~31~

4.8K 347 6
                                    

- Oddaj umowę, Bertram.

Spojrzał na mnie z poważną miną, bardziej kamienną. Nie wyrażała nic, kompletnie.

- Myślisz, córko, że ci ją tak dobrowolnie oddam? - patrzył na mnie, przeszywając mnie wzrokiem.

- Córko? - prychnęłam. - Nie nazywaj mnie tak, skoro nie jesteś moim ojcem, wujaszku.

Moje słowa nie spodobały mu się, bo widziałam w jego oczach gniew. Był zły, oj bardzo, ale co mogę poradzić? Tak właściwie, nic. Tego właśnie chciałam.

- Kto ci to powiedział? - spytał.

- Masz mi ją oddać, a nie się pytać, kto--

- Kto ci, do cholery, powiedział! - wrzasnął. Jego oczy były już całe czerwone, co nie świadczyło o niczym dobrym...

- Dziadek mi powiedział, a teraz - wyciągnęłam przed siebie moją prawą rękę. - Oddaj mi umowę, wujaszku.

- Nie nazywaj mnie tak i niczego ci nie dam! - jego ton był coraz to głośniejszy i nieznośny. Mogłam powiedzieć, że go nienawidzę.

- Oj oddasz, oddasz - pokazałam mu swój uśmieszek. - I to szybciej niż ci się wydaje.

- Ty wredny wampirze...

- Czy to był komplement? Bo jeśli tak, to--

Nie dane było mi dokończyć, gdyż poczułam mocny uścisk na szyi. Powoli brakowało mi powietrza, po prostu umierałam... Nie myślałam, że jest do tego zdolny.

- Na zawsze będziesz moją córką, a jeśli się sprzeciwisz, to usunę ci tą pamięć, albo po prostu zabiję! - wzmocnił uścisk. - Zrozumiałaś?!

Pokiwałam przecząco głową, na tyle, ile mogłam. Jeszcze bardziej wzmocnił uścisk, a mi powoli zaczynało brakować tlenu. Czułam, że jest do tego zdolny i zabije mnie...

- Pu-Puść... mnie... - zaczęłam wbijać moje pazury do jego ręki. Słyszałam jak syknął z bólu, dzięki czemu wzmocniłam uścisk. Chodziło mi jedynie oto, aby poczuć zapach krwi, który obudzi moje wampirze moce, ale niestety, jego na pewno też, ale wolałam zaryzykować.

- Bertramie, zostaw ją! - krzyczała jego żona, a on po prostu ją olał. Patrzył w moje przymrużone oczy, patrzył jak umieram. Tak po prostu, tak bez uczuć... I on śmie nazywać się ojcem?

W końcu wbiłam moje ostre paznokcie tak, że krew zaczęła powoli wypływać. Gdy tylko poczułam jej zapach, natychmiastowo rzuciłam nim o ścianę, zaczynając kaszleć i łapiąc oddech.

- Ty cholero - syczał, przez zaciśnięte zęby.

Spojrzałam na niego spod byka. Był okropny, ale do mojej głowy zjawiło się nowe pytanie... Czy jest też ojcem Caro i Rey'a?

- Powiedz, gdzie masz tą umowę - powiedziałam groźnie, a on prychnął.

- Myślisz, że ci powiem, idiotko? - powiedział, po czym skierował się wyjścia. - Nigdy się nie dowiesz, a ja na zawsze będę uznawany za twojego ojca. Pogódź się z tym.

Wyszedł.

Spojrzałam na Eve, która z łzami w oczach, przyglądała się drzwiom, a po chwili mi. Była wystraszona i widać było, jak całe jej ciało trzęsie się. To niecodzienny widok.

- Wiesz, gdzie jest ta umowa? - spytałam spokojnie, stabilizując oddech.

- N-Nie mogę ci powiedzieć, Arianno - powiedziała, ocierając twarz.

- Powiedz - nalegałam. - Muszę to wiedzieć. Proszę, zrób to dla mnie! Chcę normalnie żyć!--

- Ty nigdy nie będziesz normalnie żyć! - wrzasnęła, a ja wybałuszyłam oczy.

- Jak to nie będę? - podniosłam lekko kąciki ust, w nadziei, że to żart. - Żartujesz sobie.

- Nie żartuję, Arianno - powiedziała, a na jej policzkach znowu widniały łzy. - Skoro jesteś córką smoka, to nic, nigdy nie będzie dobrze. Nic nie wiesz o prawach smoków, ani o ich życiu! Powinnaś się cieszyć, że przyjęliśmy cię pod swój dach... Zrozum to, Arianno!

- Nigdy tego nie zrozumiem, póki nie zobaczę tego na własne oczy - oświadczyłam spokojnie. - A teraz, powiedz gdzie jest ta umowa, bo mam takie przeczucie, że wiesz.

Spojrzała na mnie zdziwiona.

- Arianno, mówiłam ci--

- Wiem to - podniosłam ton, a ta ucichła. Patrzyła się na mnie z przerażeniem. - Nie obchodzi mnie to, co masz do powiedzenia. Wszystkiego dowiem się od ojca, tego prawdziwego. Teraz powiedz, gdzie jest ta umowa, bo chcę ją rozwiązać.

Patrzyła się chwile na mnie w ciszy, jakby kalkulowała sobie to, co przed chwilą powiedziałam. Chciałam wiedzieć jak najszybciej, gdzie jest ta cała gówniana umowa. O tak dużo proszę?

- Jest w podziemnej bibliotece - powiedziała przerywając ciszę. - Wejście będzie gdzieś w jadalni. Tylko tyle wiem.

- Dziękuję - powiedziałam, po czym wybiegłam z pokoju.

Teraz poszukać tego całego wejścia... Same problemy...

______________________

Świerze powietrze dobrze mi zrobiło,
bo dodało mi trochę kreatywności ✌️

Wybaczcie, że wczoraj nic nie wstawiłam,
nie wiedziałam co napisać ;/

.

Dziękuję kochani za 545 głosów ♥
A odsłon aż 3.9K :O

Dziękuję za to i to bardzo ♥

.

.

Głosujcie i komentujcie
- to motywuje ^^

Wampirka ♥ //w trakcie korektyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz