13.

3.9K 340 35
                                    

- Niall, dlaczego mnie unikasz? - spytała Mercy, gdy po raz kolejny ominąłem ją szerokim łukiem. 

- Nie unikam Cię, po prostu mam parę spraw do załatwienia. - wymusiłem uśmiech. 

- Nie okłamiesz mnie, Niall. - powiedziała, a w jej oczach zobaczyłem ból. 

Nie chcę by cierpiała. 

- Muszę już iść. - skłamałem. Odwróciłem się i odszedłem od dziewczyny. Poczułem łzy w oczach, ale nie uroniłem żadnej. Nie chciałem by Mercy była smutna i to  mojego powodu. Potrzebowałem jej uśmiechu, ale mój ojciec powiedział, że jeżeli nadal będę się z nią zadawał, wyrzuci nie z domu. Nie podobało mu się to, że Mercy jest bogata i przyjaźni się ze Styles'em. Ojciec Harry'ego i mój tata są wrogami od zawsze. Wszędzie muszą się pokłócić, nie ważne czy to w na ogrodzie, na ulicy czy w centrum handlowym. Oni się nie lubią, tak jak Harry nie lubi mnie. Wszedłem do łazienki i spojrzałem w lustro. Wyglądałem jak tysiąc nieszczęść. Opłukałem twarz zimną wodą i wytarłem ją ręcznikiem papierowym. Odetchnąłem głęboko i wyszedłem z toalety. Raniłem siebie i raniłem Mercy. 

A tego nie chciałem. 

***

- Poprawiłeś ocenę, gówniarzu? - to były pierwsze słowa jakie usłyszałem, gdy wszedłem do domu. 

- Poprawiłem. - odpowiedziałem cicho i ściągnąłem swoje buty. 

- Dobrze, żeby taka sytuacja nigdy więcej się nie powtórzyła. - powiedział z ironicznym uśmiechem. - Zerwałeś kontakt z tą dziewczyną? - zadał kolejne pytanie.

- Zerwałem. - powiedziałem.

- Masz szczęście, przyjaźni się ze Styles'em, nie będziesz wchodził w towarzystwo. - mruknął. 

Ja ją kocham, tato. 

***

- Niall, zaczekaj! - usłyszałem, a po chwili poczułem uścisk na nadgarstku. Odwróciłem się i zobaczyłem Josh'a. - Dlaczego nas unikasz? - spytał. 

- Nie unikam...śpieszę się. - powiedziałem niepewnie. 

- Ranisz tym Mercy. 

- Nie musisz mi o tym wspominać, wiem to - mruknąłem. 

- Nie pozwolę jej skrzywdzić. - odparł. 

- Ja też nie zamierzam, Josh. - powiedziałem. - Za bardzo ją kocham. 

- Niall! - usłyszałem znajomy głos. Odwróciłem się i zobaczyłem mojego ojca, który, no cóż, ledwo stał na nogach. Spojrzał na moją rękę, a ja teraz uświadomiłem sobie, że Josh trzyma mnie nadal za nadgarstek. 

O nie. 

- Cholera. - mruknąłem pod nosem. Ojciec podszedł do nas chwiejnym krokiem i wymierzył mi siarczyste uderzenie w policzek. Nie przejmował się tym, że ludzie nas obserwują. Po prostu mnie uderzył na oczach całej szkoły. 

- Nie będę miał syna pedała. - splunął i zachwiał się. 

- J-ja n-n-nie...Jo-Josh t-to tylko m-mój przyjaciel. - jąkałem się, a po moim policzku spłynęła łza. 

- Tak to się teraz nazywa? - prychnął. - Przyjaciel. - zakpił. - Miałeś przestać zadawać się w tym towarzystwie. 

- I tak zrobiłem. - powiedziałem cicho. 

- Jakoś nie wiedzę. - wybełkotał, a ja odwróciłem głowę i zobaczyłem Mercy a nie daleko jej stał Harry. - Pierdolony Styles. - warknął i ruszył w kierunku Harry'ego, ale złapałem go za rękę. 

- Wracamy do domu. - powiedziałem łamiącym głosem. 

- Nie będziesz mi mówił co mam robić. - powiedział groźnie i odepchnął mnie, przez co trąciłem ramię Josh'a. Mój ojciec się odwrócił i ruszył w kierunku naszego domu zataczając się. 

- Niall, to dlatego mnie unikałeś? - przede mną pojawiła się Mercy. 

- Chciałem Cię chronić. - powiedziałem cicho. - Przepraszam, muszę iść do domu. - dodałem. Odszedłem do nich i czułem na sobie wzrok wszystkich, którzy byli przed szkołą. Zacisnąłem powieki, po czym je otworzyłem, a po moich policzkach spływały łzy. Mój ojciec szedł parę metrów przed mną, co chwilę podpierając się jakiegoś płotu lub uderzał ręką o słup i przeklinał głośno. 

- Nie mazgaj mi się tu. - syknął, gdy głośno pociągnąłem nosem. - Nie dość, że nieudacznik to jeszcze mięczak. - mruknął pod nosem, ale i tak go usłyszałem. Poczułem wibrację telefonu, więc szybko wyciągnąłem go  kieszeni i odczytałem wiadomość. 

Od Mercy: Przepraszam, że przeze mnie masz problemy :( 

Za nim zdążyłem odpisać, telefon został wyrwany mi z ręki, wiec spojrzałem na mojego tatę, który trzymał telefon przed oczami i próbował coś z niego wyczytać, ale chyba wypił za dużo alkoholu. W pewnym momencie rzucił moim telefonem o beton. 

- Niech sobie przeprasza, takie jak ona nie powinny się urodzić. - warknął. 

On ranił miłość mojego życia, a ja nic nie mogłem z tym zrobić. 

XXXX

Kolejny :) 

Teraz będzie więcej życia Niall'a w domu i ''stosunków'' z jego ojcem. 

Marcelina x 

geek||n.h. ✔Where stories live. Discover now