Rozdział 14

1.2K 73 13
                                    

Pytanko na dole

Zayn

Cholera.

Yaser stał obok mnie, nie wiedząc za bardzo co się przed chwilą stało. Spojrzałem na niego błagalnie, a ten wziął ode mnie Mike'a.

- Zaraz wrócę - poinformowałem go, wkładając kurtkę i buty. Wybiegłem z domu, rozglądając się na boki. Zauważyłem sylwetkę Belli znikającej po drugiej stronie ulicy. Biegiem rzuciłem się w jej kierunku.

- Bella! - krzyknąłem, a dziewczyna tylko przyspieszyła. Również przyspieszyłem.

I kiedy znalazłem się zaraz za nią, złapałem ją za ramię i pociągnąłem w swoją stronę, tak że wpadła na moją klatkę piersiową. Historia lubi się powtarzać. Tylko tym razem, nie oberwałem w twarz.

Przytuliłem ją do siebie, widząc jej łzy. Potarłem pocieszająco jej plecy i pocałowałem włosy.

- Miałeś rację - powiedziała, kiedy odsunęła się ode mnie lekko, patrząc mi prosto w oczy. - Dlaczego zawsze masz pieprzoną rację? - pociągnęła nosem, a ja wzruszyłem ramionami.

- Życie - cmoknąłem. - Chodź po Mike'a. Później pójdziemy do Louis'a po zdechlaka.

Złapałem ją za rękę i wytarłem łzy z jej policzków. Naprawdę mam ochotę zrobić krzywdę Monic. Jak ona może traktować tak swoje jedyne dziecko?

Kilka minut później znaleźliśmy się pod drzwiami domu Yaser'a. Bez pukania weszliśmy do środka.

- Nie musisz wchodzić głębiej, jeśli nie chcesz - powiedziałem.

- Ale ty zawsze wchodzisz głębiej - mały uśmiech zawitał na jej twarzy.

- Pogadamy o tym w domu, skarbie - nie ściągając butów, wszedłem w głąb domu. Usłyszałem śmiech malego z salonu. Udałem się w tamtym kierunku. A kiedy znalazłem się w salonie, zamurowałem.

Yaser siedział na kanapie i bawił się z małym, a Monic siedziała obok niego i wpatrywała się w mojego syna z zaciekawieniem.

Przełknąłem ślinę, po czym odkaszlnąłem znacząco.

Oboje spojrzeli na mnie. Uśmiech z ust Monic zszedł, a Yaser wstał z kanapy. Wyciągnąłem rączki do Mike'a, który chciał do mnie.

- Zostajecie? - spytał się, a ja pokręciłem przecząco głową. - Wolę nie. Dla dobra wszystkich.

Kiwnął głową, że rozumie i ruszył za mną do przedpokoju, w którym czekała na nas Bella. Dziewczyna nerwowo czegoś szukała.

- Zayn, jego kurteczka - głos Monic rozniósł się po przedpokoju.

Bella się spięła i szybko odwróciła wzrok. Yaser nie dowierzał. A ja stałem, nie wiedząc co powiedzieć.

- Um, dzięki - zabrałem od niej kurtkę Mike'a, a Bell otrząsnęła się i pomogła mi ją założyć naszemu synkowi.

Kiedy szybko się z tym uporaliśmy, opuściliśmy dom, mówiąc krótkie 'cześć'.

***

Byliśmy już w naszym mieszkaniu. Psa też już odebraliśmy, którego (od razu po przyjściu)zamknąłem w łazience. Mike nam zasnął po drodze, przez co mieliśmy trochę czasu dla siebie.

- Kawy? - spytałem, kiedy Bella weszła do kuchni. Właśnie ułożyła Mike'a do łóżeczka.

- Poproszę - powiedziała i usiadła do stołu. Złapała swój telefon w dłonie i zaczęła coś na nim stukać. Odkąd ją dzisiaj zobaczyłem, jest jakaś niemrawa. Wiem, że źle postąpiłem zostawiając ją, ale się naprawdę wkurwiłem.

Postawiłem dwa kubki kawy na stole. Czarna dla mnie, z mlekiem dla Belli.

Upiłem łyka i również zająłem się swoim telefonem. Jednak długo niewytrzymałem.

- Wierzysz w to, że byłem u Louis'a, prawda? - kiwnęła lekko głową, niezwracając nawet uwagi na to co mówię.

- Byłem wczoraj tylko na chwilę w galerii. Później siedzieliśmy u Louis'a i gadaliśmy. No i piliśmy.

- Mam nadzieję, że świetnie się bawiłeś - powiedziała to chyba do siebie, ale to usłyszałem. Albo raczej miałem usłyszeć.

- Co?

- Nic - wzruszyła ramionami.

- Napewno? - dopytywałem.

- Aha - kiwnęła lekko głową.

- Bell. Jeśli coś jest nie tak, powiedz mi to. Wiesz, że zawsze cie wysłucham. A odkąd tylko mnie dzisiaj zobaczyłaś, zachowujesz się inaczej. I nie mów, że się mylę, bo się nie mylę. Co cię trapi?

Zastanowiła się przez chwilę, wąchając z odpowiedzią.

- To, że mogłeś być wczoraj na imprezie w jakimś klubie, robiąc nieprzyzwoite rzeczy w klubie z jakąś nowo poznaną laską. Tak, wiem. Jestem przewrażliwiona - westchnęła, zsuwając się z krzesła w dół.

- Naprawdę uważasz, że mógłbym cię zdradzić?

- Ludzie po alkoholu robią różne rzeczy.

- Na przykład?

- Maxie chciał się kiedyś bzykać ze swoim psem.

- I to jest powód tego co mi zarzuciłaś?

- Przykład - poprawiła mnie i upiła łyka kawy.

- Wiem, że pewnie to co powiedziałam, nie miało miejsca, ale ja się po prostu martwiłam. Nie dawałeś znaku życia przez dwadzieścia siedem godzin. Mogłabym to już zgłosić na policje.

- Od zniknięcia to będzie czterdzieści osiem godzin - poprawiłem ją.

- No to trudno. Musieliby porzucić wszystko i zacząć ciebie szukać.

Zaśmiałem się pod nosem.

Dlaczego nadal kocham tą zwariowaną, małą osóbkę?

Bo jest wyjątkowa na swój sposób.

***

Jest godzina 23 ileś i wpadłam na genialny pomysł! Co wy na to aby napisać/stworzyć/zacząć jakieś prompsy? No wiecie, wy mi dajecie pomysł, a z nich robię one shoty czy coś. Co sądzicie o tym pomyśle? Piszcie w komentarzach!

Głosowanie nadal trwa!
Jak na razie wygrywa Zayn, na drugim Harry, a na trzecim Lou. Możecie głosować dalej!

Wynik podam jednak w kolejnym XD

Adventure of lifetime / Z.M. DODATEKWhere stories live. Discover now