Okropna prawda

634 17 3
                                    

  Wybiegłam z domu i nie odwracając się pobiegłam w kierunku parku. Musiałam sobie wszystko przemyśleć. Nie płakałam tylko byłam wściekła. Do tej pory moje życie było poukładane. A teraz?! Przez jedną osobę stało się koszmarem. Jeszcze bardziej się zdenerwowałam, gdy przypomniałam sobie jak tata jej bronił. Tak jakbym w tamtej chwili przestała być jego córką. Na samo takie przypuszczenie łzy same zaczęły cisnąć mi się do oczu. Nagle poczułam szarpnięcie, które spowodowało, że się odwróciłam. Przede mną stał Dawid. Z jego oczu można było wyczytać troskę i miłość. Gdy zobaczył moje łzy, nic nie powiedział tylko mnie przytulił. 

- Csiii... Spokojnie. - mówił wycierając moje łzy. - Powiesz co się stało?
- No, bo... Ja... Oni... i Malwina... - jąkałam się. Po kilku sekundach się uspokoiłam. - Okazało się, że Malwina to moja siostra i ma z nami mieszkać. Do tego zapragnęła sobie mieć mój pokój, na co mój ojciec się zgodził. Zachowywał się jakby to Malwina była jego córką, a ja jakąś tam dziewczynką, która marnuje jego czas. - przy ostatnich słowach, głos znów mi się załamał. Znowu poczułam łzy na policzku.
- Chodź, pójdziemy do mnie. - powiedział i chwycił mnie za rękę.

Po kilku minutach byliśmy już u niego. U Krystiana była Natalia i jak tylko zobaczyła moje napuchnięte policzki, podeszła i mnie przytuliła.
- Kogo mam walnąć?! Powiedz tylko jedno słowo, a ten ktoś będzie martwy. - powiedziała gładząc moje włosy. Cała czwórka zebrała się w salonie.
- Powiesz nam co się stało? - zapytał Krystian. Po namyśle postanowiłam im wszystko opowiedzieć.
- Malwina to moja siostra... - powiedziałam. Opowiedziałam im jeszcze jak na moje zachowanie zareagował ojciec.
- Jak ona mogła ci zabrać pokój?! Przecież on jest twój! - wykrzyknęła Natalia. - Wstawaj, idziemy. - powiedziała nieco spokojnie.
- Gdzie?
- Do ciebie. Pokażemy tej pustej lali kto tu rządzi. - powiedziała i wyciągnęła do mnie rękę. Uśmiechnęłam się i wstałam z kanapy. W drodze do mojego domu zadzwoniłam do mamy.
* - Halo?
- Cześć mamo.
- Paula! Jak się cieszę, że dzwonisz, musimy porozmawiać. Kiedy będziesz w domu?
- Już prawie jesteśmy.
- My?
- Idę ze znajomymi. Powiedz mi jeszcze jedno. Ojciec i Malwina są w domu?
- Nie pojechali do centrum, bo ta lala zażyczyła sobie nową komórkę.
- Lala? Myślałam, że ją lubisz i też będziesz ją bronić tak jak tata.
- Ja mam lubić tą dziewczynę?! Gdybym mogła to bym szpachelką jej tą tapetę z twarzy zdrapała! Ona nadaję się tylko do muzeum figur woskowych!
- Kocham cię! Już prawie jestem. Papa. *
Rozłączyłam się i wybuchłam nieopanowanym śmiechem.
- Z czego się śmiejesz? My tu mamy poważną sytuację z tą malowaną lalą, a ty się śmiejesz? - oburzyła się Nati. W tym momencie podniosłam głowę i dostrzegłam, że jesteśmy pod moim domem. Weszliśmy do domu, gdzie na progu już czekała mama.
- To jest Nati, Krystian i Dawid, mój chłopak. - powiedziałam i patrzyłam na jej reakcje na ostatnie słowa. Z jej oczu odczytałam radość. Uśmiechnęłam się.
- Dobra. Do dzieła! Za jakieś pół godziny wrócą, a my mamy pół godziny na przeniesienie twoich rzeczy z powrotem do twojego pokoju. - powiedziała i się uśmiechnęła. Ja rzuciłam jej się na szyję, a reszta zaczęła bić brawo mojej mamie. Oderwałam się od mamy, a ona się ukłoniła, za chwilę wszyscy pomagali przy przenoszeniu rzeczy.
- Tata nie będzie zadowolony, ale mam haczyk. Nie chcę tego robić, bo bardzo kocham twojego ojca, ale jak dalej będzie faworyzował tą dziewczynę to ja tu mieszkać nie będę! - powiedziała mama pod czas pracy, a mnie moje usta same się otworzyły.   

Zakochana w koszuWhere stories live. Discover now