21. Powrót ojca

1.3K 73 1
                                    

Teleportowałam się do Riddle Manor.


Na mój widok śmierciożercy wyciągnęli różdżki. Po tym wydarzeniu z Harrym zdałam sobie sprawę, że nie dam rady się zmienić, więc wolę być sobą, niż udawać słodką i miłą.

- Stójcie, wolę być jednak po ciemnej stronie - oznajmiłam.

- Myślisz, że ci uwierzymy? Ile razy mówiłaś, że jesteś śmierciożercą?
- powiedział jeden z nich.

- Wiedziałam, że tak będzie. Na dowód mojej szczerości ożywie ojca
- na te słowa wyciągnęłam kamień wskrzeszenia.

Wypadł Hermionie, gdy Draco ją niósł. Oczywiście schowałam i nie oddałam. Wiedziałam, że mi się przyda.

Wszyscy cofnęli się o krok.
Ja wypowiedziałam jego imię i po chwili mój ojciec przede mną stał. Tylko, inny... Nie w postaci potwora, w postaci człowieka...

- Witajcie! - zakrzyknął.

- Witaj ojcze - odparłam.

- Dużo zginęło, śmierciożerców i normalnych czarodzeji. Chodźcie Za mną! - rozkazał.

Wszyscy teleportowaliśmy się do Azkabanu. Czyli Vodemort chce napaść na aurorów. Weszliśmy do środka, po kilku sekundach roiło się od aurorów.

- Nie atakować! - krzyknął Czrny Pan.

Nagle teleportował się, o co mu chodzi?! Jasna strona unieruchomiła nieprzyjaciół, ja oczywiście zrobiłam unik.

- O panno Riddle, co pani tu robi?
- zapytał jeden z nich.

Najwyraźniej nie wiedział, że zabiłam Harrego. Nie mówiłam, że jestem śmierciożercą, bo chce porozmawiać z Voldziem. Co on zrobił? Wystawił swoich sojuszników na pewną śmierć.

- Nie, nic. Poszłam za ojcem, ożywili go - wyjaśniłam.

- Sama wiesz kto żyje?! - wytrzeszczył oczy auror.

- Niestety, albo stety tak. Nie jest już potworem, tylko człowiekiem. Wystawił swoich towarzyszy na śmierć zmienił się. Idę z nim porozmawiać. Do widzenia - skłamałam.

Szybko teleportowałam się do swojego domu. Wparowałam do salonu, w którym siedział mój ojciec.

- Co ty odpierdalasz?! - wrzasnęłam.

- Suzan umieranie nie jest takie miłe. Trafiłem w gorące miejsce. Byłem zmuszony klęczeć na rozgrzanych węglach. Byłem biczowany, goły, te tortury... Dziękuję, że mnie ożywiłaś, tak to bym tkwił w tych męczarniach już zawsze. Im się należy, w sumie mi jeszcze bardziej, ale ja się zmienię. Musimy ożywić Harrego i jego matkę. To dobrzy ludzie. Wiem co zrobił Ci ten chłopak, ale nie zasługuje na śmierć. Teraz idzemy uwolnić młodszych z Malfoy Mannor. Pewnie umierają z głodu - powiedział.

Chwycił mnie za rękę i już byliśmy u celu. Szybkim krokiem ruszyliśmy w stronę budynku. Gdy tylko otworzyliśmy drzwi naszym oczom ukazało się wiele dzieciaków zwijających się z bólu. Zobaczyli nas, reakcja była straszna. Zabijcie nas! Nie trzymajcie nas w torturach! - krzyczeli. Wyczorowałam dla każdego butelkę wody, kanapkę oraz jabłko. Jedli z wielkim smakiem. Po kilku minutach zjedli i wypili wszystko. Teleportowalismy ich do Hogwartu, aby odpoczęli.

- A co z Dumblerdorem? Nie widziałeś go w domu? - zapytałam.

- Suzan, to stary człowiek. Jego dni już nadeszły... leżał w piwnicy martwy........ - wyjaśnił.

- Nie.. Jak to?! - krzyknęłam.

- Niestety, ale chcesz się spotkać ze Snapem? - zaproponował.

- Jasne - uśmiechnęłam się.

Za kilka minut byliśmy w dorminatorium Severusa. Gdy go zobaczyłam rzuciłam się mu na szyję. Po chwili spojrzałam mu w oczy. Był młodszy...



Córka Czarnego PanaWhere stories live. Discover now