23.

2.5K 179 40
                                    

- Niall, no chodź - jęknęła Mercy.

- Mers, nie mam ochoty - mruknąłem. 

- Jak mam Cię przekonać? - spytała. 

- Nie możemy posiedzieć w domu? - spytałem i przyciągnąłem ją do siebie, tak, że siedziała na moich biodrach. 

- Nie, nie będę siedziała w domu - mruknęła. - To tylko impreza, Niall, proszę - uśmiechnęła się słodko, a ja no cóż, nie mogłem jej odmówić. 

- Dobra - westchnąłem i usiadłem na łóżku, przytrzymując Mercy. 

- Jej! - pisnęła i cmoknęła mnie w usta, po czym zeszła ze mnie. Pokręciłem głową z rozbawieniem  i wstałem z łóżka brunetki. Przeczesałem ręką włosy i poprawiłem okulary, po czym wyszedłem razem z brunetką z jej pokoju. Zeszliśmy na dół, gdzie założyliśmy buty. Mercy krzyknęła Louisowi, że wychodzimy, po czym opuściliśmy jej dom. Splotłem nasze palce razem i ruszyliśmy w odpowiednim kierunku. 

Po paru minutach byliśmy już na miejscu, a muzykę było słychać na końcu ulicy. Weszliśmy do środka nawet nie dzwoniąc dzwonkiem, bo nie było takiej potrzeby. Brunetka od razu kierowała się do kuchni, gdzie do dwóch plastikowych kubeczków nalała alkoholu, po czym podała mi jeden. Uśmiechnąłem się do niej i upiłem łyk. Skrzywiłem się lekko, ponieważ to nie był napój, który piłem często. Szczerze? Odkąd zacząłem chodzić z Mercy zaczęli zapraszać mnie na imprezy i wtedy zacząłem próbować alkoholu. W kuchni pojawił się gospodarz, który życzył nam udanej zabawy, po czym poszedł przywitać innych gości. 

- Chodź zatańczyć! - krzyknęła Mery i pociągnęła mnie za rękę. Zdążyłem jeszcze odłożyć kubek na pierwszą napotkaną szafkę i ruszyłem w wir zabawy z moją dziewczyną.

***

Była już godzina dwudziesta czwarta, a ja świetnie bawiłem się w towarzystwie mojej dziewczyny i mojego przyjaciela. Piliśmy kolejnego drinka, a ja byłem co raz bardziej wstawiony. Jakoś mi to nie przeszkadzało, bawiłem się jak to nastolatek. Nagle muzyka ucichła, a wszyscy spojrzeli w stronę DJ'a. 

O kurwa.

To chyba pomyślał każdy, gdy zobaczył trzech uzbrojonych facetów. I nie, to nie byli policjanci. 

- Który z was to Zayn Malik?! - krzyknął jeden z nich. Rozejrzałem się po salonie, ale nigdzie nie widziałem mulata. - Gdzie on jest?! - ryknął. - Jeżeli za pięć sekund się tu nie pojawisz, gówniarzu, zabije wszystkich, bez wyjątku! - krzyknął i jego spojrzenie skierowane było na Mercy. - A w pierwszej kolejności pójdzie twoja przyjaciółka - uśmiechnął się zadziornie, a ja szybko schowałem Mercy za swoimi plecami. To była chwila, gdy usłyszałem strzał, a w salonie rozniosły się piski. Schowałem Mercy pod swoje ramię i jak najszybciej chciałem stąd wyjść, lecz to nie było możliwe. Z dwóch facetów zrobiło się dwadzieścia, a jeden z nich zmierzał w moim kierunku. To był moment, gdy odbezpieczył pistolet i celował w brunetkę. Nacisnął spust, a ja w ostatniej chwili odepchnąłem Mercy i to ja zostałem postrzelony. Opadłem na ziemię i usłyszałem tylko przeraźliwy krzyk Mercy. Potem nastała ciemność. 

*Mercy pov* 

Siedziałam na krześle w szpitalu. Niall był operowany, a ja nie miałam na razie żadnych wieści. Dlaczego wyciągnęłam go na tą imprezę? Dlaczego nie pomyślałam o konsekwencjach? Teraz pewnie każdy zastanawia się o co chodzi. Otóż Zayn wplątał się w jakieś interesy z tutejsza mafią. Handlował dla nich narkotykami, zdobywał co raz to nowe samochody, zdobywał dziewczyny, które oni sprzedawali. Zayn powiedział mi o tym w pierwszej kolejności. Nie wiem jakim cudem dowiedzieli się o mnie, ale mój przyjaciel zapewniał mnie, że nic mi nie zrobią, dopóki on dla nich pracuję. Lecz pewnego razu Zayn ich oszukał. Dał im za mało pieniędzy, a oni zorientowali się dopiero po paru dniach. Zaczęli go ścigać, nachodzić jego rodzinę, mnie. Nie dziwię się dlaczego pojawili się na imprezie. Wiedzieli, że będę tam ja i Harry, słabe punkty Malika. Lekarz wybiegł z sali operacyjnej, więc wstałam z krzesła, lecz minął mnie bez słowa. Po chwili jednak wrócił z pielęgniarką, a ja złapałam jego rękę. 

- Doktorze co z nim? - spytałam.

- Serce zostało uszkodzone, jeżeli nie znajdziemy dawcy, umrze - powiedział, a mój świat pomału się zawalał. Lekarz wbiegł z powrotem na sale, a ja osunęłam się na ziemię i zaczęłam płakać. On nie mógł umrzeć, nie mógł mnie zostawić. Schowałam twarz w dłoniach i szukałam jakiegoś sensownego rozwiązania. On musiał przeżyć, miał jeszcze tyle życia przed sobą, tyle przygód. Podniosłam głowę i otarłam łzy. W głowie pojawił mi się jeden sensowny plan. 

Uratuje mu życie, tak jak on uratował moje. 

XXXX

Witam po dość długiej przerwie. 

Niestety to już ostatni rozdział geek :( 

Został tylko epilog i koniec. 

Dziękuję, że byliście ze mną w tym opowiadaniu. Dziękuję za gwiazdki, odwiedziny komentarze. A przede wszystkim dziękuję za cierpliwość. Straciłam wenę na to ff i kompletnie zmieniłam jego fabułę, lecz jakoś dałam sobie z nim radę, a wy mnie w tym wspieraliście. 

Jeszcze raz dziękuję i do następnego opowiadania :) 

Marcelina x 


geek||n.h. ✔Where stories live. Discover now