Rozdział 3

1.4K 123 11
                                    

Zayn

Kiedy wszedłem do sali, gdzie była Bella, zauważyłem swojego synka w jej ramionach.

- Kiedy wstałaś? - spytałem od razu, kiedy tylko stanąłem obok łóżka Belli.

- Niedawno - uśmiechnęła się słabo. - Jest naprawdę piękny - usiadłem na krześle i

- Tak samo jak ty - Bella przewróciła oczami, ale delikatnie się uśmiechnęła.

- Gdzie byłeś? - spytała, poprawiając sobie Mike'a w ramionach.

- Zapalić - powiedziałam. - Maxie później wpadnie. Yaser też.

- A mama? - usłyszałem lekką nadzieję w jej głosie.

- Nie wiem - podrapałem się po karku. - Daj zrobię ci zdjęcie. Chcę mieć ich dużo.

- Ale już masz ich dużo - westchnęła. Nadzieja, że jej matka będzie chciała ją zobaczyć, zniknęła.

- No to chcę mieć ich więcej - wzruszyłem ramionami, wyciągając telefon. - Uśmiechnij się.

Bella przerzuciła swoje włosy na bok, aby bardziej było widać naszego synka, którego karmiła piersią.

- Uśmiechnij się, Mike. Tatuś chce mieć nasze zdjęcie - zakołysała nim raz. Mały odkleił się od piersi i ziewnął, aby po chwili znów przyczepić się do piersi matki. - Chyba teraz musisz się podzielić, Zayn.

- Ej, na to się nie pisałem - parsknąłem śmiechem.

- Trochę za późno, Zee - zaśmiała się.

- Nie żałuję. A teraz uśmiechnij się - zrobiłem Belli i małemu kilka zdjęć. Pokazałem dziewczynie wszystkie, jakie zrobiłem.

- To mi się najbardziej podoba - wskazała na zdjęcie, gdzie mały miał otwarte oczka i się uśmiechał, nadal trzymając w buzi pierś. Bella za to patrzyła się w uśmiechającego Mike'a.

- I ląduje na tapetę - powiedziałem, ustawiając sobie to zdjęcie na tapetę.

- A co masz na wygaszaczu? - spytała.

- Ciebie. Nadal to samo zdjęcie, co zawsze - pokazałem jej wyświetlacz.

- Kocham cię - wypaliła po chwili.

- A ja kocham was - pogłaskałem Mike'a po główce.

- Bella! Kochanie! Boże, gdzie twój brzuszek! - głos Maxiego rozniósł się po sali. Kobieta, która tu również leżała, dziwnie na niego spojrzała.

- Zamknij się - poleciłem, a Mike zaczął płakać. - No i co zrobiłeś?

- Nie płacz, maluchu. To tylko twój niedorozwinięty wujek gej - Bella zaczęła mówić do Mike'a.

- Ej ja tu jestem - oburzył się. Przewróciłem oczami.

- Dobra, zamknij się i siadaj - poleciłem i tak zrobiłem.

- A tak apropo, mam dla małego mały prezent, gdyż ten duży prezent został w waszym domu.

- Jak to w naszym? - spytała Bella.

- Dowiecie się, jak wrócicie. A teraz czas na prezent - klasnął w dłonie i sięgnął do papierowej torby. - Ta da! - wyciągnął z torby jakieś śpioszki w samochodziki.

-Jejku, jakie piękne! - szepnęła. Najwidoczniej mały najadł się i poszedł spać.

- Wiedziałem, że ci się spodobają.

- Piękne są, prawda, Zayn? - spojrzała na mnie.

- Jasne - uśmiechnąłem się sztucznie, ale tego nie zauważyła.

- A co ty robiłeś w naszym mieszkaniu? - spytała Maxiego.

- Ktoś, w nawiasie Zayn, zapomniał o torbie z potrzebnymi rzeczami i musiałem po nie pojechać. A tak, jak już do was zajechałem, to posprzątałem ci kuchnie z tego całego szkła, które ponoć rozbiłaś. Mam nadzieję, że nie jesteście źli o to, że zostawiłem u was Elvisa.

- Jesteś kochany, Maxie. Wiesz, że Elvis zawsze może do nas przychodzić - pogłaskała naszego syna po główce. Później poprawiła mu kocyk.

***

Półtorej godziny później, Maxie, musiał iść do nas do domu i wyprowadzić na spacer swojego psa. Mówił też, że wpadnie później. Oby coś go potrąciło, bo mam dość jego gadania.

- Te śpioszki są cudowne - Bella nadal zachwycała się tymi śpioszkami od Maxiego.

- Dzień dobry - usłyszałem, kiedy chciałem coś powiedzieć. Szybko odwróciłem się w stronę osoby, której nie widziałem dość długo.

- Yaser - powiedziałem do siebie. Nie sądziłem, że przyjdzie.

- Zayn, Bella - przywitał się, kiedy tylko stanął obok nas. Bella przełknęła głośno ślinę i poprawiła sobie w ramionach Michael'a.

- Nie sądziłem, że przejdziesz - powiedziałem ,kiedy usiadł na miejscu, gdzie wcześniej siedział Maxie.

- A jednak - wziął głęboki wdech i wydech. - To dla ciebie, Bella - położył jej kwiaty na kolanach. - To dla małego - wręczył mi prezent, abym go otworzył. Szybko go rozpakowałem i wyciągnąłem z niego auto na pilota. Uśmiechnąłem się kręcąc głową. Cały Yaser.

- Kwiaty są piękne - Bella odezwała się.

- Zabawka jest fajna, tylko jak na razie, jeśli pozwolisz, ja będę z niej korzystać, bo Michael jest trochę za mały.

- Jasne - uśmiechnął się. - A teraz pokaż mi tego mojego wnuka. Dziewczyna lekko przysunęła się do Yasera i wręczyła mu małego.

- O rany. Nadal nie wierzę w to, że mam wnuka. To takie cudowne uczucie - jego uśmiech się poszerzył.

- Um, Yaser? - Bella odezwała się po chwili - Mam pytanie. Czy.. czy może mam.. - Yaser pokręcił przecząco głową. Zauważyłem, że oczy Belli się zaszkliły.

Nienawidzę, kiedy cierpi. Bo kiedy cierpi, to ja też cierpię. Ale bardziej.

***

Rozdział stworzony o pierwszej w nocy, dlatego proszę o małą wyrozumiałość. Komentujcie i gwiazdkujcie misie x

Adventure of lifetime / Z.M. DODATEKWhere stories live. Discover now