś smutna?

- Nie jestem - zaprzeczyła - jestem stęskniona odrobinkę.

- Znowu w szkole coś nie tak?

- Po prostu tu przyjedź Niall - usłyszałem jak jej głos się łamie, a ona sama jakby pękła - I już mnie nie zostawiaj, bo bez Ciebie jest strasznie źle.

- Kimberly? - zapytałem ze złością w głosie i przydepnąłem mocniej w gaz - Ona, prawda?

- Przyjedź Niall, błagam Cię.

- Jadę - rzuciłam oschle przez narastającą we mnie irytację, że Camille znów cierpi w szkole i nie zdaje sobie sprawy z tego, że tym razem to już tylko zazdrość jej rówieśników jest powodem tej męki i złamane serce Kimberly - Jadę i znów będę Cię napastował o to, żebyś jednak zamieszkała ze mną w Londynie Cami.

- Poradzę sobie, tylko przy mnie bądź.

- W końcu dojdzie do tego, że to ja ulegnę i zamieszkam z Tobą - mruknąłem.

- Tak, jestem bardzo za - powiedziała przez łzy - babcia byłaby szczęśliwa.

- A ja gruby.

- Cokolwiek - skwitowała - tylko już przyjedź i mnie przytul.

- A Ty nie płacz, bo płacz to słabość, a Ty jesteś silna i szczęśliwa, tak?

- Niall...

- A powiesz mi co tym razem Ci zrobili?

- Kim, zerwała mi łańcuszek od Ciebie - oznajmiła ze wstydem, jakby to miała być jej wina czy coś w tym stylu - Nie miałam go zbyt długo i jeszcze dodała, że ta literka N jako zawieszka to żart, bo tylko się mną bawisz - znów zaczynała szlochać.

- Przestań się mazać - upomniałem ją - Będziemy za piętnaście minut - dodałem i rozłączyłem się, by nie psuć sobie dalej nerwów.

Byłem już blisko jej domu, ale cała euforia opadła, bo wiem, że jest jej źle. Widujemy się rzadko, w dodatku nawet jak już jesteśmy blisko, zawsze jest jakiś powód przez który Cami, nie zupełnie jest szczęśliwa.

Uśmiechałem się sam do siebie, gdy wiedziałem, że jeszcze pięć minut i będę ją miał tylko dla siebie. Przytulę ją, obejrzymy jakiś film, porozmawiamy. Niestety lekko się spóźnię, ponieważ po raz pierwszy od trzech miesięcy zauważyłem Kimberly i Molly, a adrenalina podskoczyła mi do tego stopnia, że bez wahania zatrzymałem auto, by móc w końcu wyjaśnić pewne sprawy.

- No i się widzimy - odsunąłem szybę, a obie stanęły jak wryte i spoglądały na siebie z przestrachem.

-Czego chcesz?- Zapytała Kimberly, przybierając cwaniacką minę.

- Jeszcze raz Cami pożali mi się na ciebie, a osobiście dopilnuję, że wylecisz z tej szkoły - uśmiechnąłem się delikatnie i mrugnąłem do niej, aby nabrała pewności, że jestem w stanie ją załatwić.

- Nie jesteś dyrektorem, co mi udowodnisz?- zaśmiała się. 
 

- Mam twoje zdjęcia. Chyba nawet przypominasz sobie jakie, co? - przechyliłem głowę w bok i wciąż mój wyraz twarzy był ohydnie wredny - I te propozycje, które po wyjściu na jaw mogłyby zniszczyć twoją reputację.

-Spróbuj - uniosła brew i wydawało się, że nie wierzy w to, że byłbym w stanie to zrobić.

- Spróbuję. Jeszcze tylko raz Cami powie mi cokolwiek, a Twoi znajomi dowiedzą się co chciałaś robić dla sławy - puściłem jej oczko - trzymajcie się dziewczyny - zacząłem zasuwać szybę i odjechałem z piskiem opon.

Będąc już na podjeździe Cami, posiedziałem jeszcze minutkę w aucie, aby ochłonąć, bo jednak ogarnęła mnie złość. W końcu ona sama zaniepokoiła się, dlaczego tak długo nie wychodzę i zapukała w szybę. 

Wysiadłem i od razu było mi lepiej. Pocałowaliśmy się na powitanie i w końcu miałem poczucie, że jestem w odpowiednim dla siebie miejscu i, że tęskniłem za nią i tym domem tak bardzo...

Postanowiłem jej nawet nie wspominać o moim dzisiejszym spotkaniu.



Gwiazdor - ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz