Rozdział 42

559 58 14
                                    


Kiedy ją pocałowałem, nie odsunęła się ani mnie nie odepchnęła. Zanim zdążyła cokolwiek zrobić, puściłem ją i cofnąłem krok w tył. Wiedziałem, że Amy będzie zdziwiona tym, że ją pocałowałem, ale nie przypuszczałem, że będzie aż tak zszokowana. Jej usta były lekko rozchylone, a oddech delikatnie przyśpieszony. Wpatrywała się we mnie swoimi dużymi oczami, jednak jej wzrok był zamglony, jakby myślami była zupełnie gdzieś daleko.

- Dlaczego? - zapytała cicho i gdybym nie stał obok niej, prawdopodobnie nie usłyszałbym jej słów.

- Ponieważ podobasz mi się i naprawdę cię lubię - odpowiedziałem, a między nami zapanowała nieprzyjemna cisza. Byłem totalnie rozbity i nie miałem pojęcia, co robić. Chyba nigdy w życiu nie denerwowałem się aż tak przy drugiej osobie. Zawsze to ja byłem tym, który czuł się najbardziej swobodnie w towarzystwie innych ludzi, jednak tym razem było zupełnie inaczej.

- Proszę, powiedz coś - szepnąłem niepewnie, kiedy cisza zaczęła się przedłużać, jednak wtedy również nie uzyskałem żadnej odpowiedzi. Wolałbym już chyba, aby na mnie nawrzeszczała, zrobiła mi awanturę, albo mnie uderzyła. Cokolwiek. Ona jednak stała nieruchomo, a jej dłonie prawie niezauważalnie drżały.

- Przepraszam, nie powinienem tego robić. Zapomnij o tym - westchnąłem ze zrezygnowaniem, po czym odwróciłem się i wróciłem z powrotem do samochodu. Nerwowo przeczesałem dłońmi włosy. - Ja pierdole. Jeśli wcześniej mnie nienawidziła, to teraz prawdopodobnie planuje moją śmierć - mruknąłem przybity. Wiedziałem, że tym co zrobiłem,spieprzyłem wszystko.

-Pogadam z nią - mruknęła cicho Meg. Uśmiechnęła się smutno w moją stronę, a następnie wyszła, zostawiając mnie samego z Louisem.

- Muszę przyznać, że mnie zaskoczyłeś. Nie miałem pojęcia... - zaczął, jednak wszedłem mu w słowo.

- Jedźmy już, dobra? - Louis zrozumiał, że nie miałem w tym momencie ochoty na żadną rozmowę, dlatego byłem mu wdzięczny, kiedy włączył radio, odpalił samochód, a kiedy dziewczyny wyjęły wszystkie bagaże, po prostu odjechał.

Złapałam za rączkę od walizki, a następnie wolnym krokiem ruszyłam za Amy, która również niosła swoje rzeczy. Nie odzywała się ani słowem i chociaż przeszkadzało mi to, nie chciałam naciskać. Wiedziałam, że była strasznie zdezorientowana, ponieważ ja sama również byłam bardzo zdziwiona. Nie mogłam uwierzyć, że nie zauważyłem tego, co się działo pomiędzy tą dwójką. Zorientowałam się, że Tony lubił Amy, jednak nie sądziłam, że czuł do niej coś więcej niż przyjaźń. Chociaż, gdyby się tak zastanowić, widać było zmianę w jego zachowaniu, w stosunku do mojej przyjaciółki. Musiałam przyznać, że poniekąd cieszyłam się z takiego obrotu spraw. Kochałam Amy i zaczynałam kochać też Tony'ego, który był naprawdę wspaniałą osobą i jeśli widziałabym Amy z jakimkolwiek chłopakiem, to właśnie z nim.

Odłożyłam walizkę na miejsce, a następnie rzuciłam się na łóżko obok Amy, która uparcie o czymś myślała.

- Pocałował mnie, a ja nic nie zrobiłam. Nawet się nie odezwałam! Jestem taką idiotką! - jęknęła dziewczyna. Złapała leżącą obok poduszkę, przyłożyła ją do twarzy i krzyknęła wściekła. - Idiotka, idiotka, idiotka! - powtarzała to słowo jak mantrę.

Wywróciłam oczami i z całej siły uderzyłam ją w ramię, aby ją uspokoić. Dziewczyna pisnęła z bólu i od razu złapała się za bolące miejsce. Posłała mi zdziwione spojrzenie, na co tylko wzruszyłam ramionami. Musiałam przyznać, że naprawdę mocno jej przywaliłam, ponieważ mnie również bolała dłoń od uderzenia.

- Nie jesteś żadną idiotką - zaprzeczyłam energicznie. - Ty po prostu się boisz i ja to rozumiem.

- Właśnie, Meg. Boję się i to jest takie popieprzone. Nie chcę się tego bać. Chcę być normalna, rozumiesz? Wiesz dlaczego nienawidziłam ojca przez całe moje życie? Nie dlatego, że mnie skrzywdził fizycznie. To jakoś mogę przeżyć, ale nie potrafię mu wybaczyć tego, że zniszczył mi psychikę i nie umiem już tego naprawić. - W pokoju zapanowała cisza. Widziałam, że Amy biła się z myślami. Było mi cholernie przykro, ponieważ nie potrafiłam jej pomóc, a naprawdę chciałam to zrobić. Nigdy nie mogłam znieść jej cierpienia. Ona na nie nie zasługiwała. - Jestem na to za słaba - szepnęła prawie niesłyszalnie.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 20, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Light || Louis TomlinsonWhere stories live. Discover now