17.

3.9K 335 17
                                    

- Gdzie Mercy? - spytałem, gdy pierwsza lekcja się zaczęła, a brunetki nadal nie było.

- Zaspała. - odpowiedział Josh. - Powinna zaraz być. - dodał i jak na zawołanie drzwi otworzyły się, a do klasy weszła niska brunetka. Przeprosiła za spóźnienie i usiadła w swojej ławce. Uśmiechnąłem się i poprawiłem okulary, które w końcu wróciły z naprawy. Przeniosłem wzrok na nauczyciela, który zaczął prowadzić lekcję fizyki. - Nie rozumiem co on gada. - szepnął Josh, a ja lekko się uśmiechnąłem. Reszta lekcji minęła dość szybko. Kiedy zadzwonił dzwonek każdy uczeń wybiegł na przerwę, a ja pakowałem swoje książki. Zasunąłem plecak i wyszedłem z klasy, żegnając się z nauczycielem. Ruszyłem korytarzem do mojej szafki, ale gdy chciałem zrobić kolejny krok, ktoś zasłonił mi oczy dłońmi. Uśmiechnąłem się i przyłożyłem swoją dłoń do dłoni, która zakrywała moje oczy.

- Mercy wiem, że to Ty. - powiedziałem. Odwróciłem się i ujrzałem uśmiechniętą brunetkę. Przybliżyła się do mnie i musnęła moje wargi swoimi. Byłem zdziwiony, że chciała się ze mną pokazywać w szkole. Jej reputacja na tym ucierpi. Odsunęliśmy się od siebie, a ja posłałem jej nerwowy uśmiech.

- Nie interesuję mnie co mówią inni. - powiedziała i splotła nasze palce razem. - Zresztą teraz i Ty jesteś popularny. - dodała.

- Co? - zdziwiłem się.

- Przyjaźnisz się z Josh'em, Harry Cię przeprosił, jesteśmy razem, więc i Ty wkręciłeś się w to towarzystwo. - wytłumaczyła. - Tylko pamiętaj, bądź sobą. - uśmiechnęła się.

- Okej. - powiedziałem i razem ruszyliśmy w kierunku klasy, w której miała odbyć się geografia. Weszliśmy do środka i Mercy zajęła miejsce obok mnie. Uśmiechnąłem się i wyciągnąłem moje książki.

Moje sny się spełniły.

***

Przerwa obiadowa. Coś czego nigdy nie lubiłem. Ludzie znęcali się nade mną , przez co w ogóle nie chciałem chodzić na stołówkę.

- Nic nie jesz? - spytał Josh, a ja potrząsnąłem głową. Spojrzałem na Mercy, która jako jedyna miała tylko butelkę z sokiem.

- Jakoś nie jestem głodna. - wzruszyła ramionami.

- Mercy. - jęknął brunet.

- Josh. - przedrzeźniała jego ton, na co się zaśmiałem.

- Weź chociaż jabłko. - powiedział.

- Nie. - odparła stanowczo. - Zjadłam duże śniadanie, nie chcę nic jeść. - dodała i odeszła.

- Proszę porozmawiaj z nią. - skierował się do mnie Josh.

- O czym? - zmarszczyłem brwi.

- Zapytaj ją tylko czy coś jadła, resztę sama Ci opowie.

***

Louis wpuścił mnie do domu i poinformował, że Mercy jest w swoim pokoju. Podziękowałem mu i wszedłem schodami na górę. Zapukałem w drzwi i po usłyszeniu ''proszę'' wszedłem do środka. Mercy siedziała na łóżku z laptopem i coś na nim przeglądała. Podniosła głowę i uśmiechnęła się. Zamknęła urządzenie i odłożyła je na szafkę nocną, a mnie zaprosiła obok siebie. Zaczęliśmy rozmawiać i nagle przypomniałem sobie o słowach Josh'a.

- Jesteś głodna? - spytałem w pewnym momencie.

- Nie. -odpowiedziała szybko.

- Jadłaś coś dzisiaj w ogóle?

- T-tak. - zająkała się.

Wiedziałem, że kłamie.

- Zaraz wracam. - westchnąłem i zszedłem z łóżka. Wyszedłem z jej pokoju i zszedłem na dół. Louis był w kuchni, więc od razu do niego zagadałem. Gdy tylko usłyszał ode mnie pytanie 'czy Mercy coś dzisiaj jadła', od razu zaczął panikować. - Louis, uspokój się. Dlaczego nikt nie chcę mi nic powiedzieć?

- Mercy...ona miała zaburzenia odżywiania. - westchnął. - Z każdym dniem boję się, że ona robi to znowu. Nie je lub gdy coś je to idzie wymiotować. Ostatnio Josh dzwonił do mnie i powiedział, że przyłapał ją na wymiotowaniu, teraz Ty przyszedłeś do mnie i zadałeś to pytanie. - wyjaśnił. - Jestem okropnym bratem. Nie mogę przypilnować własnej siostry.

- Nie mów tak, Louis. Jesteś świetnym bratem, praktycznie ją wychowałeś. - uśmiechnąłem się.

- Niall, obiecaj mi jedno.

- Co takiego?

- Że jej pomożesz.

- Obiecuję.

XXXX

Witam w nowym rozdziale.

Przepraszam, że krótki, ale straciłam wenę :(

Nie gniewajcie się, mam nadzieje, że chociaż wam się to spodoba :)

Marcelina x

geek||n.h. ✔Where stories live. Discover now