~18~

5.9K 405 7
                                    

Do walki został jeden dzień. Czas przygotowań się zaczął... A gdzie teraz przebywam? Na głupiej naradzie w Królestwie Saterty...

- Proszę o wysłuchanie - zaczął wilkołak, George. - Na początku chciałbym podziękować pannie Ariannie z Królestwa Miviri za pomoc oraz za pomoc jej żołnierzy. Naprawdę, dziękuję.

- Nie chcę przeszkadzać, ale proszę, pośpiesz się - powiedziałam znudzonym głosem. Chyba nie tego się spodziewał, biedulek...

- T-Tak - zaczął niepewnie. - Ja z żołnierzami ruszymy na przód, na granicę pomiędzy wilkołakami, a upadłymi aniołami, gdzie zaczniemy naszą ostateczną wojnę. Natomiast mój syn, Paul oraz wampiry, zostaną i będą chronić mury królestwa.

Wkurzyły mnie słowa wilkołaka. Tak nas błagał, dziękował, ja ryzykuję własne życie i moich żołnierzy, a co się okazuje? Że mamy robić jedynie za ochronę. No chyba go coś boli, że nie wtrącę się...

- Przepraszam - wstałam z krzesła, opierając ręce o drewniany stół. - Dlaczego to my, wampiry, musimy być w ochronie Królestwa Saterty?

- Panienko Arianno... - zaczął George. - Jeśli uda nam się wygrać, bez ujawniana pomocy wampirów, to tym lepiej dla was. Chyba nie chcecie mieć wojny z upadłymi aniołami- jednymi z najpotężniejszych?

- Wszystko przemyślałeś? - spytałam. Próbowałam ukryć moje zdziwienie... Tego się nie spodziewałam po nim.

- Oczywiście - odpowiedział, wyprostowując się. - Każdy szczegół wojny musi być przemyślany i zapamiętany, inaczej będziesz przegranym. Dlatego ja, tak samo jak moi żołnierzy, są pewni gdzie idą i jak może się to zakończyć.

- A jak może to się zakończyć? - spytałam, na co każdy jakby ucichł, a ich spojrzenia poleciały na mnie. Każde... Najmniejsze...

- Przegraną albo wygraną - odpowiedział po chwili.

- Nie powinieneś być królem - odpowiedziałam, na co każdy zaczął plotkować między sobą o moich słowach, jak pewnie o moim zachowaniu.

- Co masz przez to na myśli? - widziałam w jego oczach gniew, którego próbował nie ukazywać.

- To, że król powinien jakoś motywować swoich ludzi, a ty tutaj proponujesz przegraną - odpowiedziałam. - Jest przegrana, owszem. Ale tylko i wyłącznie dla upadłych aniołów. My, wampiry, nigdy nie przegrywamy, a skoro wilkołaki są z nami, to nie ma opcji, abyśmy przegrali. Przyszliśmy tu wygrać i wygramy. Nie mamy prawa wrócić tutaj jako przegrani. Wrócimy jak zwycięzcy!

Chwilę na sali była cisza, ale po chwili wszyscy zaczęli klaskać i wiwatować. To się nazywa motywacja.

Dopiłam resztki jakiegoś napoju, po czym wyszłam z sali. Moja podróż do mojego domu nie trwała długo, ale gdy byłam na miejscu, czułam się dziwnie...

Dzięki mnie każdy został zmotywowany oprócz mnie. Ale kto mnie może zmotywować, czy też pochwalić? Ojciec? Oczywiście, że nie. Matka nawet się do mnie nie odzywa. Carolyn zajęta jest Tobiasem, a Rey? Pewnie i powiedziałby coś miłego, ale tylko dlatego, że jest moim bratem i to ja o niego najbardziej dbam w tym całym zamczysku.

Po chwili wpadłam na pomysł, do kogo mogłabym się udać. Osoby najbliższej memu sercu, mojej duszy, ale oczywiście i mocy.

Udałam się do najbardziej starego zamczyska w Miviri - Zamku Shazzle*, gdzie mieszkała owa osoba. Dojście tam trwało około 2 godziny, ponieważ był na bardzo wysokiej górze, ale że tam się wychowałam, znałam każdy, najmniejszy zakamarek oraz szybsze dojście tam. Byłam tam w niecałą godzinę.

Stałam już przed ukochanym zamkiem. Otworzyłam czarne, ogromniaste wrota. Otworzyły się ze skrzypieniem, a strażnicy chcieli już zaatakować, ale w porę zorientowali się, że to ja. Wrócili na swoje stanowisko, a ja poszłam przed siebie. Szłam normalnym krokiem, czując ten sam, kojący zapach. Uwielbiałam go. Był jednym z moich ulubionym. Jaki to zapach? Zapach krwi, zmieszany z zapachem kuchennych smakołyków, które przypominały mi smak dzieciństwa...

Ustałam przed tronem, na którym siedział nie kto inny jak on. Uśmiechnęłam się lekko, po czym uklękłam przed nim, jak to powinien zrobić każdy.

- Witaj, Arianno - powiedział mrożący, ale jednocześnie troskliwy głos, który tak uwielbiam...

- Witaj...

.

.

.

.

.

dziadku.




Zamek Shazzle* -nazwa zmyślona na potrzeby opowiadania.


________________________

Dziadek Arianny :o Jaką ma moc i jak bardzo ma związek z dzieciństwem Arianny?

Kto wie? :x

Głosujcie i komentujcie
- to motywuje ^.^

.

.

.

.

.

Wampirka ♥ jest na 8 miejscu w O wampirach ♥♥♥

A to wszystko dzięki Wam, za co z całego serduszka dziękuję ♥

Nie wiedziałam, że tak dobrze przyjmie się ta opowieść :3

Oraz przepraszam, że wczoraj nic nie opublikowałam, ale szkoła no i źle się czułam >. <

Tak wpływa na mnie ta pogoda ;/

No cóż... Dziękuję, że jesteście ♥


Wampirka ♥ //w trakcie korektyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz