4

122 16 7
                                    

Do końca dnia miałam wrażenie, że mój wychowawca mnie unika. Podpytałam trochę i w końcu wiem jak się nazywa, jest to Pan Jonas, a dokładniej Joseph Jonas, czyli w skrócie Joe. W końcu znalazłam jedną pozytywną rzecz, a w sumie jedną pozytywną osobę w tej szkole. W końcu nie będę się nudzić, mój cel? Poderwać Pana nauczyciela. Po lekcjach siedziałam sama w pokoju, bo dziewczyny gdzieś wybyły, nie pytałam nawet gdzie. Prawdą jest to, że czuję się tutaj cholernie samotna. W tamtej szkole otaczały mnie tłumy, a zdobycie miejsca przy mnie na stołówce czy w ławce było prawdziwym zaszczytem. Musiałam powoli przyzwyczajać się do tego, że tutaj nie jestem pępkiem świata. Siedzenie w czterech ścianach tego pokoju dobijało mnie, więc przebrałam się w coś wygodniejszego i wyszłam na spacer. Znalazłam ścieżkę za szkołą, która prowadziła do lasu, nie miałam pojęcia, że tutaj jest w ogóle takie miejsce, jasne..skąd miałam wiedzieć skoro to mój pierwszy dzień tutaj. Nie miałam zasięgu, więc po prostu włączyłam muzykę i włożyłam słuchawki. Każdy z nas chyba lubi ten moment, gdy słuchając muzyki odcinamy się od całego świata, nic wtedy nie istnieje oprócz naszych myśli, stają się one intensywniejsze i dzięki temu możemy skupić się na swoich uczuciach, co w tych czasach jest prawdziwą rzadkością.

-Uhmm uważaj jak chodzisz - powiedziałam od razu, gdy poczułam że na kogoś wpadłam, hmm powiedziałam to raczej łagodnie ujęte. Nie dość, że zdenerwowałam się, bo jak można przerwać mi tak spokojny spacer, to jeszcze miałam słuchawki, więc pewnie powiedziałam te słowa dużo głośniej niż mi się wydawało.  Wyjęłam słuchawki i spojrzałam na osobę, która spowodowała nasz mały wypadek.

-Przepraszam, jednak uważam że to nie tylko moja wina - nie mogłam uwierzyć, że taki zbieg okoliczności sprawił, że przede mną stoi mój wychowawca. Wyglądał niesamowicie inaczej niż na zajęciach.  Był dużo bardziej normalny, mniej spięty, no po prostu sympatyczniejszy.

-Najwidoczniej mamy odmienne zdania - gapiłam się na niego jak jakaś nienormalna, nie wiedziałam za bardzo co mam powiedzieć, jak się zachować i w ogóle co zrobić. Odejść, a może zacząć jakoś ładnie rozmowę?

-Prosiłbym Cię, żebyś darowała sobie takie komentarze jakimi rzucałaś na lekcji - unikał mojego wzroku, jego głos stał się nieco bardziej chrypliwy, czyli jednak moje uwagi na niego działają. W sumie co się dziwić jest młody, ma swoje potrzeby, a ja jestem niezwykle atrakcyjną kobietą.

-Nie podobały Ci się? - uśmiechnęłam się delikatnie zagryzając wargę.

-Nie przypominam sobie, żebyśmy przeszli na Ty. Po prostu uważaj sobie na słowa, to że twoi rodzice rozpieścili Cię i nie wychowali, nie zwalnia Cię posiadania szacunku do starszych. W szczególności do swojego nauczyciela - kolejny wywód jaki słyszę w swoim życiu. Zanim zaczął się użalać, mogłam dać mu znać, że tego typu teksty wpuszczam jednym uchem, a drugim wypuszczam, no ale trudno on się nagadał nie ja.

-Może zapamiętam - posłałam mu jeden z moich uroczych uśmiechów.  

-Nie działa na mnie coś takiego - odpowiedział mi dość ironicznym tonem głosu, a na jego twarzy pojawił się sztuczny uśmiech. 

-Jeszcze zobaczymy profesorku - chciałam dotknąć ręką jego policzka, ale nim ona dotarła do jego twarzy, zdążył się odsunąć. Spojrzałam na niego nieco zdziwiona, ale starałam się zachować pozory niewzruszonej.

-Miłego popołudnia - usłyszałam jedynie to, a później pobiegł dalej. Widać, że dba o siebie i o swoje ciało. Nie wiem o ile, był starszy ale na pewno nie można mu zarzucić braku kondycji czy urody . Od zawsze podobali mi się starsi mężczyźni, a tutaj mam nie dość, że starszego to jeszcze tak pociągającego. Przeszłam się jeszcze kawałek i wróciłam do pokoju. Było tutaj strasznie nudno, nie było imprez, a co ważniejsze możliwości wyjścia.


Otworzyłam oczy, a nade mną siedział on....Joe, mój wychowawca. Wyglądał dokładnie tak samo jak w lesie, oszałamiająco. Podniosłam się do pozycji siedzącej, uważnie patrząc na niego.

-Co Pan tu robi? - wyszeptałam ledwo słyszalnie.

-Przyszedłem Cię odwiedzić Demetrio - ręką dotknął mojego policzka, przez moje ciało przeszedł cholernie przyjemny dreszcz, mimowolnie się uśmiechnęłam. Nie odzywałam się, obserwowałam każdy jego ruch. Nie wiem czy to jakieś złudzenie optyczne, czy realny obraz, ale on się do mnie zbliżał. Z każdą sekundą, był coraz bliżej, a mój oddech robił się coraz szybszy.

-Co Pan...Co Pan robi? - spytałam delikatnie się jąkając, przez nadmiar emocji ciężko było mi wypowiedzieć jakie kolwiek zdanie. Nie odpowiedział mi słownie, poczułam jego wargi na moich. Czułam się jakby właśnie ktoś uchylił mi kawałek nieba, i właśnie jedną nogą bym tam stąpała.


Body SayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz