04.

5.2K 414 123
                                    

Szedłem szkolnym korytarzem i wysłuchiwałem wyzwisk oraz śmiechów. To stało się codziennością. Przyzwyczaiłem się do tego, aczkolwiek nadal mnie to raniło. Ścisnąłem swoje książki i szybkim krokiem chciałem dostać się do klasy, ale ktoś podstawił mi nogę i upadłem na ziemię, a wszystkie moje rzeczy rozsypały się po podłodze. 

- Uważaj jak łazisz, kujonie. - powiedział ktoś i po chwili się roześmiał. 

- Co wy do niego macie? - usłyszałem bardzo znajomy głos. Odwróciłem głowę i zobaczyłem niską brunetkę. 

- Daj spokój, Mercy. Będziesz bronić taką ofiarę? - spytał i kopnął mój zeszyt, który chciałem wziąć do ręki. 

- Będziesz nadal takim palantem? - spytała, a paru ludzi się zaśmiało. Wziąłem swój zeszyt i stanąłem na równe nogi. Poprawiłem swój ubiór oraz okulary i spojrzałem na niebieskooką. - Co on wam takiego zrobił? 

- Przecież to ofiara, do niczego się nie nadaję. - mruknął i lekko mnie popchnął. 

- Przynajmniej coś w życiu osiągnie. - powiedziała i wyminęła go. 

- Ciekawe co? Książki, dobre oceny i kot, który będzie jego przyjacielem? - prychnął, a mnie to zabolało. 

- To już na pewno więcej od Ciebie. - powiedziała i złapała mnie za ramię. 

- Nie musiałaś tego robić, ale dziękuję. - mruknąłem. 

- Nie będę patrzeć jak oni Cię poniżają. Nie zasługujesz na to. - uśmiechnęła się w moją stronę. Uśmiechnąłem się lekko i dorównałem jej kroku. Spojrzałem na ludzi, których mijaliśmy i od razu odwracali od nas wzrok. 

Czy oni naprawdę boją się Mercy?

***

- Mercy, nie wiem czy to dobry pomysł. - skrzywiłem się. 

- To jest bardzo dobry pomysł! - krzyknęła i wepchnęła mnie do sklepu. Przeszliśmy między półkami i dziewczyna zaczęła rzucać we mnie ciuchami. - Idź je przymierz. 

- Nie sądzę, żeby to był mój styl. - mruknąłem. 

- Niall, co Ci szkodzi? - spytała, a ja przyznałem jej rację. Wszedłem do przymierzalni i założyłem na siebie bardzo ciasne, czarne spodnie oraz białą luźną koszulkę z czarnymi, pionowymi paskami. - I jak?! - otworzyłem drzwi od przymierzalni i niepewnie wyszedłem z pomieszczenia. - Wyglądasz genialnie! - pisnęła i klasnęła w dłonie. - Tylko jedna mała poprawka. - powiedziała i podeszła do mnie. Poczochrała moje włosy i ściągnęła z mojego nosa okulary. 

- Mercy, nic nie widzę. - mruknął.

- Och...przepraszam. - powiedziała i z powrotem założyła moje okulary. - Zapomniałam, wybacz. - uśmiechnęła się nieśmiało. 

- Jest...okej. - powiedziałem. 

Ona stała tak bardzo blisko mnie.

***

- Podobają Ci się ubrania? - spytała, gdy wyzliśmy ze sklepu.

- Tak, ale kiedy ja oddam Ci pieniądze? - spytałem i poprawiłem jedną torbę. 

- Tym się nie przejmuj. Louis zawsze daję mi swoją kartę, gdybym chciała wyskoczyć na jakieś zakupy z przyjaciółmi.

Przyjaciółmi? 

- Ważne, że Tobie się podobają. - dodała po chwili. 

- To jakoś nie mój styl. - mruknąłem. 

- Więc własnie go zmieniłam. 

- Dziękuję, za to co dla mnie robisz. 

- Nie ma sprawy. Nie wiem jak oni mogą Cie tak traktować. To banda idiotów, którzy nic w życiu nie osiągną. - powiedziała i usiadła na ławce, a ja usiadłem obok niej.

- Mówisz o swoim przyjacielu. - mruknąłem.

- Harry jest co najwyżej kolegą. Żadnemu tam nie ufam, jedynie Josh'owi, to z nim przyjaźnie się od dzieciństwa. Traktuję go jak brata. - wytłumaczyła.

- A Zayn? - spytałem.

- Traktuję go tylko i wyłącznie jako kolegę. - odpowiedziała. - Proszę, możemy nie rozmawiać o nich? 

- Tak, jasne. - uśmiechnąłem się. 

- O Boże, masz dołeczka w policzku!* - pisnęła, a ja zaśmiałem się. 

- Harry też ma. 

- Ale na Tobie to wygląda słodko. 

XXXX

*Niall ma jednego dołeczka w policzku (lewym o ile się nie pomyliłam :) )

Mam nadzieję, że rozdział się podoba :) 

Marcelina x 

geek||n.h. ✔Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang