5. Schwytani

3.7K 166 26
                                    

Był weekend. Dzisiaj postanowiłam zwabić tą trójkę do domu Riddlów. Nie wiem czy zabiję Rona czy zostawię go Czarnemu Panu.
Sprawdzę go. Jeśli będzie miły, przeżyje jeśli nie to po nim.

Spotkałam go w pokoju wspólnym. Siedział z Harrym i Hermioną przy kominku. Podeszłam do nich.

- Hej - przywitałam się.

- Część - powiedziała radosna Hermiona.

Naprawdę nie chce, aby trafiła do ojca. Jedyną osobą nad którą się zlituje jestem ja. Poproszę o wolność dla niej.

- Hej - wymartotali chłopacy.

Harrego nie miałam co sprawdzać, wiedziałam, że musi zginąć.

- Ron mogę cię prosić na chwilę?
- zapytałam słodkim i niewinnym głosikiem.

Lekko się uśmiechnął, a Harry posłał mu ostrzegające spojrzenie.
Odeszliśmy na bok.

- Dla czego mnie tak traktujesz
- zaczęłam.

Chłopak się speszył i najwyraźniej nie wiedział co odpowiedzieć.

- Jesteś śmierciożercą - wybełkotał.

- Nie jestem..., sprzeciwiłam się ojcu. Chce mnie zabić - skłamałam.

- Bardzo mi przykro, mogę ci jakoś pomóc? - zmartwił się.

- Chcę się trzymać z wami. Znacie się tak dobrze na magii. A po za tym wy mnie obronicie, a ja was. Możemy stworzyć duet - zaproponowałam.

Chłopak się zamyślił i najwyraźniej zdziwił moją wypowiedzią.

- Mogę cię przeprosić na chwilkę?
- zapytał.

- Jasne - odparłam z sztucznym uśmiechem.

Ron opowiedział całą rozmowę Harremu i Hermionie.
Kasztanowłosa była szczęśliwa. Jednak Potter miał niewyraźny wyraz twarzy.

- Możesz się do nas przyłączyć
- oznajmił.

Hermiona rzuciła mi się na szyję.
Odwzajemniłam uścisk. Później przytuliłam Rona. WTF?!!
Żeby było sprawiedliwie Harrego też. Jego ramiona były takie silne i ciepłe, mogłam w nich zostać na zawsze.

STOP!!! Co się ze mną dzieje?! Przecież to Harry Potter! Pozbawił mojego ojca mocy!

Popłudniu zaprosiłam ich na wspólny obiad. Do tego czasu zdążyłam ich polubić. Strasznie mi było szkoda, że chłopacy muszą zginąć, a Hermiona zostanie sługą Czanrego Pana.
Jednak chciałam spełnić prośbę mojego ojca.

Chwyciłam wszystkich za ręce i teleportwaliśmy się do domu Riddlów.

Jak Golden Trio to zobaczyło to chciało uciekać, ale ja byłam szybsza.
Denerntwota - szepnęłam.
Po chwili wszyscy stanęli w bezruchu.
Lewitowałam ich do środka.

- Córciu! Gratulacje! - wykrzyknął.

Spóściłam głowę, a po moich policzkach ciekły krople krwi (zamiast łez).

- Co się stało czemu płaczesz?
- zapytał Czarny Pan.

- Bardzo ich polubiłam, bardzo
- ojciec zmartwił się moją odpowiedzią.

- Czyli co chcesz żebym zrobił?
- odparł nie pewnie.

- Wszystko, tylko nie zabijaj...
- przyciszyłam głos.

Bellatrix spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach.

- Kochanie, Harry musi zginąć
- oznajmił.

Wybuchłam głośnym płaczem.

- Proszę nie! - krzyknęłam.

Ten tylko przecząco pokręcił głową.
Szybko lewitował Rona i Hermionę do lochów.

Gdy zaklęcie przestało działać ojciec zabrał różdżki całej trójce.
Już miał rzucić zaklęcie, gdy...
Rzuciłam się Harremu na szyję płacząc.

- Przepraszam - szepnęłam do Pottera.

- Kochanie wiem, że go lubisz, ale to Harry Potter. Zachowaj się jak śmierciożerczyni, pożądanie krwi czarodziejów, ich cierpienia... Odsuń się proszę - powiedział.

- Harry to mój chłopak! - krzyknęłam bez namysłu. Czarny Pan wytrzeszczył oczy.

- Jak go zabijesz, złamiesz mi serce
- krew po moich policzkach lała się strumieniami.

Voldemort podszedł do chłopaka z niewyraznym wyrazem twarzy.

- Jeśli ją skrzywdzisz po tobie...
- skrzywił się mój ojciec.

- W takim razie zostaje mi zabić Wesleya - syknął.

- Nie! Proszę... To mój przyjaciel. Nic ci nie da jeśli go zabijesz - oznajmiłam.

Chwilę się zastanowił po czym przyznał mi rację.

- Ale Hermiona zostaje ze mną... Będzie traktowana jak królowa.

- Allee myy mamyy szkkołe - wydusiła.

- Będziesz razem z Suzan do mnie przychodzić, w weekendy i różne święta - rozkazał.

Córka Czarnego PanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz