8

127 13 1
                                    

Stałam przy ścianie z ironicznym uśmiechem i gapiłam się na jego zakłopotaną minę...


-No i co teraz zrobisz profesorku - śmiałam się, gdy ten próbował opanować oddech i w sumie nie tylko oddech.

-Zamknij się i lepiej współpracuj, bo nie dość że ja wylecę to Ty zaraz za mną.

-Wiesz w sumie mi to na rękę, od samego początku moim głównym celem jest jak najszybsze opuszczenie tego miejsca - bawiłam się włosami, drażniąc go.
Po dłuższej chwili opanował swoje dzikie rządzę, wyjął klucz i otworzył. Do kantorka wszedł nieźle rozzłoszczony dyrektor. Spojrzał na mnie, na Joe i znów na mnie, chyba w taki sposób próbował łączyć fakty, dlaczego jesteśmy tutaj zamknięci we dwoje.

-Co tutaj się wyprawiało?! - podniósł głos, wskazując na drzwi.

-Ja wszystko wytłumaczę... - w kłamaniu, byłam serio dość dobra, więc chciałam zgrabnie zmienić fakty, ale oczywiście Joseph chyba myślał, że chce go wsypać i mi przerwał.

-Demetria przyszła do mnie, ponieważ pyskowała nauczycielce, rozmawialiśmy - oparł się o biurko.

-To czemu te drzwi, były zamknięte?

-Ponieważ, moja ulubiona uczennica jest nieznośna i gdy tylko daje się jej reprymendę wychodzi w połowie zdania - wzruszył ramionami, wszystko zwalił na mnie. Z resztą czego innego mogłam się po nim spodziewać, to tchórz. Moja wersja, była lepsza i bardziej wiarygodna, ale niech mu będzie przytaknę dla świętego spokoju.
Dyrektor troszkę pokrzyczał na mnie, że jestem niewychowana i bezczelna, pokiwałam głową i wyszłam z głupim uśmiechem.



Do końca dnia nie pokazałam się już na lekcjach, uznałam że to zbędne mam zbyt dobry humor, żeby go psuć. Wieczorem znów poszłam na spacer w to miejsce, które odkryłam. Ponownie zanurzyłam się w muzyce, czyli kosztowałam najlepszego uczucia na świecie, całkowitego relaksu. Cieszę się, że w tej szkole jest miejsce, do którego nikt nie przychodzi, w którym można pobyć samemu. Usiadłam na pniu starego drzewa. Wzięłam ze sobą notatnik, który od długiego czasu pełnił rolę mojego pamiętnika, i długopis, żeby zapisywać swoje uczucia, myśli. Z czasem z moich zapisków powstawały piosenki, które miałam tylko dla siebie. Tak mimo, że jestem troszkę rozpieszczona to mam też te drugą stronę.

Drogi Pamiętniku...

Ostatnio w moim życiu nastąpiło sporo zmian, można powiedzieć że zaczęłam je od nowa.

Nowe miejsce

Nowi ludzie

Nowa szkoła

Nowe zasady

Może nowa miłość?

Miłość to chyba za wiele powiedziane, ale mogłabym to chyba spokojnie nazwać zauroczeniem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby obiektem moich westchnień nie stał się mój nauczyciel.

Całkowicie odcięłam się od mojego wcześniejszego życia, z rodzicami nie rozmawiałam odkąd wyjechałam, staram się wykreślić wszystkie wspomnieni z mojego życia, które miałam przed przyjazdem tutaj, tak będzie łatwiej. Może nie prawidłowo, ale w życiu nie zawsze się robi poprawne rzeczy. Te dwie nowe nie są takie złe, trochę nad nimi popracuje i będą mogły pokazywać się w moim towarzystwie. Nie wyglądają na zbyt mądre, więc manipulacja nimi nie będzie taka trudna jak na początku myślałam. Wracając do mojego problemu, jak tak go mogę nazwać. Czy zakochiwanie się w swoim nauczycielu to dobry pomysł? Jeju, gdybyś tylko pamiętniczku mógł mówić, gdybyś mógł jakoś odpowiedzieć.

No nic na dziś to chyba tyle, tym razem nie wyduszę z siebie nic mądrego, nie wyduszę z siebie żadnego wiersza, złotej myśli, fraszki czy ballady.

Jest moim marzeniem,

Życia spełnieniem....


Zamknęłam pamiętnik, wstałam się przeraziłam. Nie wiem od jakiego czasu, ale nade mną stał właśnie on. Mój wychowawca, który przyglądał mi się z głupim uśmieszkiem. Nie wiedziałam ile widział, przez co czułam się jeszcze bardziej nieswojo. To było okropne, ta niepewność.

-Czyli jednak - śmiał się zacierając ręce, nie odzywałam się, żeby nie pogorszyć sytuacji.

-Nie mam pojęcia o co Panu chodzi - starałam się, żeby mój głos brzmiał jak najbardziej przekonująco, ale chyba nie bardzo mi to wyszło.

-Podobam Ci się mała - podszedł do mnie bliżej, jego oczy intensywnie wpatrywały się w moje. Czułam się jakby prześwietlał mnie wzrokiem.

-Nie prawda - zaprzeczyłam, jednak nie brzmiało to zbyt przekonująco.

-Nie musisz kłamać - podszedł jeszcze bliżej, zrobiłam krok do tyłu napotykając za plecami pień drzewa.



Hejka :)
Dodaje kolejny, chyba dość szybko, albo i nie...

Więc troszkę straciłam wenę na to opowiadanie, ale już mi powraca powoli, czuję to...

Dobrą wiadomością jest to, że piszę już kolejne opowiadanie, które pojawi się dopiero jak skończę je pisać, żebym znów nie musiała pisać na bieżąco. Tam rozdziały są dłuższe tutaj, dużo dłuższe. Generalnie jest dużo bardziej dopracowane.

Do kolejnego xoxo




Body SayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz