Rozdział 17

1.3K 77 8
                                    

Za błędny przepraszam, ale nie mam siły sprawdzić.

Zayn

Trzy tygodnie później

Dziś jest ten dzień, w którym oświadczę się swojej prawie narzeczonej we właściwy sposób. Pójdziemy na romantyczną kolację do pobliskiej restauracji, zamówię najdroższe wino i spędzimy miło czas. Później przejdziemy się po parku. Jest noc spadających gwiazd  i ma być pełno ludzi, ale to mi nie przeszkadza.

Mam nadzieję, że będzie idealnie.

Zegarek wskazuje godzinę jedenastą rano. Jest sobota i nie zamierzam budzić Belli, ponieważ Mike nie dał jej w nocy spać, swoim płaczem. Dziewczyna leżała do mnie przytulona, a ja oglądałem większe mieszkania, albo domy jednorodzinne.

Przydałoby się coś większego, ponieważ Mike rośnie i niedługo (może jakieś 2 lata) będzie potrzebował własnego pokoju na zabawki. Poza tym mamy też psa, który nie wiadomo jak duży urośnie.

W ciągu trzech tygodni znalazłem cztery mieszkania i dwa domy, w cenie, która nie jest za wysoka. Chcę w przyszłym tygodniu jechać z Bellą i je obejrzeć, ale ona jeszcze o tym nie wie, więc będzie to taka trochę niespodzianka.

Wczoraj po południu Yaser i  Monic byli u nas na obiedzie. Relacje znacznie się ociepliły, ale nadal mam ochotę zrobić coś Monic za to jak potraktowała swoją córkę.

Bell zaczęła się trochę wiercić, ale nie przeszkadzało mi to. Wcześniej zrobiłem jej dwa zdjęcia jak miała lekko uchylone usta i kurczowo się mnie trzymała.

Po chwili ziewnęła i otworzyła zaspane oczy.

- Trzeba było jeszcze pospać - powiedziałem i przeczesałem ręką jej włosy. W tamtym tygodniu zmieniła ich kolor na blond, taki jaki miała, kiedy się poznaliśmy.

- Dzień dobry, tak poza tym - znowu ziewnęła i podniosła się. Rozejrzała się po naszej sypialni, a jej wzrok utknął w łóżeczku, w którym spał nas synek. Ponownie opadła na moją klatkę piersiową i przymknęła oczy. - Przysięgam, że jeszcze nigdy tak nie płakał jak dzisiaj w nocy.

- Przepraszam, że ci wczoraj przy nim nie pomogłem, ale praca w studiu mnie wykańcza.

- NIc się nie stało. Procujesz i to jest w porządku, że potrzebujesz snu - mały uśmiech wkradł się na jej twarz.

- Kocham cię - przysunąłem ją bliżej siebie i pocałowałem w czoło.

- Kocham cię mocniej - pocałowałem ją w usta, przymykając oczy.

***

Równo o dwudziestej trzydzieści odstawiliśmy Mike'a pod dom rodziców. Byłem temu trochę przeciwny, bo wolałem odwieźć Mike do Maxie'go, ale Bell stwierdziła, że jest on za bardzo roztrzepany jak na opiekuna.

Teraz jechaliśmy do restauracji. Mięliśmy małe opóźnienie, ponieważ staliśmy w korku, bo jakiś idiota potrącił jakiegoś rowerzystę.

Stukałem palcami o kierownicę, starając się nie denerwować. Już szybciej doszlibyśmy na piechotę!

- Spokojnie, Zayn - Bella co chwilę mnie uspokajała.

- Jak mam być spokojny, jak mogą nam za dwadzieścia minut unieważnić rezerwację!? - krzyknąłem. Spojrzałem na nią i widziałem, że trochę się zlękła. - Przepraszam.

Oparłem głowę na oparciu i złapałem jej kolano.

- Nic się nie stało - położyła swoją dłoń na mojej i potarła ją lekko.

Adventure of lifetime / Z.M. DODATEKWhere stories live. Discover now