Rozdział 18

1.1K 65 1
                                    

Komentujcie i gwiazdkujcie <3

Zayn

Po gorącej nocy spędzonej z Bell, byłem szczęśliwy i bardzo zmęczony.

Naga dziewczyna leżała na brzuchu z twarzą skierowaną w moją stronę. Oczy miała zamknięte, a włosy były ułożone w każdą stronę. Z jedną ręką pod głową, obserwowałem swoją narzeczoną. Uśmiechnąłem się na samą myśl o tym. Odsunąłem włosy zakrywające jej plecy i zacząłem smyrać. Pod moim dotykiem zaczęła się lekko trząść. Podobało mi się, jak zachowywało się jej ciało pod moim dotykiem.

Otworzyła swoje zaspane oczy i spojrzała na mnie.

- Dzień dobry, narzeczony - mały uśmiech zawitał na jej twarzy.

- Dzień dobry, narzeczono - zabrałem rękę z jej pleców.

- Hej, nie przestawaj - powiedziała szybko.

- Dlaczego - podniosłem jedną brew do góry.

- Bo to jest świetne.

Zaśmiałem się tylko i znów zacząłem ją smyrać po plecach.

- Jak miło się obudzić, nie przez płacz małego - westchnęła.

- Masz rację. Ale oprócz tego mamy jeszcze psa, którego trzeba wyprowadzić.

- O nie. Do niczego mnie nie zmusisz. Ty to zaproponowałeś, więc ty idziesz go wyprowadzić - zaprotestowała szybko.

- Ej, ale to ty chciałaś tego zdechlaka. Ja nie pisałem się na to - przestałem ją smyrać.

- Zayn, posmyraj mnie jeszcze - podniosła głowę znad poduszki.

- Za mało miałaś wieczorem pieszczot?

- Najwidoczniej za mało - posłała mi uśmiech i znów położyła głowę na poduszce. - A teraz smyraj.

Przewróciłem oczami i wstałem z łóżka.

- Nie będę cię już smyrał.Wykorzystujesz mnie w bardzo niemiły sposób, kochanie - podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej czyste bokserki, bluzę i dresy.

- Jesteś wredny, kochanie - zaakcentowała ostatnie słowo, na co się zaśmiałem pod nosem.

- Dzięki. Nigdy mi jeszcze nie prawiłaś takich komplementów. Co się stało?

Warknęła i rzuciła we mnie poduszką, kiedy się ubierałem.

- Och, zamknij się.

Pokręciłem przecząco głową, zakładając bluzę. Otworzyłem drzwi sypialni, a pies od razu na mnie wskoczył i zaczął się do mnie łasić.

- Spierdalaj - powiedziałem przez zęby, zamierając tą bestię. Udałem się do kuchni i nakarmiłem tego potwora. Kiedy pies zjadł, ubrałem buty i kurtkę,  a w dłonie złapałem smycz. Zagwizdałem, a pies przybiegł do mnie z kuchni. Wyszedłem z nim na dwór i czekałem, aż załatwi swojej potrzeby. W tym czasie wyciągnąłem z kurtki paczkę fajek i zapalniczkę. Wyciągnąłem jednego i umieściłem go między wargami. Podpaliłem go i już sekundę później delektowałem się nikotyną w moich płucach.

Po dwudziesto minutowym spacerze i dwóch szlugach, wróciłem do mieszkania z psem. Jak zwykle zamknąłem go w łazience, aby mógł obeschnąć z rosy, która osiadła na jego futrze. Ściągnąłem buty i kurtkę zostawiając ją na przed pokoju. Usłyszałem, jak moja narzeczona krząta się po kuchni, podśpiewując razem z radiem. Robiła właśnie kawę i śniadanie.

Podszedłem do niej i schowałem swoje lodowate dłonie pod moją koszulkę, którą miała na sobie. Pisnęła, odskakując ode mnie.

- Jezus, Zayn! - krzyknęła i złapała się za serce. - Nie rób tak więcej. Widzisz, że mam nóż! Krzywdę bym ci zrobiła - parsknąłem śmiechem. - To było zabawne, Zayn.

- Właśnie, że było, kwiatuszku - podszedłem do niej i pocałowałem ją w usta.

- Usta też masz zimne. I czuje podwójną dawkę nikotyny. Ile wypaliłeś? - spojrzała na mnie spod byka.

- Dwa - przyznałem szczerze. Nie wiem po co miałbym kłamać.

- Na pewno?

- Na pewno - kiwnąłem głową i ponownie ją pocałowałem.

- Okej wierzę ci. A teraz jemy śniadanie i jedziemy po małego.

- A nie lepiej wykorzystać to, że jesteśmy sami? Nie wiemy, kiedy zdarzy się jeszcze taka okazja..

Zacząłem całować jej szyję, zostawiając mokre ślady.

- Zgódź się - powiedziałem wprost do jej ucha. Przygryzłem lekko jej płatek, przez co wyczułem jak przez jej  ciało przechodzą prądy. - Nie daj się prosić.

- Okej, okej - odetchnęła głęboko, a ja zacząłem się cieszyć w duchu. - Zgoda.

Pocałowałem ją w sam środek ust.

- Ale najpierw idź zrób coś z oddechem, bo strasznie wali ci z ust fajami, kochanie.

- Dzięki - pocałowałem ją ostatni raz i udałem się do łazienki. Otworzyłem drzwi, zapominając o psie, który się tam znajdował. Pies wskoczył na mnie, brudząc mi całe dresy.

- Kurwa - powiedziałem pod nosem i złapałem psa za łapy. Pociągnąłem go lekko wyciągając z łazienki. Pies zamerdał ogonem i znowu chciał na mnie wskoczyć, ale zrobiłem szybki unik, chowając się do łazienki.

***

Nie było dość długo rozdziałów, ponieważ musiałam odpocząć sobie od pisania. Ale nie martwcie się! Powracam i będę pisać i dodawać rozdział regularnie. A od nowego roku chyba zacznę pisać kolejne opowiadanie, ale nie jest jeszcze pewne.

Adventure of lifetime / Z.M. DODATEKWhere stories live. Discover now