1. Wyłącz myślenie

16.7K 980 347
                                    

Budzę się z okrzykiem, wzdrygając na całym ciele i zachłannie łapię powietrze, nadal próbując wyrwać się z przytrzymujących mnie ramion. Zamroczona strachem, przez chwilę szamoczę się niczym opętana, dopóki nie uświadamiam sobie, że leżę we własnym łóżku, objęta przez Pawła.

No proszę, jednak potrafię krzyczeć.

Chcąc się uspokoić i odpędzić czające się w umyśle wizje stanowczo zbyt często powtarzającego się koszmaru, rozluźniam napięte ciało i zamykam z powrotem oczy. Licząc każdy kolejny oddech, czekam, aż mój puls spowolni, a ja przestanę dyszeć, jak po przebiegnięciu pięciokilometrowego maratonu.

To tylko sen. Kolejny, głupi sen, powtarzam w umyślę niczym mantrę, dzięki czemu nie mija nawet kilka minut, kiedy moje serce przestaje już wyrywać się z klatki piersiowej, a puls odzyskuje swój stały rytm.

Już po wszystkim.

Gdy uspokajam się na tyle, by odegnać resztki wspomnień koszmaru, uświadamiam sobie, że jest mi nadmiernie gorąco. Otwieram oczy i czekając, aż wzrok przyzwyczai się do ogarniającego pokój półmroku, rozglądam się w poszukiwaniu źródła ciepła, bądź ewentualnego miejsca pożaru, od którego moje ciało stopniowo coraz bardziej oblewa pot.

Chcąc odgarnąć z twarzy wpadające mi do oczu kosmyki włosów, które usilnie starają się zasłonić mi widok niezarejestrowanego w pomieszczeniu ognia, orientuję się, że moje ręce są uwięzione przez czyjeś ramiona.

Mimowolnie wspomnienie przytrzymujących mnie ramion powraca ze zdwojoną siłą, mrożąc krew w moich żyłach i pozbawiając dopiero, co odzyskanego spokoju. Uczucie strachu mija jednak szybko, gdy po raz drugi dzisiejszego poranka dostrzegam śpiącego obok mnie mężczyznę.

To tylko Paweł, krytykuję samą siebie.

Choć przynajmniej teraz już wiem, dlaczego jest mi tak cholernie gorąco.

Śpiący mężczyzna przyciskając twarz do mojego boku i łącząc nasze stopy w kostkach, oplata mnie ramionami, zapewniając złudne poczucie bezpieczeństwa.

Poruszam się na boki, próbując uwolnić się z kokonu jego ramion i nóg, jednak po minucie bezsensownego i nie przynoszącego żadnych efektów wiercenia, poddaję się. To tak jakbym chciała ruszyć skałę. Potężną, twardą i do tego śpiącą skałę.

Dobrze wiem, że Paweł należy do osób o mocnym śnie, zwłaszcza po intensywnych treningach, kiedy śpi, jak zabity.

– Paweł? – Nic, zero reakcji. – Paweł, przygniatasz mnie. – Na potwierdzenie swoich słów, szarpię się jeszcze mocniej w próbach poluzowania uwięzionych rąk.

W końcu chłopak porusza się przez sen, mamrocząc coś o genialnej asyście i przewraca się na drugi bok, całkowicie uwalniając mnie ze swoich objęć.

Pustka i samotność, jaką od razu odczuwam sprawia, że mam ochotę ponownie, dobrowolnie uwięzić się w ramionach Pawła. Jednak nie są takie złe. Idealnie spełniają swoją rolę, niczym rycerze w lśniącej zbroi zapewniając ochronę i broniąc przed czającymi się wszędzie zwyrolami.

Zerkam na zegarek stojący na półce tuż obok mojej głowy, a zauważając, że jeszcze nawet nie ma szóstej, mimowolnie wzdycham. Wiem, że już nie zasnę, a nie ma sensu czekać, aż Paweł się obudzi. On potrafi spać nieraz dwanaście godzin.

Czasem mu tego zazdroszczę. Tak po prostu móc się położyć i zasnąć na długie, spokojne godziny. Zazwyczaj w chwilach takich jak ta, kiedy leżę obok niego, nie śpiąc, obserwuję niczym psychol, jak smacznie śpi. Znam na pamięć wszystkie rysy jego twarzy.

Oddychając z trudem. Wdech - JUŻ W KSIĘGARNIACHWhere stories live. Discover now