19. Ratuj...

1.3K 78 0
                                    

^|

Ups! Tento obrázek porušuje naše pokyny k obsahu. Před publikováním ho, prosím, buď odstraň, nebo nahraď jiným.

^
|

Okładka

Wszyscy straciliśmy przytomność.
Obudziłam się w jakiejś piwnicy z Harrym. Ujrzałam również drugie, mniejsze pomieszczenie w którym znajdowała się Hermiona. Była związana i cała we krwi. Spojrzałam przez szybę i zobaczyłam śmierciożercę stojącego z nożem przy Mionie. Próbował od niej wyciągnąć informacje. Prawdopodobnie to ona wiedziała najwięcej z nas.
Oduchowo sięgnęłam po różdżkę, ale kieszeń była pusta. No super!

- Zostaw ją! - krzyknęłam.

Ten spojrzał w moją stronę, ale zbytnio nie przejął się tymi słowami.

- Suzan zostaw, nic nie zdziałasz
- powiedział Harry.

- Ale ona umiera na naszych oczach!
- darłam się.

- Kiedy spałaś dobijałem, wspierałem, rozmawiałem z nią. Jesteśmy tu dwa dni - oznajmił.

- Co z Dumblerdorem?

- Jest w innym pomieszczeniu, jego również torturowano.

- Co chcą od nich wyciągnąć?

- Gdzie jest kamień wskrzeszenia. Wcześniej miał go Dumblerdor, ale teraz są podejrzenia, że przekazał go Hermionie - wyjaśnił.

- Ej, a wiesz co ze Snapem czy Draco?

- Nie - rzekł oschle.

- Co ci się stało?! - krzyknęłam.

- Jak co zaraz zginiemy, chyba to nic dziwnego, że nie mam humoru!
- zdenerwował się.

Rozpłakałam się. On jakby złagodniał. Podszedł do mnie i mnie przytulił.

- Przepraszam nie chciałem - odparł.

- Ale masz rację - spuściłam głowę.

- Jesteś dużo lepsza niż na początku roku, zmieniłaś się, na lepsze. Nie pasuje do ciebie to, że jesteś córką tego potwora. Kocham cię, nie obchodzi mnie czy ty to odwzajemniasz. Chce ci to powiedzieć.

- Draco mnie i tak nie znosi. A ty jesteś spoko. Myślałam, że jesteś gorszy, dużo gorszy...

Do pomieszczenia wszedł wysoki mężczyzna o czarnych włosach.

- Chcesz zobaczyć swoją przyjaciółkę? - zapytał.

- Tak - odparłam.

- Ale to kosztuje... - zciszył głos.

- Ile? i co?

- Pożyczę cię na dwie godzinki
- uśmiechnął się.

- Idę - szepnęłam do Harrego.

Poszłam za mężczyzną. Weszliśmy do pomieszczenia obok. Na krześle siedziała związana Miona w krwi. Płakała.

- Ratuj... - wydusiła.

- Co mogę z nią zrobić? - zapytałam.

- Wszystko, byle w tym pomieszczeniu.

Użyłam zaklęcia uleczającego i zmniekszającego ból.

- Ratuj... - powtórzyła.

- Kochana, wszystko będzie dobrze
- przytuliłam dziewczynę.

- Przekażesz Draco, że się w nim zakochałam? - spytała.

- Oczywiście - odparłam.

Nie miałam pojęcia, że się w nim zakochała. Szczególnie ten jej lęk.

- Idziemy - szepnął mnie za ramię śmierciożerca.

- Trzymaj się - powiedziałam.

Zaprowadził mnie do pokoju.

- To ja Draco - złapał mnie za rękę.

- No chyba żartujesz?! - krzyknęłam.

- Ciszej... Zaraz się tu ktoś zjawi.

- Użyłeś eliksiru wielosokowego?

- Tak, ale to nie ważne
Wynosimy się stąd.

- A Harry, Hermiona...?

- Harrego nie zamierzam ratować, a Hermiony nie wolno mi dotykać.

- Masz problem, nigdzie się stąd nie ruszam.

- Chcesz przeżyć?

- Nie, bez nich nie.

- No to kur** idź ich ratuj narażając nas i ich na śmierć!

- Ok - odparłam słodko, na co chłopak się bardzo zdenerwował.

Poszliśmy najpierw po Harrego, którego wypuścić było łatwo. Wystarczyło, że założyło się maski śmierciożerców.
Teraz wchodzimy do Hermiony.
Gdy tylko otworzyliśmy drzwi usłyszeliśmy ciche:

- Ratuj...

Córka Czarnego PanaKde žijí příběhy. Začni objevovat